Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2013, 17:53   #33
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Sakiewka. Pełna złota.
Kolejna rzecz (prócz ubrania), która świadczyła o wysokiej pozycji majątkowej ofiary.
Karl schował sakiewkę do kieszeni, a potem spojrzał na zwłoki.
Ten ktoś za życia zdecydowanie lubił się chwalić swoim majątkiem – sygnety na palcach, złote łańcuchy na szyi... Nienormalne wprost. Aż się prosił o napad i rabunek.
No dobra – westchnął. – Musimy wyświadczyć biedakowi ostatnią przysługę.
Robota kopidoła nigdy Karlowi nie odpowiadała, ale nie da się ukryć – zdarzały się w jego życiu takie przypadki, gdy trzeba było kogoś pochować. Szkoda tylko, że w tym przypadku pod ręką nie było żadnej łopaty.
Widząc jak Karl nożem podważa darń, Ilse prychnęła pogardliwie – Miastowy. – Sięgnęła do nosideł i wydobyła z nich szpadel.
Masz, tym będzie szybciej – powiedziała wręczając go Karlowi.
Skoro masz, to proszę – odparł Karl, wskazując ręką miejsce, gdzie zaczął kopać grób.
Kop, kop, ja się muszę za śladami rozejrzeć – rzuciła Ilse kładąc szpadel u nóg Karla.
Taaa, jasne. Skomplikowana robota – odparł z ironią Karl. – Tylko całego dnia na to nie strać.

Z mutantem nie będzie problemów – wystarczy go skopać do rowu, jak tylko Ilse przestanie wydziwiać z jego oglądaniem, obracała jego ciało, a nawet odgarniała mu włosy. Najwyżej coś go zeżre i się otruje. Z posiadaczem sakiewki sprawa wyglądała nieco inaczej. Trzeba było założyć, że ktoś tu po niego przyjedzie, jakaś rodzina, ktoś kto dojdzie do wniosku, że nie wypada zostawiać ojca, męża, kuzyna w lesie.
Dość głupio by było w takiej sytuacji powiedzieć, że się delikwenta zostawiło w krzakach.
Z oczywistych względów pogrzeb nie miał uroczystej oprawy, ani też grób nie został zbyt starannie przygotowany.
Podcięcie sporego kawałka darni, wygrzebanie dołka, przeniesienie zwłok, przykrycie darnią, przysypanie. A potem jeszcze wbicie wielkiej gałęzi, by ewentualni poszukiwacze mogli bez trudu odszukać miejsce prowizorycznego pochówku.
Ilse przyniosła jeszcze kilkanaście kamieni do obłożenia grobu.
Niech Morr przyjmie twoją duszę – powiedział Karl. Ilse coś wymruczała pod nosem.
Przydałoby się jakiś strumyk – dodał po chwili Karl.
Co prawda ciało mutanta było w całości i do rowu mógł go po prostu wkopać, ale z resztkami podróżnego tak łatwo nie poszło i trzeba było użyć też rąk. Niestety.
Nazwa "brudna robota" w tym przypadku miała dosłowne znaczenie.
Te liście się świetnie nadają do oczyszczenia rąk - powiedziała Ilse, wskazując jakąś kępę zielska.
- Wiesz... Umiem wytrzeć ręce w byle zielsko, ale z wodą nie da się tego porównać - odparł Karl.
Ilse wzruszyła ramionami.
- Jak sobie chcesz, ale w tej jest dość wody by się umyć. Lepiej niż zwykłą trawą.
Mimo swych słów Karl skorzystał z propozycji i wytarł ręce w szerokie liście łopianu.
 
Kerm jest offline