Moczary, bagno, grzęzawisko, topielisko...
Jak zwał, tak zwał - wszystkie te nazwy oznaczały tylko i wyłącznie jedno - miejsce, gdzie woda była za rzadka do orki i zbyt gęsta, by ją pić. A może ziemia? Jeden pies.
Przez coś takiego mogły przejść najwyżej zwierzęta, a i to pewnie nie wszystkie. Ewentualnie tubylcy, którzy znali każdy cal drogi, jaką należało podążać. A oni nie należeli ani do jednych, ani do drugich. A skoro nie potrafili latać, ani nie byli samobójcami, to mieli przed sobą niewielki wybór - musieli bagna obejść.
- Skręćmy w lewo - zaproponował Friedrich. - Kiedyś te bagna się skończą, a obejście będzie bezpieczniejsze i próba przeprawienia się, Zatrzymamy się, zanim zrobi się ciemno i przeczekamy do rana. A potem pójdziemy dalej. |