|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
07-08-2013, 22:25 | #101 |
Reputacja: 1 | Faro – INT 05, sukces! Fabius stał nad truchłem i przyglądał mu się uważnie. Rozważał możliwość usunięcia z ciała paru elementów, które potem mógłby wykorzystać do wykonania części ekwipunku. Równocześnie analizował budowę ciała stworzenia, zapamiętując jej silne i słabe strony. Tych stron wiele nie było, gdyż nad wyraz szybko poradzili sobie z gigantycznymi owadami. Ale na następny raz, Faro już wiedział, że są opancerzone, ciche i szybkie. I że atakują co najmniej w parach. Gdy Thondas kilkoma uderzeniami topora, odrąbał bestii łeb, Fabius w nieco bardziej finezyjny sposób zaczął usuwać największe, lekko wygięte płyty pancerza. Miał nadzieję, że uda się je jakoś przysposobić do tego, aby służyły za zbroję. Naim – jeździectwo 02, sukces! Obciążony dwoma jeźdźcami koń nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem grzęzawiska. Po chwili wyszedł na drugi brzeg, ubrudzony błotem aż po samą szyję. Z grzbietu konia zwiedzili ruiny. Większość domostw leżała w gruzach, dodatkowo przywalona masami błota, jakie w czasie Apokalipsy przyniosła tu rzeka. Wokoło jam, z których wypełzły poczwary cuchnęło. Najwidoczniej owady żywiły się mięsem, które nie do końca skonsumowane, gniło gdzieś w głębi ziemi. Naim – spostrzegawczość 33, sukces! Balbinus – spostrzegawczość (1/2 cechy) 20, sukces! Obaj mężczyźni niemal równocześnie dostrzegli nienaruszony budynek, stojący na zboczu najbliższego wzgórza. Dokładniej przyglądając się, można było stwierdzić, że to wzniesiona z drewna i kamienia, oblepiona mułem chatynka. Wokoło niej panowała cisza, z dachu nie wydobywał się dym, a na progu rosły chwasty. Najwidoczniej domostwo nie było zamieszkane. Podjechali bliżej, co pozwoliło ze stuprocentową pewnością orzec, że w domku nikt nie mieszka. Hałas końskich podków wypłoszył z wnętrza sporych rozmiarów wrena – porośniętego czarnym futrem gryzonia wielkości psa. Zwierzę spojrzało zielonymi ślepiami na intruzów, zakręciło długim ogonem i uciekło w krzaki. Chata, składająca się z dwóch pomieszczeń, była pusta, nie licząc zniszczonego siennika i kilku glinianych garnczków stojących na prowizorycznym palenisku. Naim – tropienie 44, porażka Oglądając wnętrze, Rusanamani nie był w stanie stwierdzić jak dawno temu opuszczono to domostwo. Mogło to być miesiąc temu, a równie dobrze pięć lat. |
07-08-2013, 22:42 | #102 |
Reputacja: 1 | Kłusownik obejrzawszy padłe truchło zrozumiał, że stworzenia te mogły być bardzo niebezpieczne. A solidne napierśniki z ich pancerza całkiem niezłe. Intuicja podpowiadała leśnemu dziadkowi że jeśli teraz spotkali to, to później będą dziękować bogom za kawał pancerza. Zebrawszy co chciał, Faro poczekał na nowego kompana i ruszył ku rzece. Stanąwszy tam krzyknął do Naima: -Hej, podjedź no i pomóż się przeprawić, co? Bagno wyglądało niepokojąco, Fabius nie chciał przebywać go wpław, ani tym bardziej gratów przez nie tachać, szkoda ryzykować śmierci...albo żarcia skażonego zboża. Ostatnio edytowane przez vanadu : 07-08-2013 o 22:51. |
08-08-2013, 15:03 | #103 |
Reputacja: 1 | - Może to całkiem przytulne miejsce się okazać - odezwał się do Maga. Pozostało mieć nadzieję, że jeśli ktoś tu mieszka nie będzie miał im za złe, że ewentualnie zdecydują się zostać na noc. Trudno było Naimowi ocenić czy i jak dawno ktokolwiek tu przebywał ... - Pojadę do pozostałych i ich tu przyprowadzę - zrzucił swój wór z konia. - A Ty popatrz czy będzie jak ogień rozpalić i rozejrzyj się jeszcze ... Ruszył do Faro i Thondasa aby ich poinformować o warunkach na nocleg. - Jest głęboko, zaczekajcie spróbuję znaleźć lepsze, płytsze miejsce - krzyknął do Faro i ruszył wzdłuż rzeki co raz próbując jak jest z gruntem. Chciał znaleźć dogodniejsze miejsce i tam przeprowadzić pozostałych przyjaciół. Przyjrzał się grzęzowisku w kilku miejscach. Wszędzie wyglądało podobnie. Wybrał miejsce i zaproponował kompanom na przeprawę. Klepnął lekko konia po zadzie aby przeszedł do Faro i Thondasa. - Chyba nie będę was woził jak dzieciaków, wskakuj przyjacielu i dawajcie tu do mnie. Znaleźliśmy z Balbinusem przytulną hacjendę - krzyknął z uśmiechem. - Jeśli i wam się spodoba to zajmijmy się jakąś strawą ... i może trochę odpoczniemy. Proponuję aby po kilka godzin każdy na straży pobył ... licho nie śpi.
__________________ Pro 3:3 bt "(3) Niech miłość i wierność cię strzeże; przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz" Ostatnio edytowane przez Szamexus : 08-08-2013 o 23:08. |
09-08-2013, 19:06 | #104 |
Reputacja: 1 | - No to lecimy, potwory zabite a brzuchy puste. Czas na odpoczynek dla moich obolałych kości Thondas nie bardzo przepadał za jazdą konną, jednak lepsze to niż taplanie się w nie wiadomo czym, wolał nie ryzykować złapaniem jakiegoś zmutowanego syfu
__________________ "Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!" |
09-08-2013, 21:45 | #105 |
Reputacja: 1 | Naim – leczenie 37, sukces! Thondas +6 ŻYW Pierwsze co Naim zrobił po zadomowieniu się w opuszczonej chacie, to zajął się ranami Relhada. Obmył je i obandażował, nastawiając też połamane żebra. Już sam fakt, że ktoś się nim zajął, spowodował, że Thondas poczuł się zdecydowanie lepiej. Faro – tropienie 54, porażka Wszelkie próby podejmowane przez Fabiusa, a zmierzające do zorientowania się co i jak działo się w chacie i jej okolicach, spełzły na niczym. Faro nie był w stanie poprawnie odczytać, ba! Nawet znaleźć jakichkolwiek śladów, świadczących o bytności tutaj istot inteligentnych. Faro – zielarstwo 02, III poziomy sukcesu! Znacznie lepiej poszło mu szukanie ziół. Na łące leżącej nieco powyżej chaty wypatrzył kwitnącą na biało kępę krzaków. Szybko zorientował się, że ma do czynienia z dalecznikiem. Zaczął grzebać w ziemi, wyciągając na powierzchnię połamane kawałki czerwonawych korzeni, które wedle prawideł sztuki zielarskiej, winien teraz oczyścić i wysuszyć, a następnie zetrzeć na proszek, który wdychany zapewniał nieznaczne wyostrzenie zmysłów. Noc podzielili na kwarty. Każdy z nich czuwał przez kilka godzin. Ale poza hałasami wydawanymi przez wypłoszonego z chaty wrena, panował spokój i cisza. Nie pojawiły się żadne nowe monstra, ani nie odbył się przemarsz nieumarłych zmierzających w kierunku Scentio. Najwyraźniej zniszczona przez błoto i wodę wieś nie była miejscem, w którym przebywał poszukiwany przez śmiałków nekromanta. Rankiem trzeba było podjąć decyzję, w którą stronę się udać. Mieli do wyboru dwie drogi. Mogli pójść wgłąb wzgórz, ścieżką niegdyś używaną przez mieszkańców Dalancji, wiodącą wzdłuż rzeki, lub, korzystając ze zniszczonego, polnego traktu, udać się na zachód, ku Vernio, leżącemu w cieniu wzgórza, które Opius nazywał Plaska. |
09-08-2013, 22:02 | #106 |
Reputacja: 1 | Poszukiwania w okolicach chaty nie powiedziały nic a nic o przeszłych lokatorach, przyniosły jednak solidny zapas dalecznika. Ziele wyostrzające zmysły, o niebiosa, jakieś to ironiczne. Cóż, na pewno się przyda. Korzystając ze swej warty, pierwszej, jeszcze wieczora oczyścił solidnie korzenie a następnie poporcjowawszy korzenie zostawił je przy żarze ognia do suszenia. Warta minęła spokojnie, tak samo jak sen. Z ranka, tuż po spożytym śniadaniu, mniej pożywnym niż w osadzie gdyż oszczędnym z prowiantów podróżnych złożonych Faro począł ucierać wyschnięte korzenie. Zagadną jednocześnie swych kompanów: -Gdzie ruszamy? Zacząłbym od tego wzgórza, Plaska. Mam co do niego dobre przeczucia Starte korzenie przesypał do jednego z zakupionych w tym celu dzbanuszków. Suche jedzenie trzeba było oszczędzać, zaproponował więc: -Zapolujmy po drodze na zające albo bażanty, musimy oszczędzać suchy prowiant |
10-08-2013, 09:46 | #107 |
Reputacja: 1 | - Niech będzie jak mówisz, chociaż skoro mamy trochę czasu spędzić na upolowaniu czegoś to ja chętnie wysunę się na przód i przyjrzę się drodze, może zastępy nieumarłych jakieś ślady zostawiają ... - chciał spróbować przynajmniej zorientować się czy nie znajdzie jakichś pozostawionych oznak obecności żywych lub ożywionych istot na drodze. - Zresztą idąc między górami bylibyśmy narażeni znacznie bardziej na niebezpieczeństwo zasadzki - dodał. - Więc droga polna, do Vernio może być bezpieczniejsza. Patrząc przed siebie wpadł mu jeszcze jeden pomysł do głowy. - To wzgórze - spojrzał na górkę u podnóża której znajdowała się Dalancia. - Pozwólcie, że wejdę tam i ogarnę okolicę najpierw. W tym czasie możecie zapolować. Może warto poświęcić najpierw godzinę na rekonesans, a nóż coś wartościowego dostrzegę? - zaproponował.
__________________ Pro 3:3 bt "(3) Niech miłość i wierność cię strzeże; przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz" Ostatnio edytowane przez Szamexus : 10-08-2013 o 09:50. |
10-08-2013, 23:52 | #108 |
Reputacja: 1 | -Róbta co chceta moi mili, ja mogę iść w każde miejsce. A jeśli chodzi o żarcie to znajdźcie mi jakieś dogodne źródełko lub rzeczkę to może coś wyłowię. W każdym razie idę za wami. A i jeszcze jedno, dziękuję za posklejanie moich żeber.
__________________ "Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!" |
11-08-2013, 13:20 | #109 |
Reputacja: 1 | Naim – spostrzegawczość 47, porażka Rusanamani chwilę poszukiwał drogi prowadzącej na szczyt wzgórza, ale nie wypatrzył żadnej. Z powodu braku ścieżki zmuszony więc był jechać na przełaj, co znacznie wydłużyło czas potrzebny na osiągnięcie szczytu. W końcu, gdy przedarł się przez zarośla, pokonał gęsty zagajnik i objechał szeroki i stromy obryw, stanął na nagim szczycie wzgórza. Daleko przed sobą widział Most Fabiana i położone w jego pobliżu Scentio. Gdy zwrócił wzrok na zachód, ujrzał wyciągnięte pasmo wzgórz, wzdłuż którego planowali jechać. Miejscami widać było trakt, wijący się u stóp wzniesień. Rusanamani nie dostrzegał żadnego ruchu, poza przelatującymi ptakami i drzewami, poruszanymi wiatrem. Okolica zdawała się pusta. Mógł wrócić na dół. Faro – sztuka przetrwania (-10) 52, porażka Thondas – sztuka przetrwania (-10) 47, porażka W tym samym czasie, gdy Naim wspinał się na wzgórze, Thondas i Fabius zajęli się zdobywaniem pożywienia. Relhadowi udało się kawałek w górę rzeki wynaleźć czysty, spływający ze wzgórza strumyczek, nad którym usiadł i przysposobił wędkę. Niestety te kilka godzin jakie spędził na łowieniu, nie przyniosły żadnego rezultatu. W tym miejscu po prostu nie było ryb. Faro natomiast zasadził się pod lasem na króliki, bażanty i inną drobną zwierzynę, która mogłaby być miłym urozmaiceniem diety. Czas spędzony w krzakach okazał się bezowocny. Nie pojawił się nawet czarny wren, którego widzieli dzień wcześniej. Wedle tego co mówił Opius, a potwierdzały to obserwacje Naima, aby dotrzeć do Vernio potrzebowali około trzech czwartych dnia. Wyruszenie więc w chwili, gdy Rusanamani wrócił do ruin wioski oznaczało, że w okolice kamieniołomu dotrą wieczorem. Zostawili za sobą zniszczoną Dalancię i korzystając z w miarę wygodnego traktu, tylko gdzieniegdzie zarośniętego powykręcanymi, skarłowaciałymi drzewkami ruszyli za zachód. Lekko dmuchający początkowo wiaterek, przybrał na sile i gdy ominęli Mons Giasa, wiało już całkiem mocno. Na niebie pojawiły się sine, skłębione chmury zwiastujące deszcz. I rzeczywiście nie minęło wiele czasu, a ziemię zrosiły pierwsze krople deszczu. Niezbyt stromy trawers zbocza Łyśca pokonywali już w strugach wody, zacinających ze wszystkich stron. A gdy zaczynało zmierzchać, przez szarą zasłonę deszczu dostrzegli wielką wyrwę w zboczu wzgórza zwanego Plaską. Gołe ściany kamieniołomu połyskiwały bielą, a u podnóża wyrobiska rozlewała się półokrągła, spieniona przez ulewę tafla wody. Na samym jej środku znajdowała się wyspa utworzona z dwóch potężnych bloków skalnych, które oderwały się od ściany. Nieco dalej, na wypłaszczeniu, teraz zarośnięta przez drzewa i krzaki, przycupnęła niegdysiejsza osada Vernio. Stanowiło ją kilkanaście zrujnowanych, rozpadających się domów oraz będąca w dobrym stanie, wzniesiona z lokalnego, białego kamienia świątynia. Ostatnio edytowane przez xeper : 11-08-2013 o 13:28. |
11-08-2013, 21:51 | #110 |
Reputacja: 1 | - Panowie, proponuje tak: jak pójdę przodem na czujce a wy dalej. Sprawdźmy świątynie a później ewentualnie osadę i tam sie kimnijmy, jeśli nic nie znajdziemy, może być? zaproponował kłusownik. Miał chęć się rozruszać i pójść dla odmiany na zwiady. Z łukiem i nałożona strzałą, z nożem pod ręką. Ciekaw czy ktoś tu był. Czy może ostatnia kieszeń znów będzie właściwa. Hmm, kamieniołom wyglądał ciekawie, ale to z rana. |
| |