Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2013, 21:35   #15
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

Gdy otworzył oczy, już tu była. Czekała na niego. Swoim zwyczajem usadowiona na parapecie, delektowała się smakiem elektrycznego papierosa.

Najwyraźniej siedzenie w miejscach do tego wyznaczonych było dla Krwawej Mary zbyt pospolite. Ta kobieta musiała mieć naturalną potrzebę wyróżniania się. Dziś choćby ubrana była w krótkie, potargane szorty, elastyczny podkoszulek i ciężkie, wojskowe glany – trudniej o bardziej kontrastujące zestawienie z eleganckim wnętrzem apartamentu i samym zameczkiem, w którym się znajdowali.

- Dobry wieczór, Romeo – powitała JD z kpiną w głosie, co mogło zwiastować tylko kłopoty.

Wampir rozejrzał się wokoło, lecz w pokoju nie było nikogo więcej prócz ich dwojga. Bo czego oczekiwał? Belli przywiązanej do krzyża? Cooka stojącego za zasłoną? Nie, został sam z Matką i czuł, że jest… w niebezpieczeństwie.

- Witam, pani Capuletti - odparł dziarskim tonem, którym miał dodać sobie odwagi. - Czy już wszystko gotowe? Opuszczamy Wenecję?

Chciał zaświecić światło, lecz na stoliku obok brakowało kryształowej lampy. Oczywiście. Wsparł się na ramieniu i przetarł oczy tak, jakby tego potrzebował.

Nie wątpił, że Mary wie o wszystkim, co wydarzyło się w tym apartamencie i - pod żadnym pozorem - nie chciał z nią o tym rozmawiać. Nie było o czym. Bella przeżyła i choć w ogóle nie powinien narażać jej na żadną krzywdę, wszystko dobrze się skończyło. Happy ending, z którego czerwonowłosa wampirzyca powinna być zadowolona.

- Tak, opuszczamy. Najpierw jednak upomnienie mamusi. Skoro żyjemy w świecie ludzi, winniśmy respektować ich zasady. To ja mam 200 lat, nie Ty. Tymczasem zachowałeś się jak XV-wieczny szlachcic, co to uznał, że za sprawą urodzenia może odbierać wiejskim dziewkom wianki. Naprawdę jesteś zbyt tępy żeby, już pomijając krzywdę psychiczną, zastanowić się dlaczego taka ładna lasencja w tych czasach i w tym wieku jest dziewicą? Jej rodzina jest w sekcie. Bardzo... restrykcyjnej sekcie katolickiej. Jeśli ktoś dowiedziałby się, że ta dziewczyna współżyła przed ślubem, zostałaby wykluczona. Ba, ona sama chciała się do tego przyznać. I zrobiłaby to, gdybym nie zatroszczyła się o jej wspomnienia. Teraz pozostaje tylko liczyć, że przyszły małżonek nie przywiąże uwagi do śladów krwi na prześcieradle.
- Krwawa Mary uśmiechnęła się lisio - Zresztą zasugerowałam dziewczynie marzenie, by zrobić to po raz pierwszy w wodzie.

- Podałem jej moją Vitae. Myślałem, że to ją uleczy wszędzie… Także tam - nieśmiało skłamał, doskonale odnajdując się w roli dziecka przyłapanego przez matkę na jednej z zakazanych rzeczy.

Jeden szczegół zainteresował JD. Po co Mary dowiadywała się tak wiele o każdym człowieku, z którym się ostatnio zadawał? Wiedziała o żałobie w szkole Moniki, poza tym jak się zdawało - wszystko o Belli. Dlaczego jej na tym zależało? Z jakiego powodu poświęcała na wywiady tyle własnego, cennego czasu?

Po chwili zrozumiał. Matka uważała, że jest za niego odpowiedzialna. Przemieniła go, przez co odczuwała ciężar każdego zła, które od tego czasu wyrządził. W umyśle Ashforda zapalił się obraz Mary wykrzykującej w furii imię Moniki. Może wampirzyca zatroszczyła się o wspomnienia Belli, gdyż w swym mniemaniu była współwinna? Obserwowała otoczenie, próbując gasić wywołane pożary do czasu, aż JD ukształtuje się w kogoś w pełni rozsądnego, opanowanego i samowystarczalnego.

- Bardzo za to przepraszam - szepnął. Prędko odłożył pościel na bok, uklęknął na łóżku i nawiązał kontakt wzrokowy z Mary. Nie przejmował się nagością; gdy wisiał na krzyżu, wampirzyca zdążyła już przywyknąć do widoku jego obnażonego ciała. - Nie wiem, co we mnie wczoraj wstąpiło. Być może zobaczyłem w niej odbicie siebie… i mimowolnie wszedłem w rolę Cassie. To wielka ironia.

Ashford przez cały czas dusił w sobie przestrach, który drążył w nim, niczym rzeka w kamieniu. Wczorajszy wieczór… to co zrobił, zupełnie do niego nie pasowało. Gdzie podziała się bogobojność i moralność? JD wypłynął na zupełnie nowe wody i nie miał pojęcia w jakie miejsce może go zepchnąć nurt. Jakim wampirem zostanie. Jakim… "człowiekiem".

Wzrok Krwawej Mary jakby złagodniał, lecz jej mina się nie zmieniła. Mówiła dalej, odwróciwszy wzrok, jakby nagość JD jednak w jakiś sposób ją krępowała. A może to tylko przypadek?

- Nie musisz przepraszać. Nie osądzam cię. Chcę tylko, abyś był świadomy, że każdy twój wybór niesie za sobą konsekwencje, które można optymalizować. Rozumiem, że kwestia wampirzej seksualności może być dla Ciebie ciekawa. Starczyło jednak poprosić o jakąś kobietę do towarzystwa. Tutaj korzysta się z usług luksusowych, najlepszych prostytutek. Mogłeś nawet zwrócić się z tym do mnie, choć pewnie zależało Ci by posunąć coś żywego.
- wzruszyła ramionami - Tak czy inaczej, musisz zacząć planować. Jesteś potężny i wiele możesz, ale tym różnią się spokrewnieni od Lupinów, że my w przeciwieństwie do tamtych, poza instynktem potrafimy kalkulować i wyznaczać strategie działania.

Ashford czuł, że się rumieni, choć wątpił, żeby było tak w rzeczywistości. Zastygł jak sparaliżowany, gdy usłyszał pomiędzy wersami… erotyczną propozycję. Mary sugerowała coś, na co JD był co najmniej chętny, żeby nie powiedzieć - palił się do tego. Ale… najpierw musiałby przełamać nieśmiałość. To nie była pierwsza lepsza kobieta, to była Ona.

Co nie znaczy, że wypędziłby ją, gdyby wsunęła się pod kołdrę.

- Tu nie chodziło tylko o seks. Ani też o krew - dodał prędko. - Tu chodziło o… nieskalanie. Bella była taką czarnowłosą nimfą w białej szarfie, tańczącą beztrosko po zielonych polach. Ja ją… zerwałem, niczym świeży kwiat - mówiąc to, opadł na dłonie, nieco przybliżając się do Mary. Wygiął plecy w łuk, po czym delikatnie rozchylił uda, tak by męskość wciąż tkwiła w zasięgu jej wzroku. Kolana pozostawały za biodrami, co stworzyło iluzję chodzenia na czworakach. - Luksusowe prostytutki, choć bez wątpienia piękne, nie miałyby mi nic do zaoferowania; oczywiście oprócz krwi - dodał. - Tak myślę… może ten jeden jeszcze raz pozwolisz mi porzucić kalkulowanie i wyznaczanie strategii działania… - zawiesił głos. - …być może.

Na końcu zdania czaiło się pytanie.

Naprężył się, by po chwili przylec udami do łoża i całym ciałem delikatnie opaść na wyperfumowaną tkaninę - niczym fala stapiająca się z morzem. Zaplótł dłonie, kładąc je na drewnianym wykończeniu - po chwili spoczął na nich podbródek, nad którym rozciągał się delikatny uśmiech. Uśmiech, na który jedynie kamień by nie zareagował.

Zielone oczy spojrzały na niego. Czuł się pod ich wpływem jeszcze bardziej nagi, bo te oczy nie wyrażały nic... i wszystko zarazem. Były stare.

- Uważam, że dość sobie sam pozwoliłeś.. - jej głos był słodki i zarazem niski, jak u mruczącej kocicy - Jeśli chcesz pozwolenia ode mnie... zasłuż na nie.

Wtem kobieta zeskoczyła z parapetu i podeszła do drzwi.

- Za godzinę wyjeżdżamy na lotnisko. Tym razem to będzie prawdziwe zadanie dla Archonta, a nie test. W domenie jednego księcia notorycznie giną dzieci, raz go prawie znaleźli, ale gość cechował się nadludzką szybkością. To tak w skrócie. Mamy to wyjaśnić. Jeśli mi pomożesz... - pomalowane fioletową szminką usta rozciągnęły się w szelmowskim uśmiechu - nagrodzę Cię... spełnię jakieś Twoje pragnienie. Bez kalkulowania. Bez strategii.

JD pokiwał głową. Nową sprawę traktował jak kość, rzuconą przez szczodrą rękę. Należy się wgryźć i zapomnieć o innych problemach.

- Powiesz mi więcej później? - zapytał. - Może w samolocie?

Trudno było nie zauważyć, jak bardzo mu zależało. Pilny, uczynny, z pozoru idealny pomocnik Archonta. Krwawa Mary tylko skinęła głową, po czym zniknęła za drzwiami. Gdy wychodziła, na jej wargach wciąż igrał delikatny uśmieszek.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 07-08-2013 o 21:45.
Mira jest offline