Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2013, 20:49   #49
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Glandir rad był widząc, jak Skalli odzyskał przytomność a niedługo potem był w stanie wstać i maszerować. Jego rana i ogólny stan wyglądały paskudnie, lecz napawały optymizmem. Bez dwóch zdań brodacz był twardy jak skała.
-Da się Ciebie w ogóle zabić?- spytał retorycznie sierżant kładąc dłoń na jego ramieniu -Kawał skurwiela... Choć nie większy od Ysassy.- dodał żartem spoglądając na kobietę, która pierwsza była do bitki a i pośród grupy krasnoludzkich twardzieli to ona zajmowała się taszczeniem rzeczy rannego Skalliego. Od czasu do czasu, Glandir odwracał się. O tyły był spokojny. Hargin i Detlef stanowili niezłomną tarczę tyłów oddziału. Z troski spoglądał na Skalliego. Brodacz był twardzielem, lecz to nie oznaczało, że nie można się było o niego martwić o nie.

Z wielkim smutkiem przyjął widok poturbowanego oddziału khazadów, napotkanego na swej drodze. Czy to byli Łamacze? Być może, obojętnie kim z resztą nie byli zabity krasnolud zawsze stanowił smutny i przykry widok świadczący o tym iż nawet ta harda i niezłomna rasa była tylko rasą śmiertelników, której nie omijały bełty, a ostrza mieczy potrafiły normalnie zranić. Glandir wziął głęboki wdech, odmówił krótką modlitwę do wszystkich krasnoludzkich bogów i niedługo później grupa ruszyła dalej.
Widok wyjścia z jaskini Glandir przyjął z wielką ulgą. Cieszył go ten widok, wszak oznaczał, że może jeszcze kiedyś wyjdą z podziemi. Krótkie refleksje i wewnętrzne rozterki przerwała obecność szczuroludzi. Dwójka zbłąkanych a może i nie skavenów pokazała jak dobrze zorganizowaną grupą była ósemka, jak to w skrócie nazywał ich oddział Glandir.

Roran i Thorrin szybko wzięli sprawy w swoje ręce i rozkazy Glandira nie były tu zbytnio potrzebne po kilku chwilach grupa miała kolejnego jeńca. Glandir stał tuż obok przyglądając się temu jak Thorrin próbował nawiązać kontakt z przeklętą istotą. Na jego twarzy był wymalowany ogromny spokój. Nie pokazywał po sobie wzruszenia, o nie. Ze spokojem również wysłuchał pomysłów i propozycji towarzyszy. Słuchał uważnie, analizując w głowie każdą możliwość, każdy scenariusz. Gdy głos zabrał kolejno Galeb, Glandir zamyślił się. Przypomniało mu się kiedyś jak dziad, zabrał go do karczmy, gdzie miał spotkać się ze starym znajomym. Glandir zawiesił ręce na piersi, skupił swój wzrok gdzieś na głębi ciemnego korytarza, z którego wyłoniły się skaveni i wytężył pamięć by przypomnieć sobie jak najwięcej szczegółów tamtego dnia.

~***~


-Aj aj przyjacielu!- głos Jorunna rozniósł się głośnym echem po opustoszałym szynku. Małe, khazadzkie dziecko kurczowo trzymające się jego nogawicy rozglądało się z zainteresowaniem po wnętrzu szynku. Za standardową dla krasnoludzkiej karczmy ladą stał stary, gruby gospodarz o imieniu Gumbir. Ten ponoć był w całym Karak Norn najlepszym zawodnikiem w piciu ilości kufli piwa na czas. Przynajmniej dziad, tak opisywał swego znajomka.
-Co tu tak pusto stary pryku?! Znowuś zwiększył ceny za piwo?!- zaśmiał się Jorunn.
-Weź przestań! Dwa dni temu, podczas ulewy zatkały się studzienki i aorty odpływowe. Całą piwnice z zapasami mi zalało do kurwy nędzy!- odrzekł Gumbir -Z zapasami nic się nie stało, bo wszystkie trunki w beczkach i flaszach szczelnie zamknięte, ale sera od chuja pogniło, zmarnowało się kilka garnców z oliwą do lamp ale nie to jest najgorsze.- rzekł nachylając się nad ladą.

-Kiedy woda dostała się do środka, moja stara zeszła żeby sprawdzić co tam taki hałas, a to rozumiesz woda spłukała z jednego z regałów kilka naczyń. Cholera jedna zeszła po schodach i co? Masa szczurów ją zaatakowała! Ha ha!- zaśmiał się gromko -Prawie skonała ze strachu widząc tuzin popiskujących skurwysynów wdrapujących się po schodach w jej kierunku! Ha ha! Pamiętaj Jorunnie! Szczur to inteligentne stworzonko. Nie ucieknie do nory, czy coś, nie. Jeśli jest zagrożony zalaniem, zawsze będzie się wdrapywał w górę, tak żeby uciec przed wodą. Ha ha. Połapałem skurwysynów i...-

~***~

Glandir podniósł zmrużył brwi i wejrzał na spętanego skavena, na którego temat toczyła się dyskusja. Glandir bez słowa chwycił kuszę i bez większego zastanowienia oddał jeden, celny i co najważniejsze śmiertelny strzał prosto w szczurze serce skavena.
-Szczury zawsze uciekają w górę.- rzekł chłodno, gdy na jego osobie skupiła się każda para oczu, otaczających go kompanów.
-Jeśli damy im możliwość wyboru drogi ucieczki pójdą ku górze i mogą zaatakować twierdzę od środka. Potopimy skurwysynów w ich parszywych norach, a o orków będziemy martwić się potem. - rzekł spoglądając na Detlefa, którego zdanie w pełni podzielał. -Zalejemy tunele i pójdziemy powiadomić Karak Azgal o zagrożeniu, które dopadło Azul. Rodzina Thorina pewnie nam pomoże powiadomić odpowiednie osoby w Karak Azgal.-
Brodacz spojrzał na Thorina -Oni roześlą dalej informacje o potrzebnym wsparciu pod murami Karak Azul, my zaś wrócimy z posiłkami by donieść o wykonanych zadaniach. I tak chcieli nas tu stracić w podziemiach, więc jeśli nie wyjdziemy teraz, a za kilka tygodni czy nawet miesięcy nie zrobi im to różnicy, bo w końcu o to im chodziło.- wziął głęboki wdech zaczynał coraz bardziej odczuwać piętno podejmowanych decyzji -Ruszajmy, by nie tracić czasu.-
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline