Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-08-2013, 23:02   #131
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Ogar wsłuchał się uważnie w słowa krasnoluda. Klejnot godny królewskiego daru musiał być naprawdę cenny i cudowny. Jednak nie warto było ryzykować pewnej śmierci nawet dla czegoś takiego, już lepiej było zebrać małą armię i wybić wargulce do nogi, jednocześnie oswabadzając je ze złupionego złota.
- Powiedz no lepiej jak ten klejnot wyglądał. - Mimowolnie zacisnął dłoń na naszyjniku znalezionym w dzwonnicy w czasie kiedy słuchał dokładnego opisu krasnoluda. Mówił o nim z taką pasją, oddaniem i oczarowaniem, że nie mogło być mowy o pomyłce. - Mówisz że wyglądał tak? - Ogar wyciągnął na chwilę wisior znaleziony w dzwonnicy. - Przypilnuję go do czasu aż dotrzemy z posłaniem, myślę że tu będzie bezpieczny. - Wsunął klejnot ponownie pod koszulę. Nie myślał w tym momencie o tym, że być może będzie musiał go oddać lub przekazać, nie chciał o tym myśleć ani o tych konsekwencjach. Jednak z drugiej strony Dwalin uratował mu życie na bagnach wyciągając z wciągającego Eingulfa mułu, nie mógł pozostać bierny, kiedy brodacz ogłosił że idzie popełnić samobójstwo.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 11-08-2013, 01:45   #132
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Valbrand i Felien


Valbrand wiedział, że myśli, które właśnie przechodzą mu przez głowę nie należą do najszachetniejszych, ani do najodważniejszych. Przez długi czas tylko co chwilę zerkał na Dwalina i resztę drużyny, po czym z powrotem zagłębiał się w myślach. W końcu wstał i zwrócił się do Bractwa Smoczego Łba.

- Wasze towarzystwo, było największym zaszczytem jaki mnie do tej pory spotkał. Nigdy nie widziałem, tak odważnych i oddanych osób. O ile chciałbym iść z wami i poznawać nowe miejsca... ta walka i to co po niej nastąpiło... - mówiąc to spojrzał na Felien - Nie mogę tak ryzykować, mam rodzinę w Dali. Żonę i córkę, które polegają na mnie, które potrzebują mnie... nie zaznałbym spokoju po śmierci wiedząc, że tak je zostawiłem. - zerknął na krasnoluda - Szlachetny Dwalinie, nawet gdybym nie był ci dłużny podążyłbym za tobą i do samego Minas Morgul, ale wygody i radość życia odebrały mi iskrę odkrywcy i awanturnika. Jeżeli ciągle, jestem ci dłużny pieniądze, przyjdź do Dali po swojej przygodzie, będą gotowe. -zwrócił się do dwóch Leśnych Ludzi - Wam przyjaciele życzę jak najlepiej, to miejsce poddało mnie próbie, którą o mało nie przegrałem i lękam się kolejnych. Dalej musicie podążyć beze mnie. - na końcu spojrzał na Felien - Piękna pani, gdyby nie ty, strach pomyśleć co by teraz ze mną było. Dziękuje ci z głębi mojego serca, za wszystko. Jeżeli kiedyś przybędziesz do miasta, wiedz, że mój dom stoi dla ciebie otworem.

Jeszcze przed usłyszeniem mowy Valbranda Felien spoglądała na towarzysza z troską, obawiając się o jego stan ducha i myśli. Nie wiedziała czy atak jaki przypuścił na niego Cień się powtórzy, nie wiedziała jakie piętno może wywrzeć na nim. Słowa syna Branda nie zaskoczyły jej, ale jednocześnie uspokoiły elfkę. Człowiek wybrał dom i rodzinę ponad podróże, z których mógł cało nie wyjść, a skoro zwątpienie w siebie zostało zasiane lepiej było, aby faktycznie Valbrand powrócił do domu. Owo zwątpienie było potężną bronią dla wrogów, z jakimi przyszłoby się jeszcze zmierzyć.
Felien skinęła głową Valbrandowi i odparła:
- Rozumiem cię i nie ganię twojej decyzji niemniej nie chcę, abyś w swojej drodze powrotnej pozostał sam na szlaku. - spojrzała po zgromadzonych - Będę miała w opiece Valbranda podczas jego powrotu, ponieważ mam zamiar z nim udać się do Dali, aby w razie kłopotów służyć pomocą podczas tej podróży. Ufam, że dzięki zdolnościom i sile, jaką udowodniliście podczas naszej wędrówki, zdołacie osiągnąć każdy cel, jaki sobie wyznaczycie i nic nie będzie przeszkodą nie do przebycia.

Dalijczyk spojrzał na Felien, przez chwilę zbierając słowa.
- Dziękuję, naprawdę. Twoje towarzystwo jest jak najmilej widziane. - z trudem powstrzymał uśmiech- Lif na pewno się ucieszy na twój widok, spodziewaj się uścisków.

Felien uśmiechnęła się na te słowa.
- Zapamiętam. - spojrzała na zgromadzonych - Aa' menle nauva calen ar' ta hwesta e' ale'quenle.
Nie wiedziała jeszcze co zrobi po powrocie do Dali. Czy znowu wyruszy w podróż? Wiedziała jedno- w domu czy poza nim będzie dalej toczyła swój bój.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline  
Stary 17-08-2013, 07:27   #133
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację







Balin z aprobatą przyjął słowa Branna rzucając zwiadowcy bukłak z ereborskim piwem. Nie dał się przekonać nikomu, że podróż Starą Krasnoludzką Drogą jest zbyt trudna, aby miał się jej przestraszyć.

- Tak niebezpieczna, owszem. Lepiej przygotujemy się do wyprawy. – potrząsł brodą z przekonaniem jakby to była oczywistość.

Na widok dyndającego naszyjnika, który zwisał ze wzniesionej do góry ręki Eingulfa, krasnolud entuzjastycznie tak mocno wyściskał Leśnego Człowieka, że tamten czuł jak mu zatrzeszczały stawy.

- Zgoda! – solidnie klapnął ręka w ramię drobnego Ogara, oswobodzonego z iście niedźwiedzich kleszczy. – Do Esgaroth nieść będziesz królewski dar! Szczęście przyniosłeś! Zaiste fortuna uśmiechnęła się do nas. Wyruszając jednak z poselstwem mój drogi, jak również na czas pobytu w Esgaroth, Dainowy dar w moim posiadaniu będzie, jako, że to misja moja, nadana przez króla i piecza nad królewskim przedmiotem moim jest obowiązkiem. - dodał z naciskiem tonem, który nie przewidywał sprzeciwu, bo i któremu sprzeciwiać się nie było mądrze.

Siedząc przy ogniu zasłuchani w pieść Ogara, który z cicha umilał wszystkim pobyt na bagnach, krasnolud Balin sprawdziwszy opatrunek śpiącego Oina usiadł przy synu Ginara.

- Winy twojej Dwalinie nie było żadnej. Ptaszyska podstępem wydarły podarek z twych rąk. Widzisz, dobrze, żeś znalazł ukrytą szkatułkę w pniaku. Nocą musieliśmy z Oinem uciekać z obozowiska przed rozjuszonym trollem. A przecież elfy mogły mimo magicznego zaklęcia dotrzeć do klejnotu pierwsze. – dodał ściszonym głosem kiwając głową z dezaprobatą na myśl o mieszkańcach lasu. – Z nastaniem dnia mieliśmy wrócić do obozu, gdyby tylko nie te wargule... - Balin mimo wszystko był wyraźnie zadowolony z obrotu spraw, by wręcz nie powiedzieć, tryskający nową energią. Mówił przyjacielsko i dobrodusznie, jakby rozmawiał ze starym druhem, bratem lub nawet synem.

– Dobrze żeście się spisali wszyscy. Doprawdy Gloin wiedział w ręce kogo złożyć tą misję! Wasze zdrowie!- wzniósł toast.













Powrotna podróż minęła bez większych niespodzianek. Poruszali sie wolniej a i w łodzi miejsca niej było, kiedy krasnoludy zabrały się z bractwem do Miasta na Jeziorze. Przy porzuconym obozowisku i niedawnym miejscu potyczki znaleźli zanurzoną na bagnach skałę. Wcześniej jej tam nie było. Dopiero, gdy byli już blisko ludzkie oczy dostrzegły to co Felien widziała dokładnie już od dawna. Z trzęsawiska wystawał, pochłonięty po pas przez grząski grunt, gruby troll. Nieruchomy posąg, chroniący sie rękoma przed niewidzialnym wrogiem atakującym z powietrza nad jego łysą głową. Oczy miał zamknięte i zdawało sie wszystkim, że spływały z nich nieruchome kamienne krople łez lub krwi albo tego i tego.

- Aye. – pokiwał głową Balin. – Juz nikogo kości nie schrupie dzięki wam. Bezpiecznie sie tu zrobi choć trochę. – niechętnie patrzył na kamienną sylwetkę trollowej statuy górującej nad bagienną trawą.










Łódź dobiła do brzegu przy drewnianej przystani wioski Ludzi Jeziora. Przed przeprawą schodami Wodospadów Lindal, bractwo spędziło noc kolejny raz w przyjaznej gościnie rybaków z Londaroth. Rankiem łódź zanurzyła się w spokojne wody Długiego Jeziora, by wieczorem dotrzeć do Esgaroth.




Krasnoludy po wypełnionej misji, patrzyły na elfkę podczas rozmowy, zdobywając się nawet na grzecznościowe dialogi dyktowane kulturą, gościnnością i przede wszystkim wdzięcznością. Bynajmniej jak na początku traktowały jej obecność jak powietrze i wręcz obserwator z boku mógłby uznać, że w ich oczach, choć nie przynajliby się do tego, tryskał podziw i uznanie, gdy opowieść o walce z trollem jednym przedstawiła a drugim przypomniała jej łuczniczy wyczyn . Raz tylko Gloin, na spotkaniu, które zmieniło sie w okamgnieniu w wystawną wieczerzę, wyrwał się z komentarzem słuchając relacji z bagien przy Gnijącej Rzece.

- A czemuś to pani to nie strzelała do kruka porywającego poselski dar, a? – stary khazad uniósł krzaczastą brew.

Wieczerza była smaczna i syta, bo co jak co krasnoludy lubią dobrze zjeść. Balin z Oinem z taką pasją pałaszowali donoszone przez sługi potrawy w półmiskach, że Dailjczyk Valbrand drapał się w głowę zastanawiając kiedy zostanie przyniesiony komunikat od kucharza o pustej spiżarce. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Przy deserze i popitku, a Gloin prócz aromatycznych herbat ze wschodu miał również przednie wino z Shire oraz przeróżne gatunki miejscowego i importowanego piwa, namiestnik króla Daina w Mieście na Jeziorze, każdemu uczestnikowi wyprawy ratowniczej wręczył jako obiecaną zapłatę kosztowności, zapewniając, że to tylko mikry przejaw tego jak bardzo jest wdzięczny bractwu.

- Ci z was, którzy zechcą z Balinem wyruszyć do doliny Anduiny, mają dwa tygodnie do podjęcia decyzji. W tym czasie przygotujemy wyprawę. Dołączy do was również kilku braci z Samotnej Góry a wyruszycie z kucami starym traktem ominąwszy Długie Bagna.

Balin z Oinem od siebie również wręczyli bractwu sakiewki, zaciskając na ich rekach swe dłonie i poklepując, nie chcąc słyszeć o słowach sprzeciwu.

Felien i Valbrand pożegnali się z towarzyszami wiosennego szlaku pierwsi opuszczając gościnę Gloina i samo Esgaroth kierując się ku Dali.

Brann, Ogar i Dwalin mogli odpocząć w Mieście na Jeziorze, zregenerować siły, wydać zarobioną fortunę na Wodnym Targu a nim i jeżeli wyruszą w podróż ku Orlemu Gniazdu niebezpiecznym szlakiem Starej Leśnej Drogi przez Mroczną Puszczę, zostając w Esgaroth, czekał na nich również huczny festyn z okazji najdłuższego dnia roku. Jako, że ogień w tradycji Ludzi Północy pełnił w tym istotnym dniu bardzo ważną rolę, Leśni Ludzie z Dwalinem zostali zaproszeni przez Gliona na taras w najlepszym dystrykcie miasta, tuż obok siedziby Pana Jeziora.

- Tradycja ta sięga wśród miejscowych starożytnych czasów. Na dwudziestego pierwszego czerwca, ogniste procesje, płonące koła oraz wielkie sięgające strzelistymi płomieńmi nieba ognie, będą rozświetlały taflę jeziora w tę uroczystą noc. – wyjaśniał Glion. – Czas to również istotny dla handlu naszego regionu, bo na zapowiedziane pokazy sztucznych ogni zakontraktowanych inżynierów z Samotnej Góry, które osobiście nadzoruję, są zapowiedziani goście i z Żelaznych Wzgórz oraz kupieccy lordowie z Rhun. Król Dain i Pan na Jeziorze żywią nadzieję, że ta okoliczność przyniesie wiele korzystnych dla naszych interesów kontraktów. – krasnolud spoufalił się z trójką walecznych awanturników, którzy okazali się być godnymi jego zaufania.

Bractwo zostało przetrwało wiosnę. Została trójka druhów. Czy ktoś dołączy do nich w wyprawie posłów króla Daina?














 
Campo Viejo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172