Ogar wsłuchał się uważnie w słowa krasnoluda. Klejnot godny królewskiego daru musiał być naprawdę cenny i cudowny. Jednak nie warto było ryzykować pewnej śmierci nawet dla czegoś takiego, już lepiej było zebrać małą armię i wybić wargulce do nogi, jednocześnie oswabadzając je ze złupionego złota.
- Powiedz no lepiej jak ten klejnot wyglądał. - Mimowolnie zacisnął dłoń na naszyjniku znalezionym w dzwonnicy w czasie kiedy słuchał dokładnego opisu krasnoluda. Mówił o nim z taką pasją, oddaniem i oczarowaniem, że nie mogło być mowy o pomyłce. - Mówisz że wyglądał tak? - Ogar wyciągnął na chwilę wisior znaleziony w dzwonnicy. - Przypilnuję go do czasu aż dotrzemy z posłaniem, myślę że tu będzie bezpieczny. - Wsunął klejnot ponownie pod koszulę. Nie myślał w tym momencie o tym, że być może będzie musiał go oddać lub przekazać, nie chciał o tym myśleć ani o tych konsekwencjach. Jednak z drugiej strony Dwalin uratował mu życie na bagnach wyciągając z wciągającego Eingulfa mułu, nie mógł pozostać bierny, kiedy brodacz ogłosił że idzie popełnić samobójstwo.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |