Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2013, 21:27   #9
Lynka
 
Lynka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemu
Katja, jak i cała Starszyzna ze smutkiem obserwowali jak społeczeństwo się zmienia. Jak się powoli rozpada, przestaje współdziałać i wspierać się wzajemnie. Zaczynają wymieniać owoce swojej pracy, handlować, a nieroby wciąż wyzyskują ustrój, by móc najadać się do syta bez plamienia się trudem pracy. Nie można było tak tego pozostawić. Katja poddała pod rozwagę Starszyzny pomysł zmian organizacji ich społeczeństwa.
- Skoro zmienia się podejście ludzi i prawo musi się zmienić - argumentowała. - Nie może być martwe i nie może być niedopasowane do tego, czego chcą ludzie.
Do tej pory wszystko było wspólne. Plony i wytwory rąk rzemieślników. Nawet dzieci wychowywały się wspólnie. Jedyne najbardziej osobiste rzeczy zwyczajowo były używane przez jedną osobę - nikt nie nosił cudzego ubrania. Lecz teraz wszystko zaczynało się zmieniać, należało mieć nad tym kontrolę.
- Niech każdy na własność dostanie dom, w którym mieszka, ziemię, którą uprawia i zwierzęta, które hoduje. Niech zatrzymują też owoce swojej pracy dla siebie, a oddają tylko część, która potrzebna będzie do utrzymania rzeczy wspólnych i wojowników, którzy pilnują porządku. Niech będzie to ⅕ tego, co uda im się wypracować, Starszyzna będzie odpowiedzialna, za wyliczanie tej części. Trzeba też powołać specjalnych wojowników, którzy odbierać będą podatki.

Lud radośnie przyjął nowinę o tej zmianie. Chętnie płacił to, co zostało ustalone.
Katja widziała sporo wad takiego systemu i jednej z nich chciała zaradzić. Bała się, że skoro każdy sam sobie wszystko finansuje, może być kłopotem dla młodych małżeństw, by się wyprowadzić z domu matki. Nie chciała zniechęcić Venderów do zakładania nowych rodzin, dlatego zarządziła budowę domów. Niewielkie chaty, bez wielkich udogodnień, nie były atrakcyjnym lokum, ale dawały dobry początek dla wszystkich, którzy chcieli się uniezależnić.


Dało się też wśród Venderów zauważyć jeszcze jedną, dopiero kiełkującą zmianę. Grupa mężczyzn nie chciała hołdować tradycji, w której to kobieta ma tyle praw co obecnie, stwierdzili, że to zbyt wiele. Katja ponuro spoglądała na tych mężczyzn. Ich opinie nie cieszyły się dużą popularnością, jednak krzyczeli bardzo głośno. Dało się wyczuć, że w przyszłości narobią jeszcze problemów, ale na razie Katja nie wiedziała jak ich powstrzymać.


Odnalezienie pokładów srebra mogło sporo zmienić w ich życiu na lepsze. Mimo, że - jak oceniali - tylko część srebra leżała na terenie gaju, druidzi stanowczo zabronili jego wydobywania. Mogłoby to obrazić bogów. Katja próbowała wytargować zgodę na wydobycie pokładów nie leżących bezpośrednio pod gajem, jednak w tej kwestii druidzi byli nieugięci. Przywódczyni zrezygnowała na razie z wydobycia, nie chcąc obrażać bogów, ani mędrców.
Przy okazji jednak okazało się, że druidzi nie są tak poważani jak w dawnych ziemiach. Mimo ich niewątpliwych zasług dla ludu na dawnych ziemiach jak i w Nowym Domu, Venderowie nie był do nich dobrze nastawieni. Cieszyli się szacunkiem, jednak starano się z nimi zbytnio nie spoufalać.


Odkrwając konopie i badając jej właściwości okazało się, że ma długie, mocne włókna. Zaczęto wyrabiać z nich liny. Oczywiście nie przychodziło to łatwo. Początkowo były one słabe i krótkie, a ich produkcja trwałą bardzo długo, jednak lata prób i błędów sprawiały, że liny było coraz to doskonalsze.
Podobnie było z glinianymi z cegłami. Najpierw były kruche, a ich kształt najróżniejszy. Z czasem stawały się coraz to wytrzymalsze i bardziej regularnych kształtach. Aż w końcu Starszyzna podjęła decyzję, by przebudować magazyny na wyspie, by z drewnianych stały się ceglane. Duże zapotrzebowanie na cegły rozwinęło jeszcze ich produkcję.
Zaczęto glinę używać również do wyrobu naczyń, które powoli zastępowały dawne, drewniane.

Venderowie pamiętali z ojczystych ziem szklane tafle wstawiane w okna, pod dostatkiem mieli piasku. Niestety, żaden szklarz z nimi tu nie przybył. Nie mniej Katja zachęcała ludność by eksperymentowała w tym kierunku.

Eksperymenty z hodowlą pszenicy dały wymierny efekt. Chlebowe placki były coraz smaczniejsze, choć ciągle rzadko były jadane. Starszyzna postanowiła wybudować młyn wodny. Miało to przyspieszyć i ułatwić produkcję mąki. Początkowo jak zwykle nie wszystko działało poprawnie, ale Venderowie szybko uczą się na błędach i ciągle poprawiają swoje wynalazki.


Również zioła i ich sekrety cały czas były wydzierane naturze. Druidzi trudzili się nad tym bardzo, ale z widocznymi efektami.

Jeden z wysłanych przez Starszyznę odkrywców przyniósł wieści, że po wielu dniach marszu przez las dotarł do jego końca i morza na zachodzie. Widział również pasmo wzniesień.


Największym wydarzeniem od czasów przybycia na ten ląd było ujrzenie dziwnych istot, elfów. Przez pierwsze trzy lata nie udało się nawiązać z nimi kontaktu. Spotykano ich od czasu do czasu głównie we wschodnich częściach ziem. Leśni wędrowcy byli wyżsi i smuklejsi od Venderów. Ich włosy i oczy miały kolory, jakich trudno szukać na ciele ludzkim. Nosili przy sobie łuki, znacznie wyższej klasy niż te, które znali do tej pory Venderowie. Co zrozumiałe, nie posługiwali się zrozumiałą przez ludzi mową. Starszyzna zaczęła coraz częściej organizować wyprawy we wschodnie rejony ziem, by na własne oczy ujrzeć te dziwne istoty. Po kilku takich krótko trwających spotkaniach udało się nawiązać pierwszą nić porozumienia. Korzystając z gestów, umówiono na spotkanie na neutralnym terenie.
O tym dowiedział się lud i podniosły się głosy nawołujące do wojny. Odmieńcy, dziwolągi. Należy ich wytępić. Kilka osób nawet ruszyło na wschód, nikt z nich jednak nie powrócił.
Starszyzna stanowczo sprzeciwiła się jakiejkolwiek agresji przeciw elfom.
- Pamiętajcie, że to my jesteśmy przybyszami - argumentowała Katja. - Ta gościnna kraina nas przyjęła, ale nie możemy wszczynać wojny z leśnymi wędrowcami. To oni byli tu pierwsi! Lepiej znają tą ziemię. Łatwo by się tu obronili. Czy nie lepiej żyć w zgodzie? Może nawet użyczą nam swojej wiedzy o skarbach tej ziemi?
Argumenty do większości niestety nie trafiały, nie mniej nikt nie planował zbrojnych wypadów na elfy. To w zupełności wystarczało.

Rozważając jak powinno się przeprowadzić spotkanie z elfami, Starszyzna przede wszystkim zalecała dużą ostrożność i liczne podarki.
I tu podarki sprawiły problemy, bo cóż takiego można dać leśnym wędrowcom? Katja sama brała udział w wyborze tego, co mieli najlepsze. Najbardziej udane bronie, najpiękniejsza biżuteria, najmisterniej ozdobione ubrania i naczynia. Do tego owoce z drzew, które przywieźli zza morza, a nawet placki zbożowe z najlepszej piekarni. Nie było tego dużo i nie budziło to dumy w oczach Katji. Mimo wszystko było to najlepsze co mogli dać.

Po pewnym czasie znaleziono w lesie kilka ciał Venderów z ranami kłutymi. Byli to ci sami, którzy tak agresywnie nastawieni byli to leśnych wędrowców. Zaobserwowano róznież kilka zniknięć. Trudno było Starszyźnie cokolwiek zadecydować w tej sprawie. Ciała pochowano.

Pierwsze spotkanie z elfami. Ich reprezentant przyjął dary, lecz nie odwdzięczył się tym samym, co boleśnie ukłuło dumę niektórych członków Starszyzny. Z resztą podobnie jak i spojrzenie leśnego wędrowca. Miało w sobie coś z litości, może rozbawienia. Choć trudno było się mu dziwić. Patrząc na same delikatne zdobienia na jego stroju odnosiło się wrażenie, że widzi się przed sobą kogoś znacznie ważniejszego i bardziej szlachetnego.
Spotkanie było dość długie jak na jego efekt. Rozmowy za pomocą samych gestów nie należą do łatwych. Udało się ustalić, że elfy chcą granicy, którą żadna ze społeczności nie będzie mogła przekraczać. Granica miała przebiegać przez wschodnie peryferia terenów, na które się zapuszczali. Ustalono kolejne spotkanie, na którym wszystko miało być szerzej omówione.

Na kolejnym spotkaniu Katja zadawała wiele pytań. W tym spotkaniu upatrywała ostatnią, na długie lata okazję do wyciągnięcia od leśnych wędrowców ważnych informacji.
Innych rozumnych istot na tym terenie nie znali. Ziemie te były wielkim półwyspem. Daleko na południe kończą się lasy i zaczynają równiny. Elfy nie potrafiły powiedzieć nic i innych surowcach i odmawiali dziele się wiedzą zielarską.
Katja odniosła też wrażenie, że leśni wędrowcy obawiali się trochę obecności Venderów. Jak najszybciej chcieli zakończyć rozmowę.

Po kilku latach dało się już stwierdzić, że granica działa prawidłowo. Elfów już nie widywano.
 
__________________
"A może zmieszamy wszystko razem i zobaczymy co się stanie?"
Lynka jest offline