Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2013, 10:37   #5
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Anna Maria przez całe spotkanie skupiała się bardziej na osobach niż ich słowach. Ważne było z kim przyjdzie jej pracować. W końcu to sukces zespołu zwykle gwarantuje sukces sprawy, zaś niezgrany zespół...


Starając się nie być nachalną, nawiązywała kontakt wzrokowy z każdą osobą w pomieszczeniu. Najciężej było, oczywiście, z Magdalena, która z wiadomych względów traktowała ją jak konkurencję.


Blondynka westchnęła. Zanim spróbuje przebić sie przez ten mur, postanowiła skupić uwagę na Zawiszy i Chmielarzu, obu posyłając krzepiące uśmiechy w chwilach nerwów. To byli twardzi faceci, jednak jak każdy, potrzebowali akceptacji.

Spotkanie zakończyło sie, każdy dostał przydział. Sprawa zapowiadała się... interesująco.


Stan sali przesłuchań był conajmniej upiorny, a młoda, elegancka kobieta, siedzaca na prostym krześle, wyglądała wręcz karykaturalnie. Jak element nie z tej układanki.


Kiedy Anna Maria weszła do pomieszczenia, jeszcze w drzwiach spojrzała krytycznie na dającą ostre światło jarzeniówki, po czym szybkim ruchem dłoni kliknęła wyłącznik.

W pomieszczeniu zapadł półmrok, rozrzedzony tylko delikatnymi snopami światła, wpadających zza malutkich okienek pod sufitem. Eskortujący ją policjant, popatrzył pytająco, lecz nie zaprotestował. Słyszał o nietypowych metodach działania tej profilerki, jak również o jej świetnych wynikach.


- W tym pokoju nie ma nic wartego uwagi, wiec szkoda naszych oczu. - rzuciła jako forme usprawiedliwienia, po czym zwróciła się do równie zdziwionej żony zabitego.

- Dzień dobry pani Mario, częściowo jesteśmy imienniczkami. Nazywam się Anna Maria Konarska i jestem psychologiem. Współpracuję z policją, jednakże nie jestem w niej zatrudniona, dlatego możemy pozwolić sobie na kameralność spotkania. Myślę, że obu nam zależy na ujęciu sprawcy, więc nie zamierzam pani naciskać. Jeśli jakieś pytanie zechce pani pominąć milczeniem - ma pani do tego pełne prawo.

- Dzie... dzień dobry.
- przesłuchiwana wydawała się zbita z tropu serdecznością rozmówczyni.


Konarska podeszła bliżej i usiadła na krześle naprzeciw, nie przestając się przy tym uśmiechać.

- Pierwsze pytanie będzie bardzo ogólne, ale niezmiernie ważne. Czy w pani odczuciu mąż był dobrym człowiekiem?


- Zygmunt? Tak on... on był dobrym człowiekiem, dobrze mnie traktował.


Pani psycholog nie widziała wyraźnie wyrazu twarzy dziewczyny, ale po głosie mogła poznać, że tamta się bała. Stare krzesło, na którym siedziała przesłuchiwana skrzypiało bez przerwy. Młoda wdowa kręciła się na nim niespokojnie. Była zdezortientowana, a ciemność pogorszyła tylko jej stan.


- Dobrze, czyli jak?


- Dbał o mnie. Sprawiał, że niczego mi nie brakowało.
- jej głosie dało się wyczuć zawahanie - Nie powinnam była na nic narzekać.


- Nie powinnaś... on Ci tak mówił?


- Miał rację. Utrzymywał mnie, a ja zamiast być dobrą żoną zaczęłam się mu przeciwstawiać. Miał pełne prawo być na mnie zły


- A co robił, gdy się złościł?


Dziewczyna nie odzywała się. W nieudany sposób próbowała powstrzymać płacz, ale jej łkanie stawało się coraz głośniejsze. Anna Maria wyciągnęła rękę i delikatnie ujęła jej dłoń. Czekała.

Kobieta mocno ścisnęła jej dłoń. Sprawiała ból Konarskiej wbijając w jej rękę długie paznokcie. Trochę zajęło zanim się pozbierała. Wtedy nieoczekiwanie powiedziała zimny, pełnym nienawiści głosem.


- Zasłużył na śmierć za to co mi robił! - wyrzuciła z siebie w końcu - Był potworem w ludzkiej skórze. Jeżeli kiedykolwiek spotkam osobę odpowiedzialną za śmierć mojego męża to jej za to podziękuję.


- Spokojnie, pani Mario. Myśli pani, że mąż był potworem nie tylko dla pani? Chodzi mi o pracowników na przykład? Czy wiele osób mogło... cierpieć przez niego?


- Nie... nie wiem. Zygmunt prawie nigdy nie mówił o swojej pracy, a kiedy się go o nią dopytywałam to zaczynał się irytować. Podejrzewałam, że ma kogoś na boku. Raz sprawdziłam jego historię wiadomości na komórce. Wymieniał się smsami z jedną ze swoich studentek. On zauważył jak szpiegowałam.
- cofnęła rękę.


- Myślę, że rozumiem. Proszę mi powiedzieć, kto pani zdaniem skorzysta na śmierci męża? Chodzi mi o sferę materialną.


- Ja. Ja otrzymam całość. Zygmunt nie miał rodzeństwa, a jego rodzice nie żyją od wielu lat.


- A jeśli chodzi o pracę?

- Pracował na uczelni. Z tego co mi wiadomo to konkurował z jednym ze współpracowników o grant naukowy. Mateusz. Tak miał na imię ten jego rywal. Doktor Mateusz Korcz jak dobrze pamiętam. Chodziło o dotację w wysokości kilkuset tysięcy.

- Dziękuję. Z mojej strony to wszystko, chyba że pani sama uważa, że o czymś jeszcze warto wspomnieć...

- Tak. Mam nadzieję, że nie złapiecie sprawcy.


Anna Maria odsunęła się od stolika, wstała i podała rękę kobiecie, by pomóc także jej wstać. Kiedy zbliżyły się do siebie, uśmiechnęła się ponownie. Nie był to jednak wyuczony, profesjonalny uśmiech, a szczery emblemat mimiczny.

- Proszę na siebie uważać. Choć ma pani mocne alibi, policja z pewnością będzie przy pani węszyć i nieraz zadawać pytania. Kiedy to jednak minie, czeka panią życie, na jakie pani zasłużyła.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline