Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2013, 22:16   #69
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Adam sądził, że Joanna jest niepokonana. Ta pewność siebie, nadludzkie możliwości i pojawianie się zawsze w odpowiednim momencie sugerowały, że nic jej nigdy nie zwycięży. Nic nie dotknie, nie wyrządzi krzywdy. Adam niepokoił się o Ewę, Lenę, nawet siebie… ale nie o Joannę - bo w końcu to długowłosa piękność była aniołem stróżem, nie odwrotnie. To ona miała go chronić przed krzywdą, złem i niepomyślnością. To ona obecnie rzucała się z bólu po ziemi.

Mężczyzna na początku zastygł z przerażenia, niepewny co się dzieje. Pokonana, dziko miotająca się po podłodze Joanna stopniem prawdopodobieństwa odpowiadała królowej Elżbiecie przyłapanej w klubie ze striptizem. Adam zareagował dopiero wtedy, gdy zobaczył ogień trawiący jej wnętrzności. Joanna nie wystawiała tragikomedii, lecz rzeczywiście cierpiała. Potrzebowała pomocy.

Rzucił się do przodu, niewiele myśląc. Czas działać szybko, pewnie.

- Trzymaj drzwi! - rzucił do Palucha.

Chciał złapać Joannę i wyprowadzić ją z piekła, bestialskiego miejsca kaźni, w które wkroczyła. Po kilku sekundach kobieta leżała już, w miarę bezpieczna, na pobliskiej trawie. Adam, kucając tuż obok, delikatnie nią potrząsał. Po chwili nieco mocniej, a kiedy to nic nie dawało - uderzył w policzek. Niestety nawet to nie otworzyło oczu Joannie. Mężczyzna poczuł kilka kropel potu spływających wzdłuż skroni. Pełen obaw przystawił dwa złączone palce do jej szyi, szukając pulsu…

Znalazł go. Odetchnął głębiej.

Co dalej? Nie mógł zostawić Joanny niestrzeżonej na ziemi, lecz musiał też ją opuścić, by znaleźć Lenę i Ewę. Gdyby zabrał ją ze sobą, byłaby - choć brzmi to okrutnie - balastem, który mógł przykuć ich wszystkich do grobu. Oczywiście zakładając, że "ogień piekielny" nie pochłonąłby jej w międzyczasie. Na początku dobrą opcją zdawało się poproszenie Palucha, by został opiekować się nieprzytomną Joanną, lecz... nie ufał mu aż tak bardzo. Poza tym jeśli Ewa i Lena były niezdolne do poruszania się - choć Adam wolał o tym nawet nie myśleć - to właśnie jego będzie potrzebował najbardziej. Obie trzeba uratować, a sam może nie podołać temu zadaniu.

Sam. Bez Joanny.

- Zaniosę ją w bezpieczne miejsce, zaraz wrócę - rzekł, mając na myśli magazyn, z którego dopiero co wyszli.

Wziął w ramiona Joannę, zdając sobie sprawę, że gdyby panie pielęgniarki zobaczyły tę scenę… umarłyby z podniecenia. Obrócił się i postawił pierwszy krok, pełen nadziei, że po powrocie zastanie Palucha. To co mężczyzna zobaczył przed chwilą… to był wystarczająco dobry powód, by uciekać. Zapewne sam by tak postąpił, gdyby sprawa nie dotyczyła go osobiście.

Więc może powinien poprosić go, by towarzyszył mu w drodze do magazynu?

Adam w duchu pokręcił głową. Jeśli Paluch ma zdezerterować, to niech to zrobi teraz. Nie wtedy, gdy podążając niebezpiecznym korytarzem, rozdzielenie się będzie jednym z najgorszych pomysłów. Nie wtedy, gdy szanse na uratowanie Ewy i Leny… takie duże.
 
Ombrose jest offline