Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2013, 00:16   #21
Neko
 
Reputacja: 1 Neko nie jest za bardzo znanyNeko nie jest za bardzo znany
Poranek. Słońce wpadło przez okiennicę. Młodzieniec leżał w małej izbie, bez zbędnych wygód. Przy jego pryczy stała miska z woda i jakiś pusty flakonik. Wszelkie bóle minęły. Czuł się wypoczety i wyspany. Nadal był w Dywizjonie, w jego mieszkalnej części.
No, jednak mają tutaj dobrych medyków. Nic go nie bolało, wiec jest dobrze. Shinobi usiadł i sprawdził czy wszystkie przedmioty, które miał ma nadal przy sobie. To nie tak, ze nie ufał tutaj żołnierzom, ale lepiej byłoby sprawdzić. Jeżeli wszystko było na swoim miejscu, podniósł się z ziemi i wyszedł z części mieszkalnej. Rozejrzał się za pierwszym lepszym żołnierzem, aby zapytać się czy maja tutaj jakiegoś kowala.
- Niestety panie. - odparł rycerz - Broń sprowadzamy z Lofar bo to teren podlegający temu miastu. Mawia się że tamtejszy kowal jest najlepszy, ale może pan równie dobrze spróbować W stolicy lub w garnizonach.
Lofar? Czyli wracamy. No cóż, wpierw załatwi sobie zbroję, a później uda się do stolicy.
- Dziękuje. - odpowiedział mu i ruszył w stronę wyjścia z dywizjonu. Po wyjściu z niego, skierował się na północ, w stronę Lofar.
Ponownie podróż do Lofar zajęła kilak godzin. Na miejscu nic się nie zmieniło. Południowa brama nadal byłą zburzona więc do miasta trza było się dostać przez wschodnią. Na szczęście z niej było bliżej do kowala.
Kiedy shinobi znalazł się w Lofar, westchnął cicho. Kilka dni temu wyruszył z tej wioski, a teraz powraca do niej. No cóż, znajdował się tutaj najlepszy kowal, więc czemu miałby nie wracać, jeżeli chce zbroję. Kiedy wszedł wschodnią bramą do wioski, od razu skierował się do kowala. Znajdując się już u kowala, shinobi się odezwał.
- Witam! Mam nadzieję, ze lubisz wyzwania, bo mam dla Ciebie ciekawą robotę- powiedział do niego, uśmiechając się.
Zbrojny wojownik na kowadle trzymał gorące ostrze. Gdy młodzieniec przyszedł uzbrojony stuknął kilka razy w kowadło, a później zabrał się za obrabianie ostrza. Z chaty wyszła druga osoba.
- Witam. - powiedział spokojnie -- W czym rzecz?

- Chciałbym u was zamówić zbroję, ze smoczych łusek.- powiedział do niego shinobi, po czym wyjął z kieszeni jedną łuskę i podał ją tej osobie. - Mam ich około 40 sztuk, czy tyle wystarczy?
Mężczyzna przypatrzył się łyską i je ostukał.
- Powinno starczyć na napierśnik no może trochę więcej. Zobaczymy jak wyjdzie. Będzie z tym roboty więc na nie czekaj na to. Chyba że byś oddał je, do zakładu płatnerskiego. Wtedy było by szybciej. Taki zakład jest w stolicy.
Ja się głównie zajmuję bronią, ale nie przeczę że dał bym radę coś takiego zrobić. Czy poza tym to wszystko?- spoglądał na róg smoka na plecach młodzieńca i sztylet przy pasie.

Shinobi spojrzał na niego, lekko zawiedziony. Sam napierśnik? Eh.
- Rozumiem- powiedział do niego. W głębi duszy liczył, ze będzie z tego wszystkiego coś więcej, niż napierśnik. Przy najmniej naramienniki. No cóż, nici z tego Shinobi zauważył jego wzrok, więc uśmiechnął się.
- Co powiesz mi o tym sztylecie? - powiedział do niego i wyjął sztylet, który znalazł w kopalni.
Mężczyzna przypatrzył się uważnie broni. Zważył ją w ręce, parę razy machnął i o dziwo aktywował jego łunę. Choć tylko na moment.
- Dobre wykonanie i wyważenie. Niezwykle cienki a zarazem wytrzymały. Jeżeli miał bym go nazwać to brzmiał by on “Smoczy szpon”. Nie należy do zwykłych broni. Mogę go odkupić. - podał pośpiesznie.

Shinobi zmarszczył lekko brwi, słysząc to ostatnie zdanie.
- Nie, podziękuje. Jak aktywuje się ten sztylet?- powiedział do niego i wyciągnął rękę, aby odebrać broń.
- Aurę? Pulsacyjna... Po wykonanym pchnięciu należy leciutko okręcić ostrze wokół osi i dokonać dopchnięcie. - po chwilo zademonstrował. Pchniecie na 3/4 długości ręki. Leciutki, ledwie milimetrowy obrót i dopchnięcie. Przy drugim ataku wokół ostrza pojawiła się stożkowa aura. - Pulsacja. Czyli uderzenie kinetyczne. Po prostu odrzut o kształcie stożka. - wytłumaczył. Choć wydaje mi się że bez obrotu też powinno się udać. - Oddał sztylet do ręki.
- Rozumiem, dziękuje- odpowiedział mu shinobi i wziął od niego sztylet. Będzie trzeba teraz pamiętać jak on działa. Następną rzeczą, na którą spoglądał był kolec smoka.
- To też chcesz może odkupić?- zapytał się shinobi, wskazując na jego plecy.
- hmm. Dam 50 monet. Nie więcej. -Wygląda na dobry materiał na oręż.
- 50 monet? Czy to trochę nie za mało jak na róg czerwonego smoka?- powiedział do niego shinobi, lekko zawiedziony. - Za 50 monet ile dostanę u Ciebie kunai’i?
- Kunai? A to... 12. Po 4 za sztukę. Mogę w zamian za ten “róg” dorzucić jeszcze 2 noże kunai.
Więc 16... Shinobi się uśmiechnął.
- Zgoda- odpowiedział mu i zdjął z pleców kolec smoka.
- 14 geniuszu. - odebrał łup. - Tak z tego będzie ciekawy miecz. Może nawet na tym zarobię. - popatrzył na uzbrojonego. Ten na chwilę wszedł do chaty i przyniósł stamtąd 14 sztyletów kunai w małej paczce. - Były już gotowe dla mojego znajomego. - uśmiechnął się - Czyli co jesteśmy kwita?
Kei kiwnął głowa i odebrał paczkę.
- Wiecie może, gdzie sprzedam te łuski?- zapytał się ich i zaczął wyjmować po kolei każdy kunai, aby sprawdzić jak wyglądają. Dodatkowo, przy każdym dotknięciu kolejnego kunai’a, nakładał na nie pieczęć, która umożliwi mu później do wykorzystania podczas Hirashin no Jutsu.
- Łuski najlepiej u płatnerzy lub iluminatorów. Spróbuj w stolicy lub w garnizonach na północy. - rozłożył pióropusz/róg na kowadle.
- Dzięki. - odpowiedział mu shinobi i kończąc nakładanie pieczęci na ostatnim kunai’u postanowił wypróbować technikę. Rzucił ostrzę w stronę ulicy, tak, aby nikogo nie trafić i użył techniki Hirashin no jutsu, aby się przenieść do niej.
Przeskok okazał się być za daleki i niechcący doznał zbliżenia twarzy i ściany budynku. Jedyne co był dobre to kierunek teleportacji.
- Dokładnie to samo było z Chidori... Musze jeszcze raz.- powiedział sam do siebie shinobi i powtarzał tyle razy hirashin, aż udało mu się obok kunai’a wylądować. Jak mu się uda, bierze go do reki i rzuca dalej i ponawia te próby.
Po prawie -2 godzinach spędzonych na treningu w końcu technika zaczęła działać poprawnie. Choć miał przeczucie że w tym świecie, jego pewność nic nie znaczy.
Kei uśmiechnął się, kiedy ostatnie próby udały się bezbłędnie. Teraz trzeba ruszyć do stolicy, aby rozpocząć poszukiwanie księżniczki. Dlatego też wyruszył w stronę stronę południa, gdzie znajdował się dywizjon, następnie za dywizjonem skręcił na zachód, gdzie była już tylko prosta droga do stolicy.
Droga była nie zwykle długa i męcząca. Zajęła 2 dni. Nad ranem 3 dnia był już na wzgórzach, z których było widać
Biały Pałac San Seranidas.
Do południa by już przy jednej z bram. Oczywiście jak to zwykle bywa był zatrzymany, przepytany i rewidowany.

Shinobi spojrzał na strażników i westchnął cicho. Znowu to samo, jak w dywizjonie.
- Nazywam się Keitaro Uchiha, przybyłem tutaj, aby pomóc w odszukaniu księżniczki i gdzie znajdę płatnerzy?- powiedział do nich. Kiedy usłyszał odpowiedź co do płatnerzy, jak i go przepuścili, ruszył przed siebie w stronę pałacu. Wpierw chciał załatwić sprawę z księżniczką. Łuskami później się zajmie.
Płatnerstwo było w 2 miejscach na górnym dziedzińcu za strażnicą i na dolnym gdzieś między domami. Po informacje do tyczące księżniczki musiał się udać do strażnicy.
Tak więc shinobi udał się do strażnicy, gdzie mógł się dowiedzieć czegoś więcej o księżniczce. Preferował bardziej rozmowę z królem, niż ze strażnikami, ale trzeba na razie tam spróbować.
Do strażnicy młodzieniec trafił tylko z lekkimi utrudnieniami. W środku było sporo osób choć uwagę młodzieńca zwrócił tylko jeden osobnik.
Mężczyzna odezwał się jako pierwszy.
- W czym pomóc? Zabłądziłeś?

Kei spojrzał na strażnika i westchnął cicho.
- Przyszedłem do was z propozycją pomocy w odszukaniu księżniczki. Mam pewną informację, ale wolałbym to powiedzieć bezpośrednio królowi.
- Nie ma tak łatwo. - Uśmiechnął się przyjaźnie.- Do króla straszne ciężko się teraz dostać. Trafiłeś jednak do właściwej osoby. Zajmuję się tym, a dokładniej pomagam w scalaniu informacji. Chodźmy na zewnatrz. Tam będziemy przez chwilę sami.
- No dobra.- odpowiedział mu shinobi. Może od niego się dowie coś ciekawego, ale i tak miał zamiar później spotkać się z królem.
Poprowadził młodzieńca przez wewnętrzne drzwi wprost na teren treningowy. -Usiedli wygodnie na pieńkach u podnóża zamku. -
- Dobrze tu będzie najlepiej. A teraz spokojnie mi o tym opowiedz. Co udało ci się dowiedzieć. Pewnie niewiele ale słucham.

- Przypuszczenia, że smok porwał księżniczkę są niestety nie prawdziwe. Zabiłem smoka, a w jego jaskini nie było żadnych śladów, aby była tam jakaś inna osoba, albo przy najmniej jej resztki.
- To niewiele, ale zawsze o krok dalej. Możemy “skreślić” podejrzenie smoka. Mogę jednak dopytać o 2 rzeczy? Skąd ta pewność oraz jaki masz cel w tej pomocy? Takie standardowe pytania. - Po ich zadaniu przypatrywał się kei-owi uważniej.
Shinobi zamyślił się. Strażnik zadał bardzo dobre pytanie. Po co on uganiał się przez te kilka dni, aby tylko zdobyć zaufanie i dostać informacje o księżniczce? Po co w ogóle jej szukał? Tyle pytań, a odpowiedzi brak.
- Nie wiem, tak po prostu. Chwytam się prawie każdej roboty, aby zarobić i jakoś przeżyć w tym świecie, a także znaleźć jakiegoś pomysłu jak wrócić do domu. - odpowiedział
Rycerz prychnął śmiechem.
- A więc nie wiesz. Ciekawe. Może to los zgotował ci taką przygodę. - Uśmiechnął się przyjaźnie. - Dobrze wiec posłuchaj. Sprawa księżniczki jest bardziej z komplikowana niż się wydaje. Księżniczka zaginęła 7 dni temu. Jechała karocą w stronę Północnej rubieży. Coś miała załatwiać. Jakieś sprawy polityczne. Doszło do ataku smoka. Karoca zniszczona, straż jakoś tam ocalała. Jednak księżniczka zaginęła. A teraz “non audivi”. Nightfall, osobisty strażnik księżniczki twierdzi że nie było jej w karocy. Niestety dowiedział się tego osobiście w momencie ataku smoka. Pytanie i logika jest więc prosta. Gdzie wtedy była i dlaczego nikt o tym wcześniej nie wiedział? Nawet Nightfall. Choć z tym drugim jest łatwiej bo Księżniczka nie jest taka zwykła jak inne. Pytania, pomysły, uwagi?

- Hmmm... Czyli w tej karocy w ogóle nie było jej, albo tez w jakimś odcinku drogi wymknęła się. Trzeba jednak założyć, że to pierwsze. Skąd wyruszała?
- To musi być pierwsza opcja, bo Nightfall cały czas był przy karecie. Wyruszyła stąd, a raczej z zamku. Wyjścia są dwa. Zwyczajowo jednak z tego drugiego korzystamy my, bo jest w podziemiach. To znaczy wychodzi na dolny dziedziniec. I jest przeznaczone dla Straży. Z drugiego korzystają władcy, bo prowadzi ono od razu do zamku.
- No to trzeba przeszukać dokładnie całe miasto. Centymetr po centymetrze, oraz zdobyć od każdej stajni informacje, kto ostatnio brał konia i gdzie się udawał. Wątpię, aby księżniczka mogłaby od tak zniknąć z miasta, bez wieści. Jeżeli jednak nie znajdziecie w mieście jej, ani nie będzie informacji od stajennych, to trzeba wysłać żołnierzy w teren, w promieniu 100 kilometrów.
- Równie dobrze mogła podróżować, z kimś lub pieszo. Czynników jest wiele i jeszcze wiele możliwości. Poza tym sama księżniczka ma dar. Nie chodzi mi o jej przebiegłość i pomysłowość. Ma rzadką zdolność. Tyle tylko wiem. Oczywiście popytaliśmy gdzie nie gdzie o rożne osoby i wydarzenia. Stajni też nie ominęliśmy. Jednak nikt nic nie wie. Obawiam się że mogła ona zniknąć jeszcze wcześniej. Potrzebujemy kilku ważnych informacji.
Jak zniknęła i kiedy? Jaki ma cel? Dlaczego było o tym cicho?. Obawiam się jednej rzeczy. to tylko przeczucie, ale ważna osoba już się tym zajmuje. Dlatego spotkamy się później w Szemranym Żuczku. I pamiętaj “Non audivi”, dla każdego poza mną i osobami które wskażę.

Po raz kolejny użył dziwnego słowa. Kei’a to lekko zdziwiło.
- Non audivi?- zapytał się go.
- Nie dla słuchu. - odparł. - Chodzi o milczenie. Głównie stosuje się to jako “nie dla publiki”. W tym jednak wypadku muszę coś wpierw usłyszeć. Zapamiętaj na razie jedno imię Gramon “Stalowa Pięść”. Jemu można ufać.
- A twoje brzmi...?
- Ah no tak. Gimbei. Jeszcze bez przydomka, ale może kiedyś.-uśmiechnął się.- A twoje przybyszu?
- Kei Uchiha, shinobi z innego świata, jak i Smokobójca- odpowiedział mu, ale to ostatnie akurat wziął na żarty. Wyciągnął w jego stronę rękę, aby uścisnąć mu dłoń. Kiedy on poda swoją dłoń, Kei tworzy znak do Hirashin no Jutsu, który powinien po chwili zniknąć.
- Jest to pieczęć, która umożliwi mi się pojawić obok ciebie, nie ważne gdzie będziesz.
- Przydatne. - spoglądał na rękę dopóki znak nie zniknął. - No więc na razie czas się rozejść. Mam jeszcze parę spraw natury organizacyjnej. Spotkamy się później w karczmie. Staraj się nie sprawiać kłopotu. - Uśmiechnął się żartobliwie. - Wstali i wrócili do środka. Kei wyszedł przez wcześniejsze drzwi i stal już na górnym dziedzińcu.
- No cóż, no to ruszamy do płatnerzy. Trzeba sprzedać te łuski. Zaczynają mnie powoli denerwować.- powiedział sam do siebie shinobi, po czym ruszył do siedziby płatnerzy, gdzie Gimbei mu wskazał. Kiedy tam dotarł, zapytał się ich ile dadzą za łuskę smoka.
- A ile panocku? - zapytał starszy pogarbiony mężczyzna. - I jakiej maści?

- Czerwony, czterdzieści sztuk- odpowiedział mu shinobi i pokazał jedną łuskę.
- 5 od ednego.

- Zgoda,- powiedział do niego Kei i wyjął z kieszeni 40 łusek smoka czerwonego.
W zamian otrzymał po długim liczeniu 200 monet złoconych z nominałem smoka.

- No cóż, skoro już zarobiłem, to pozostaje mi pójść do karczmy i poczekać na Gimbei’a- powiedział sam do siebie Kei.
- Gdzie jest Szemrany Żuczek?- zapytał się pierwszej lepszej osoby.
Po dość prostej odpowiedzi i wskazaniu kierunku trafił tam bez trudu. W karczmie było jak zwykle głośno. Wyglądała jednak inaczej niż wszystkie. Miejsca siedzące stanowiły ławy ustawione wzdłuż 2 długich stołów. Widocznie nie było przywiązania de tego kto gdzie siedzi. Było jeszcze kilak miejsc siedzących tuż przy ladzie baru. Z wyróżniających się postaci były. Mężczyzna siedzący prze barze
Para siedząca na krańcu jednego ze stołów.

Oraz dziewczyna siedząca w rogu sali przy małym 2 osobowym stoliku.

Shinobi rozejrzał się po barze i lekko uśmiechnął. Przypomniał sobie co zrobił pierwszego dnia w Lofar, kiedy to szukał u białowłosego małego sparingu. Nudziło mu się wtedy, ale teraz było inaczej. Jak na razie miał dosyć po walce z smokiem i wolał odpocząć w ciszy, czekając na Gimbei’a. Dlatego tez usiadł przy barze i zamówił sake.
Czekał dość długo w ciszy i spokoju popijając spokojnie swój trunek. W końcu dołączyli się do niego kompani. Jeden po jednej stronie i drugi po drugiej. Jednym był Gimbei. Drugiego wcześniej nie spotkał.
.
- Już jestem. Rumu. - Krzyknął do barmana.
- 3 Piwa. Pracowity był dzień. - Uśmiechnął się drugi towarzysz.
- To jest pan Gramon, o którym już wspominałem.

- Miło mi poznać- powiedział do Gramona i wyciągnął w jego stronę rękę. TO samo zrobił z Gimbei’em i wytłumaczył mu o co chodzi w tym znaku. - Więc co jest takie tajne, że aż tutaj musimy rozmawiać?
- Gdyby było tajne nie rozmawiali byśmy w tawernie. - Powiedział Gimbei trzymając kufel rumu przy ustach.
- Nie jest to także dla uszu publiki - Powiedział Gramon tak samo trzymając pierwszy kufel przy ustach. Upił potężny łyk.- Gimbei.
- Tak szefie. No więc bardzo lubię smukłe blondynki, takie cycate. - Powiedział na głos, po czym dołożył kufel do ust. i powiedział cicho - Mamy zdrajcę w oddziałach specjalnych.
- Ha ha ha. Wiem co masz na myśli. Ale pamiętaj, ważniejsze od wyglądu są umiejętności. No i przydało by się by nie była zbyt chuda. - Zaśmiał się Gramon. I dołożył kufel do ust. - Chcę by zniknął bez śladu i po cichu. Wpierw jednak ma trafić w moje ręce.
- Ale szefie to kwestia gustu. Ja wolę takie drobne. - Dopowiedział bez komentarza.

Heh, teraz Kei zrozumiał o co im chodzi. O cichą eliminację.
- Ale najważniejsze jest, aby była dobra w łóżku- odpowiedział im shinobi, po czym wziął łyka swojego trunku- Gdzie mam go szukać?
- Wam to tylko jedno w głowie. A może zwrócilibyście uwagę na t czy potrafi gotować? - Łyk rumu - W tym właśnie problem.
- To się rozumie samo przez się. Nowy ma jednak rację. To też powinna umieć. Poza tym im bardziej doskonałej szukasz tym mniej kandydatek znajdziesz Gimbei. - Przyłożył do ust drugi kufel.- My zajmiemy się stolicą. Gimbei miastem ja zamkiem. Tobie zostaje teren.
- Staruszku. Tobie to chyba wszytko jedno z jaką pójdziesz do łóżka co? - łyk rumu - Najszybciej było by znaleźć naszego wywiadowcę. On powinien co nieco wiedzieć. Tyle że to będzie duży problem.

Tym razem shinobi nie skomentował nic o dziewczynie.
- Gdzie go znajdę?
- No i co z tego. - Zaśmiał się gramon. - Rasa nie gra roli. Choć nie powiem że niektóre “egzotyczne” damy są bardziej kuszące. - Upił łyk - Północna Rubierz. Ale miał ostatnio wypadek. Ukrył się gdzieś i zalecza rany. Zdołał jedynie nas o tym poinformować.
- Tu jednak przyznam ci rację. - łyk rumu. - Przyjdź do mnie do strażnicy ranem to dam ci listę tych których trzeba zbadać. - Wypił kufel do końca. - No panowie dobrze mi się tu z wami pije i gada. Obowiązki jednak same się nie wykonają. Czołem. - Odszedł od barku, płacąc na trunek.

- Czasami nie można być wybrednym- odpowiedział mu Shinobi, uśmiechając się i kończąc swój trunek. Wyjął z kieszeni wystarczającą ilość pieniędzy, aby zapłacić za picie i zapytał się właściciela o wolny pokój na noc. W końcu musiał gdzieś się wyspać. Miedzy czasie odezwał się do Gramona.
- Jutro udam się do tych północnych rubierzy i znajdę waszego człowieka, jak i go tutaj sprowadzę. Później zajmiemy się zdrajcą.
- Wiesz co mówisz. - wziął do ust trzeci kufel - Nie musisz go sprowadzać. On jednak powinien wiedzieć kto jest zdrajcą. Po to właśnie masz go znaleźć. - Upił łyk - Sam byś poszukał jakiejś w twoim guście.

- Jakoś mi się nie śpieszy- odpowiedział Gramonowi, co do dziewczyny. - Czas iść położyć się w końcu w wyrku. 3 dzień w podróży, jestem wykończony- odpowiedział mu. Kiedy się z nim pożegnał i dowiedział od karczmarza który jest jego pokój, udał się tam, aby położyć w łóżku i zasnąć.
Karczma ta nie miała miejsc sypialnianych. Na szczęście karczmarz wysłał młodzieńca do noclegowni gdzie za opłatą 20 monet mógł spędzić noc. Spał w dużej sali z 30 innymi osobami. zabezpieczył się jednak wcześniej i schował swój dobytek. Noclegownia nie oferowała jadła.
 
Neko jest offline