Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2013, 12:21   #41
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Królestwo Kazrima Kazadora, Pana Stalowego Szczytu
9 Karakzet, czas Azurytu, roku Drum - Daar 5568 KK
1047 stóp pod poziomem miasta, ostatni poziom jaskiń
8 drużyna, 5 pluton, 2 kompania Czarnego Sztandaru


Walka która rozgorzała po wejściu do pieczary trwała niezwykle krótko i skończyła się porażającym zwycięstwem. Thorin nie czół jednak dumy, nie wiedział czemu. Może z powodu rannego Skalliego którego bełt ugodził tak, że bujał się właśnie nad przepaścią śmierci i to na cienkiej , słabej, zapewne elfiej linie...

Być może z powodu tego jak oddział postąpił z tymi którzy się poddali... Do głowy mu nie przyszło ciągnąć wszystkich jeńców, trwała wojna i w tych okolicznościach było to zwyczajnie niemożliwe, jednak tu nastąpił szereg pojedynczych samosądów, a to źle wróżyło oddziałowi, świadczyło też o pewnej słabości dowództwa.

Thorgin nie miał jednak czasu na dłuższe analizy, rana którą dostał Skalli wymagała natychmiastowej reakcji. Sekundy dzieliły kamrata od śmierci. „Nie za mojej warty” – pomyślał ponuro, dobrze jednak wiedząc, że wszystko co może zrobić to co najwyżej spróbować. Sam nie dawał rannemu większych szans. Zwyczajnie nie chciał zostawić go bez choćby próby ocalenia.

Thorin dosłownie przeraził się obrażeniami Skalliego. Ruszył i dobiegł do rannego woja w ciągu jednej chwili. Padł przy nim i odrzucił na bok swą kuszę. Odwrócił Skalliego na bok, przechylił mu głowę tak by ten ostatni nie utopił się we własnej krwi. Krzyknął.

- Pomóż mi, przytrzymaj go, tu ściskaj. - Thorin krzyknął w stronę Galeba i Baldrika, którzy byli najbliżej całego zajścia, a nie mieli rąk zajętych walka na razie.

Szybka ocena rany i oddziałowy medyk wiedział że gorsza mogłaby być jedynie śmierć. Skalli miał przestrzelony w dwóch miejscach kark, rozerwany ostrzem grota podbródek, a co gorsze, po zbadaniu palcem wnętrza ust krasnoluda, okazało się że również język jest poważnie uszkodzony, właściwie rozerwany na pół. Szczęście w nieszczęściu, żaden z zębów nie został wybity, bogowie wiedzieli jedynie jak to było możliwe że żółte zęby Skalliego się uchowały bez szwanku. Ocena rany to jedno, ale Thorin doszedł do wniosku że lepiej na razie pozostawić bełt w rani, przynajmniej póki nie będzie mógł przygotować ostrza by skauteryzować ranę. Mocny wywar przechowywany przez Thorina w szklanej fiolce też tu nie mógł pomóc, rany były zbyt rozległe. Na szczęście nic nie utrudniało oddychania Skalliemu, a to dzięki szybkiej interwencji Thorina. Na razie jednak okazało się że najlepiej by było nie ruszać rannego, skoro krwawienie zmniejszyło się, zaczął pojawiać się obrzęk, a hardy wojownik stracił przytomność.

Gdy pochylał się nad rannym, tamując krew i przechylając go na bok aby się nią nie zadławił, paskudność rany przypomniała mu stary kawał o elfickich lekarzach...

„Elficcy medycy odkryli nerw łączący oko bezpośrednio z dupą.
Kiedy ukłuli pacjenta igłą w dupę, w jego oku pojawiła się łza.
Kiedy wbili te sama iglę w oko, pacjent się zesrał.”

Po chwili dostrzegł że potyczka dobiega końca i nie ma innych rannych by się nimi zająć, oczywiście poza wrogimi wojownikami, ale oni nie mieli większego znaczenia w porównaniu z życiem Skalliego. Torba felczera została otworzona, z niej cyrulik wyciągnął potrzebne narzędzia i medykamenty. Szykował się do trudnego zabiegu... musiał usunąć bełt który przeszył ciało w sześciu punktach, wliczając w to fakt że uszkodzony był język Skalliego. Taki rodzaj ran oznaczać tylko mógł poważne krwawienie. Ogólnie Thorin ocenił stan zdrowia wojownika na stabilny i nie zagrażający życiu, ale to mogło się zmienić w każdej chwili po usunięciu wrażego bełtu z karku i jamy ustnej. Od tego tez zależeć mogło czy Skalli jeszcze kiedyś będzie mógł normalnie mówić, czy może do końca życia będzie seplenił jak bezzębny kupczyk. Wszystko było gotowe, błyskawiczna diagnoza, instrumenty medyka i cenne maści, teraz tylko brakowało źródła ognia i możliwie dużego zapasu wody i spirytusu, na szczęście tego Thorin miał pod dostatkiem. Dziwny rodzaj lampy czy piecyka, cyrulik dostrzegł na środku pomieszczenia. Zostawił zatem Skalliego pod opieką Galeba i ruszył by zbadać to dziwne znalezisko.

W czasie zabiegu jaki przeprowadził Thorin z pomocą Galeba, Skalli był wciąż nieprzytomny. Cyrulik dokonywał cudów. Bełt został ucięty zaraz przy lotce, po czym Thorin wyciągał go przez usta, cal za calem, a kiedy tylko pierwsza rana była wolna od pocisku, była natychmiast czyszczona, dezynfekowana, kauteryzowana i zszywana. Thorin robił to powoli, tu nie można było się śpieszyć, nie należało. Do kauteryzacji użyto sztyletu rozgrzanego nad dziwnym znaleziskiem Thorina, olejowym piecykiem, który był z całą pewnością khazadzkiej roboty, sądząc po dokładności wykonania i zdobieniach. Obiekt ciężki, choć niewielki, wykonany z mosiądzu, stali i brązu. Ogień płonący na szczycie tego ustrojstwa dawał mało światła, ale sporo ciepła i w jakiś niezrozumiały sposób, olej spalał się dość szybko dając tym samym bardzo wysoką temperaturę płomienia, to mogło mieć coś wspólnego z ciśnieniem w zbiorniku olejowym i małą, ręczną pompą u boku mechanizmu. Tak czy inaczej, Skalli był wkrótce opatrzony, przypalony i pozszywany. Szyja i kark rannego wojownika była bardzo spuchnięta co nadało mu dziwny, jakby niedorozwinięty wygląd facjaty. Skalli nasmarowany maściami i owinięty bandażami, które wkrótce zmieniły kolor z bieli na szary z plamami czerwieni, spał jeszcze przez jakiś czas, nie dłużej niż potrzeba by spalić dwie godzinowe świece. Po przebudzeniu chciał mówić, majaczył, ale nie był w stanie otworzyć ust. Poza tym był w dobrej kondycji, mógł iść, w końcu nic nie stało się jego nogom, rękom czy ważnym organom wewnętrznym. Jedyne co się zmieniło to fakt że Skalli był cicho... zupełnie jak nie on. Ysassa zaopiekowała się kolegą ze zwiadu, od tej pory pomagała mu iść i wzięła też jego tobołek.

Thorin, Galeb i Dorrin ruszyli na przeszukiwanie obozowiska w tym czasie. Hargin zajął się sprawdzeniem ciała wartownika którego położył strzałem z kuszy. Baldrik obszukiwał kieszenie zabitego khazada, a Detlef zajął się człowiekiem w czerwieni. Jedynie Roran i Glandir wzięli jeńca w obroty i przepytywali go bez wytchnienia. Thorin choć miał ochotę wziąć człeka z Księstw Granicznych na spytki to nie mia na to szansy, na początku zbyt zajęty opatrywaniem Skalliego, a kiedy skończył... cóż, przesłuchanie zakończyło się również.

Przynajmniej miał choć cząstkę łupów, choć nawet nie miał co porównywać zdobyczy do tego co znaleźli inni. Zwłaszcza Detlef, który rozwinął bogato zdobione płótno, wyglądające jak sztandar. Idealne wprost do obszycia wewnętrznego kroniki, zwłaszcza jeśli był to sztandar oddziału który właśnie pokonali. Nie omieszkał zapytać o to Detlefa, ten jednak stwierdził, że to za mały kawałek, aby można było stwierdzić czy to dzieło ludzie, krasnoludzkie czy nawet tfu elfie. Czyżby skaveńskie? Zastanawiał się Thorin, w takim przypadku mogło nabrać wartości dla kroniki, jedynie w przypadku gdyby khazaldzi z Czarnego Sztandaru musieli potykać się z szczurami. Dostał jednak od Detlefa modlitwę znalezioną przy zwłokach, miała ponoć chronić przed śmiercią i ranami, ale najwyraźniej nie działała. Do kronik jednak nadawała się w sam raz. Podobnie jak pierścienie poległych wojowników, z których można by zrobić łańcuszek przymocowany do kroniki...

Dostrzegł też zwłoki zabitego przez Skalliego i Ysassę wojownika. Właściwie tylko dlatego, że Ysassa wydawała się nim nie zainteresowana, a Skalli zwyczajnie nie mógł, Thorin podszedł do zwłok, jak się okazało nie sam.
Wisior sędziego imperialnego wykonany ze srebra stanowił niezłą pamiątkę po starciu i być może lepiej y się nadał na łańcuch do kronik niż zestaw pierścieni... Z drugiej strony, mógł mieć jakąś wartość innego typu, Thorin póki co nie wiedział jaka, ale zamierzał sprawdzić w Bibliotece, do czegóż mógł służyć. I czy stanowił jakąś wartość poza salą sądową. Nie licząc rzecz jasna ogólnej wartości srebra.

Z miejsca zaopiekował się tez bukłakiem z wodą, butelką brandy z etykietą prowincji Ostandu, osełką do miecza i zestawem kości do gry. Zaciekawiła go także mała statuetka Morra wykonana z drzewa cedru, nie wiedział jeszcze co mógłby z nią począć, ale był pewny, że coś wymyśli... Pierścieniami zaopiekował się w tym czasie Roran jak również sakiewką.
Nie pogardził też oferowanymi kolczymi nogawicami i czepcem, wiedząc, że taniej będzie je naprawić i dopasować, niż kupić nowe.

Po przeszukaniu zwłok pozostawało wrócić do Skalliego jak i do pozostałych kamratów.

- Jeżeli znaleźliście coś, co może być wkładem w kronikę, co może stać się jej elementarną częścią, lub chociaż o czym warto w niej wspomnieć to chętnie bym to zobaczył lub przyjął. – powiedział spokojnie i poważnie. Wiedział, że w istocie są to ważne kwestie, ale nie zamierzał się też płaszczyć w prośbach. Rozumiał, ze niektórzy mogą zwyczajnie nie chcieć oddać swego, choć za niektóre rzeczy gotów był nawet sam zapłacić, gdyby zaszła taka konieczność. - Darczyńcy zostaną wymienieni w kronikach. – dodał po chwili , mając nadzieję, że zachęci tym niezdecydowanych. - Ostatecznie niektóre rzeczy po prostu odkupie - dodał już mrucząc niezadowolony, nie chciał by cenne pamiątki przepadły gdzieś wśród kupców którzy patrzyliby nań jedynie pod kątem wartości przedmiotów, pomijając wartość historyczną i dowodową, która mogła mieć znaczenie wyłącznie dla kronikarza.

Przyjrzał się też miksturze która znalazł Detlef, która po zapachu, kolorze, gęstości mógł przyrównać do znanych sobie z medycznego doświadczenia mikstur. Zawsze tez można było wypróbować ją na jeńcu, przynajmniej małą dawkę... wolał jednak nie wlec na wpół przytomnego od zatrucia jeńca, a nie mógł wykluczyć, że tak się to skończy.

Bardziej zainteresował się listem i mapą, które zamierzał dokładnie przejrzeć, o ile ich właściciel nie widziałby w tym przeszkód. Nie musiał nawet wspominać, jak wartościowe byłyby to przedmioty źródłowe do kroniki którą tworzył...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 09-08-2013 o 17:51.
Eliasz jest offline