Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2013, 13:20   #109
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Naim – spostrzegawczość 47, porażka

Rusanamani chwilę poszukiwał drogi prowadzącej na szczyt wzgórza, ale nie wypatrzył żadnej. Z powodu braku ścieżki zmuszony więc był jechać na przełaj, co znacznie wydłużyło czas potrzebny na osiągnięcie szczytu. W końcu, gdy przedarł się przez zarośla, pokonał gęsty zagajnik i objechał szeroki i stromy obryw, stanął na nagim szczycie wzgórza. Daleko przed sobą widział Most Fabiana i położone w jego pobliżu Scentio. Gdy zwrócił wzrok na zachód, ujrzał wyciągnięte pasmo wzgórz, wzdłuż którego planowali jechać. Miejscami widać było trakt, wijący się u stóp wzniesień. Rusanamani nie dostrzegał żadnego ruchu, poza przelatującymi ptakami i drzewami, poruszanymi wiatrem. Okolica zdawała się pusta. Mógł wrócić na dół.

Faro – sztuka przetrwania (-10) 52, porażka
Thondas – sztuka przetrwania (-10) 47, porażka


W tym samym czasie, gdy Naim wspinał się na wzgórze, Thondas i Fabius zajęli się zdobywaniem pożywienia. Relhadowi udało się kawałek w górę rzeki wynaleźć czysty, spływający ze wzgórza strumyczek, nad którym usiadł i przysposobił wędkę. Niestety te kilka godzin jakie spędził na łowieniu, nie przyniosły żadnego rezultatu. W tym miejscu po prostu nie było ryb.

Faro natomiast zasadził się pod lasem na króliki, bażanty i inną drobną zwierzynę, która mogłaby być miłym urozmaiceniem diety. Czas spędzony w krzakach okazał się bezowocny. Nie pojawił się nawet czarny wren, którego widzieli dzień wcześniej.

Wedle tego co mówił Opius, a potwierdzały to obserwacje Naima, aby dotrzeć do Vernio potrzebowali około trzech czwartych dnia. Wyruszenie więc w chwili, gdy Rusanamani wrócił do ruin wioski oznaczało, że w okolice kamieniołomu dotrą wieczorem. Zostawili za sobą zniszczoną Dalancię i korzystając z w miarę wygodnego traktu, tylko gdzieniegdzie zarośniętego powykręcanymi, skarłowaciałymi drzewkami ruszyli za zachód. Lekko dmuchający początkowo wiaterek, przybrał na sile i gdy ominęli Mons Giasa, wiało już całkiem mocno. Na niebie pojawiły się sine, skłębione chmury zwiastujące deszcz. I rzeczywiście nie minęło wiele czasu, a ziemię zrosiły pierwsze krople deszczu. Niezbyt stromy trawers zbocza Łyśca pokonywali już w strugach wody, zacinających ze wszystkich stron. A gdy zaczynało zmierzchać, przez szarą zasłonę deszczu dostrzegli wielką wyrwę w zboczu wzgórza zwanego Plaską.



Gołe ściany kamieniołomu połyskiwały bielą, a u podnóża wyrobiska rozlewała się półokrągła, spieniona przez ulewę tafla wody. Na samym jej środku znajdowała się wyspa utworzona z dwóch potężnych bloków skalnych, które oderwały się od ściany. Nieco dalej, na wypłaszczeniu, teraz zarośnięta przez drzewa i krzaki, przycupnęła niegdysiejsza osada Vernio. Stanowiło ją kilkanaście zrujnowanych, rozpadających się domów oraz będąca w dobrym stanie, wzniesiona z lokalnego, białego kamienia świątynia.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 11-08-2013 o 13:28.
xeper jest offline