Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2013, 18:40   #10
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Księstwo Batrady zatrzęsło się w posadach. Ustalone przed wiekami prawa w oka mgnieniu runęły strzaskane mocarną ręką nowego regenta. Wśród ludności zapanował niepokój i lęk.

Zarówno w czasie przemowy Tybalda, jak i po niej na sali panowała niepokojąca cisza. Zebrani w sali goście byli wyraźnie zaszokowani tym, co się stało. A przede wszystkim oświadczeniem o tym, że tron Batrady należy się rodzinie Lithasów i że są na to świadkowie.
Regent Eins, stary Bareseco, w lakonicznych słowach dał świadectwo praworządności Thorwalda, ojca Tybalda, ale jego wypowiedź nie była jednoznaczna i można ją było różnie interpretować.
Koronacja była jednak szybka i nim ktokolwiek zdążył zaprotestować było już po wszystkim. Nowy regent zakończył uroczystości i udała się do prywatnych komnat. Ledwo opuścił on salę wypełniła się ona gwarem rozmów i komentarzy.
W przeważającej większości dominowała zdziwienie i niepewność. Część gości udała się w kierunku bocznego wyjścia, aby ustawić się w kolejce do audiencji, a cześć rozkazała służbie przygotować się do wyjazdu.

Triumwirat
Cała trójka zebrała się w niewielkiej komnacie przyległej do głównej sali. Tybald usiadł na rzeźbionym krześle z wysokim oparciem, które stało na niewielkim podwyższeniu. Po jego lewej i prawej stronie stanął Garrett Vaughan i lady Erin.

Straże, jako pierwszego do środka wpuściły Nergui. Mimo swego pochodzenia nie wyglądał, jak nieokiełznany barbarzyńca. Miał równo przycięte włosy i zarost. Ubrany był w wojskowy uroczyste szaty w których dominował kolor szafirowy i złoty. Na piersi miał wyszyty herb Nilffertów, a przy pasie paradny miecz. Zbliży się on do trójki regentów i padł na jedno kolano.
- Panie - rzekł głębokim, silnym głosem - Pozwól, że jako pierwszy złożę ci gratulacje. Twoje zwycięstwo dowodzi nie tylko męstwa i odwagi, ale przede wszystkim doskonałego kunsztu taktycznego. Batrada potrzebuje kogoś takiego na swym tronie i jeżeli tylko twoje słowa znajdą potwierdzenie w prawdzie, to już niedługo będziesz miał wierny lud u swych kolan. Problem jednak w tym, że dla większości żołnierzy i szlachty same słowa nie wystarczą. Dla większości Jazon nadal jest regentem, gdyż łączy go z tą ziemią silna więź krwi. Musisz panie przeprowadzić rytuał i przekonać Jazona do abdykacji i przekazania ci tych ziem. Tylko tak będziesz mógł zyskać poparcie większość. Ja ze swojej strony oddaje się pod twoje rozkazy, ale niestety nie mogę ręczyć za wszystkich moich żołnierzy. Pewnie większość uda się przekonać, aby nie występowała przeciwko tobie. Jednak od nie występowania, a do poparcia jest jeszcze daleka droga. Będę jednak mocno agitował na twoją rzecz, gdyż jak wspomniałem Batrada potrzebuje zdecydowanego, pewnego siebie i odważnego władcy.
Po tych słowach Nergui skłonił się i chciał się wycofać do wyjścia.

Po nim do sali wszedł półelf, któremu towarzyszyło dwóch przybocznych. Nismaail władczym gestem pozdrowił Tybalda i jego doradców, po czym rzekł:
- Śmiały ruch i śmiałe słowa. Do prawdy jestem pod wrażeniem. I wygląda na to, że nie tylko ja. Czeka cię jednak jeszcze długa droga panie. Jak powiedział Bareseco masz poparcie bogów, ale ludzka wola i sympatia bardzo kapryśna. Musisz, więc uważać by tak brawurowo zdobytej władzy szybko nie stracić. Zostanę w Batradzie do jutra,a w tym czasie mój sekretarz przygotuje list do ciebie z oficjalnymi gratulacjami - tutaj elf spojrzał dwuznacznie w kierunku nowego regenta i uśmiechnął się tajemniczo - Niech ci szczęście sprzyja, a bogowie będą łaskawi.
Regent Agipal machnął dłonią, jakby to on kończył audiencję i skierował się do wyjścia.

Trzecim gościem Tybalda okazała się regent Eins. Bareseco skłonił się nisko przed triumwirami i rzekł:
- Panie twoje słowa wiele zamieszania wprowadziły wśród ludu i wszystkich zebranych władców. To Jazon nadal ma prawo do Batrady, gdyż jego krew jest z nią związana. Sądząc po twych czynach i słowach, zapewne i to obejdziesz w ten czy inny sposób, ale muszę wiedzieć jaka będzie twoja polityka. Czy utrzymujesz w mocy wszelkie umowy i zobowiązania, jakie zaciągnął Jazon? Czy może mamy przygotować się na radykalne zmiany i konieczność nowych negocjacji?
Bareseco ze spokojem spoglądał na Tybalda i czekał na odpowiedź.

Ostatnim gościem był syn regenta Bhaine, Sythai. Pewnym i śmiałym krokiem wszedł do sali i po złożeniu powitalnego ukłonu powiedział:
- Gratuluje! Brawurowy akcja wojskowa i naprawdę śmiała mowa. Muszę powiedzieć, że twój czyn może bardzo zamieszać w lokalnej polityce. Teraz zapewne masz wiele spraw na głowie, ale radym się z tobą zobaczył sam na sam w bardziej przyjemnych okolicznościach. Może jakaś kolacja za dzień, czy dwa. Do tego czasu jeżeli nie masz nic przeciwko zostanę gościem na twoim zamku. A gdy już najważniejsze sprawy zostaną przez ciebie załatwione, to porozmawiamy na spokojnie.

Lord Panendithas
Po rozmowie z regentem Agipal, elf został sam. Czuł się wyobcowany na sali i niejako naznaczony. Na szczęście uwaga wszystkich była skupiona na osobie nowego regenta, więc dość szybko Panendithas zapomniał o przykrym uczuciu. Słowa nowego regenta zasiały na nowo w jego sercu obawy, co do dalszej przyszłości.
Nagła zmiana, jaka dokonała się w królestwie, troszkę pokrzyżowała jego plany. Stanowiło to z jednej strony nie lada okazję do zbudowania swojej pozycji wśród wykuwającej się dopiero władzy, ale jednocześnie spore wyzwanie. Tybald wyglądał o wiele bardziej na wojownika, niż statecznego władcę, a na dodatek miał już dwóch doradców. Osoba kolejnego mogła okazać się zupełnie niepotrzebna. Na domiar złego nowy regent nie miał, ani syna, ani nawet żony. I wyglądało na to, że nauczyciel i mentor także mogą być mu niepotrzebni. Elf musiał się dobrze zastanowić, co dalej robić.

Trevan
Przez cały czas trwania przemowy Trevan stał pod ścianą i obserwował wszystkich wokół. Słowa Tybalda dały wyraźnie wszystkim znać, że w Batradzie nastaną nowe porządki. Sala była w szoku i oficer wcale się temu nie dziwił. Osoba Tybalda i jego dosadne słowa mogły wywołać niepokój i lęk.
Gdy nowi regenci udali się do prywatnych komnat, aby udzielać indywidualnych audiencji, Trevan ruszył poprzez korytarz na dziedziniec, gdzie część gości w pośpiechu pakowała się, by czym prędzej opuścić Batradę.
Trevan obserwował rozbieganą służbę i zdenerwowanych oficjeli, gdy podszedł do niego jeden z żołnierzy Tybalda.
- Panie pozwól ze mną. Schwytaliśmy pewnego człowiek, który kręcił się po korytarzach zamkowych. Miał przy sobie to.
Żołnierz wyciągnął z kieszeni żelazny, bogato zdobiony klucz.
- Wydaje nam się, że szukał on jakiegoś pomieszczenia, ale sam nie był chyba pewien gdzie ono dokładnie jest.

Gerad, Ludwik
Dwójka mężczyzna stała wraz z grupą brodaczy wsłuchując się w słowa nowego regenta. Dla każdego z nich zwiastowały one zupełnie co innego. Nadzieję, niepewność, szansę lub obawę o przyszłość. Gdy wybrzmiały ostatnie słowa Tybalda, a cała trójka regentów opuściła główną salę do grupki zbliżył się wysoki, szczupły oficer w towarzystwie trzech żołnierzy. Ukłonił się z kurtuazją przed wszystkimi i rzekł:
- Wybaczcie panowie, że wam przeszkadzam, ale obowiązki mnie do tego zmuszają. Panie - zwrócił się w stronę Vosa - Czy zechciałbyś pozwolić z nami? Regent cię oczekuje.
Głos wojskowego był spokojny, ale stanowczy. Tylko osoba, która odbyła wojskowe szkolenie wiedziała, że tym tonem wygłasza się nie prośby, a rozkazy.

Ludwik
Gdy straże odprowadziły Vos, jeden z krasnoludów drapiąc się po brodzie rzekł do siwego mężczyzny.
- Wygląda na to panie, że nasza rozmowa odbędzie się szybciej niż myśleliśmy. Chodźmy do naszych komnat, abyśmy choć chwilę mogli w spokoju porozmawiać. To, co się tutaj wydarzyło jest bardzo, ale to bardzo niepokojące.

Welby Thornbridge
Welby stał nadal w otoczeniu pobratymców, gdy Tybald kończył mowę inauguracyjną. Wszystko przebiegało zgodnie z planem, choć reakcja zebranych na sali była mocno powściągliwa. Nikt nie okazywał gniewu, czy też jakiegoś oburzenia. Większość przyjęła wiadomość o zmianie władzy w miarę spokojnie, choć widać było niepewność i lęk przed przyszłością. Najbardziej strachliwi prawie natychmiast po przemowie podjęli decyzje o wyjeździe. Wśród nich byli także kupcy z Eins.
Wiadomość, jakie przedstawił Tybald potraktowali z rozwagą i nie było, co prawda widać w ich poczynaniach paniki, to jak powiedział Mortimer Guntal “musimy, czym prędzej powiadomić gildię o tym, co tutaj zaszło”
Welby obserwował ich, gdy wychodzili z sali, jak i później gdy pakowali się na powozu. Opłaciło się to, gdyż bystre oko Thornbridge’a dostrzegło, że w drogę powrotną ruszył tylko Mortimer. Natomiast jego kompan Hieronim Kilkenstein, gdzieś zniknął.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline