Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2013, 20:53   #26
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Długowłosy mężczyzna uśmiechnął się z politowaniem, gdy niziołek spytał o jego funkcję, podkreślając, że nie obchodzi go imię nieznajomego. Człek zawiesił ręce na piersi i pokręcił głową nie spuszczając Tupika z oczu, jakby to niziołek w jego uznaniu był bardziej niebezpieczny niż złowrogo spoglądający nań khazad.
-Moje imię i tak nic by wam nie powiedziało. Ale to fakt... Jest nic nie znaczące. Jestem pośrednikiem. Osobą, która pragnie odprowadzić to zbłąkane dziecię do swego ojca.- rzekł, zaś takowej odpowiedzi chyba nikt się nie spodziewał. Nawet Amelia na chwilę się uspokoiła i jakby spoważniała na krótką chwilę myśląc nad sensem słów nieznajomego.
-Z pewnością jesteście zdziwieni, że z wami rozmawiam. Spodziewaliście się tego, że ktoś taki jak ja w końcu was znajdzie na trakcie z dziewczynką. Akurat to ja miałem farta, bo wielu innych jej szukało. Nie ważne.- rzekł, po czym machnął ręką ignorująco.

-Tatuś na ciebie czeka dziecinko...- rzekł robiąc niewinną minę -On wiedział, że cały czas była w klasztorze, ale z jakiegoś powodu nie chciał tam wejść. Zabronił również nam tam wchodzić. W sensie mi zabronił, ale jak się domyślam, innym najemnikom również. Nie pytajcie o jej ojca, bo sam nie znam nawet jego imienia. Wiem tylko, że pracujący dla niego krasnolud o imieniu Grumbar, najął mnie i zapłacił złotem... Z góry. W zasadzie... To chyba wszystko co mogłem wam powiedzieć. Mógłbym wypytać, czy dziecko wykazuje jakieś specjalne zdolności... Ale będę miał dość czasu w drodze na wschód, żeby się tego dowiedzieć...- mężczyzna spojrzał na strażnika, stojącego pod drzwiami z kuszą gotową do strzału. Człek nawet się nie zawahał. Bez mrugnięcia okiem uniósł kuszę w górę i zwolnił spust. Bełt wystrzelił i trafił bezbłędnie w nie spodziewającego się strzału Tupika.

Niziołek padł na ziemię z bełtem wystającym z karku. Jego ciało momentalnie zbladło, a kilka chwil później brudna i zakurzona posadzka zabarwiła się na czerwono od krwi Tupika. Pisk Amelii mógłby zbudzić nawet niedźwiedzia w środku zimy. Dziewczynka błyskawicznie wyrwała się z pod opiekuńczej dłoni khazada uciekając pod stół, za którym wyczekiwał ich wcześniej nieznajomy.
Helvgrim nie mógł uwierzyć w to co się stało. Przez chwilę zdawało mu się, że to jakiś koszmar i zaraz obudzi się w jakiejś jaskini na szlaku, obok czuwającego wartę niziołka i śpiącej jak aniołek dziewczynki. Rzeczywistość jednak była zimna i brutalna. Jego przyjaciel leżał praktycznie umierając, tuż pod jego stopami. Strażnik od razu cisnął kuszą gdzieś w bok i sięgnął prawicą po miecz, by nie cackając się zbytnio dokończyć sprawę z krasnoludem. Brodacz od razu doskoczył do człeka posyłając mu potężny cios pod żebra. Mężczyzna zgiął się w pół z bólu, nabierając kolorów na twarzy.

Jeszcze ostatkiem sił próbował wziąć zamach mieczem, lecz brakło i siły i precyzji. Za to na tym wszystkim skorzystał Helv. Zwinnie uniknął ostrza, posyłając strażnikowi potężny kopniak w twarzy. Nie było w tym żadnego problemu, gdyż człek z bólu i niemożności złapania tchu aż się zgiął w pół prosząc się niemalże o taki obrót spraw. Stalowy bucior khazada pozbawił strażnika przytomności, tuż pod drzwiami do lochu.
-Helvgrim!- krzyk Amelii skupił uwagę pięknobrodego na drugim z oponentów w pomieszczeniu. Ten o dziwo nie sięgnął po dziewczynkę, choć to mógłby być jego as w rękawie. Być może obawiał się, iż w ferworze walki Amelia ucierpi a tego chyba nie chciał. Mężczyzna trzymał w ręku sztylet z ząbkowanym ostrzem do patroszenia zwierząt, szedł energicznym krokiem, gotowy do zadania ciosu.

Krasnoludzcy bogowie czuwali nad nim. Może nawet nie tylko krasnoludzcy. Brodaty wojak zdążył schylić się i złapać w garść miecz, po który sięgał nieprzytomny strażnik. Człek z długimi włosami zbastował momentalnie widząc, że ma teraz nie lada problem. Mimo to, coś podpowiadało mu, że jeśli nie zginie w tej potyczce, ktoś inny może odebrać mu życie za nie wykonanie zadania. Człek stanął w lekkim rozkroku i skoczył w końcu w przód biorąc energiczny zamach na wysokości szyi brodacza. Helvgrim uskoczył bez problemu. Brodacz ciął od dołu pozostawiając na udzie oponenta potężną bruzdę, z której ciekła masa krwi. Długowłosy oprych skrzywił się i syknął z bólu, lecz mimo to udało mu się uskoczyć przed kolejnym ciosem. Miecz świsnął mu przed twarzą. Osobnik naparł na krasnoluda całym swoim ciałem próbując go przygwoździć, korzystając z przewagi atutów fizycznych, jednak to był głupi ruch. W szamotaninie Helvgrim znalazł dość miejsca by zadać ostateczny cios. Ostrze miecza weszło w bok mężczyzny, po samą rękojeść. Człek spojrzał tępo na krasnoluda. Z ust uleciała mu stróżka krwi. Osobnik osunął się na kolana a po chwili padł martwy u stóp Helvgrima. Brodacz błyskawicznie wejrzał pod stół, lecz dziecka tam nie było. Szybko rozejrzał się po pomieszczeniu. Amelia klęczała przy ciele Tupika z splecionymi do modlitwy dłońmi. Na jej małych i niewinnych rączkach znajdowała się krew, lecz bardziej zadziwiający był fakt, że bełt, który przed chwilą tkwił w ciele niziołka leżał teraz na kamiennej posadzce obok, a rana, która była niemalże śmiertelnym wyrokiem... Była zasklepiona tak jakby w ogóle jej tam wcześniej nie było...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline