Poszukiwania w okolicach chaty nie powiedziały nic a nic o przeszłych lokatorach, przyniosły jednak solidny zapas dalecznika. Ziele wyostrzające zmysły, o niebiosa, jakieś to ironiczne. Cóż, na pewno się przyda. Korzystając ze swej warty, pierwszej, jeszcze wieczora oczyścił solidnie korzenie a następnie poporcjowawszy korzenie zostawił je przy żarze ognia do suszenia. Warta minęła spokojnie, tak samo jak sen.
Z ranka, tuż po spożytym śniadaniu, mniej pożywnym niż w osadzie gdyż oszczędnym z prowiantów podróżnych złożonych Faro począł ucierać wyschnięte korzenie. Zagadną jednocześnie swych kompanów:
-Gdzie ruszamy? Zacząłbym od tego wzgórza, Plaska. Mam co do niego dobre przeczucia
Starte korzenie przesypał do jednego z zakupionych w tym celu dzbanuszków. Suche jedzenie trzeba było oszczędzać, zaproponował więc: -Zapolujmy po drodze na zające albo bażanty, musimy oszczędzać suchy prowiant |