Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2013, 23:58   #24
Darth
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
- To do zobaczenia później. Nie naprzykrzaj mu się zbytnio.
Admirał popatrzył na swojego podkomendnego.
-Dobrze, ale pamiętaj, walczymy pojedynczo, żeby trening w ogóle miał sens.
Kuroryu tylko skiną głową, ruszając w stronę koszar. Miał zamiar przejrzeć dokładnie spis nagród za głowę, i zebrać je w przeciągu dzisiejszego dnia. Kto wie, może nawet dostarczyłoby mu to rozrywki.
Cała trójka wyszła razem z baru, a następnie rozdzieliła się w swoje kierunki. W koszarach od czasu ostatniej wizyty trochę się uspokoiło. W obszernym pomieszczeniu, przy małym stoliku były 2 osoby. Pierwszą był wcześniej już poznany Gimbei a drugą Nobunaga.
- Witam panów. - rzucił na powitanie Kuroryu - Jak głowa? - zapytał Nobunagi.
- Witam - odparł dość oficjalnym tonem rycerz.
- Już w porządku, choć czuję się jakbym był po ostrym piciu. - powiedział młodzieniec podpierając rękoma czoło.- Co tam was sprowadza? - zapytał uprzedzając kompana.
- Powiedziano nam że tutaj można znaleźć informacje o rozmaitych nagrodach za głowy przestępców i tym podobne. Przyszliśmy zapytać o szczegóły. - rzucił rzeczowo Kuroryu.
- Są raczej w porządku. - Młodzieniec popatrzył wymownie na rycerza.
Po chwili zbrojny oddalił się do skrzyni wyciągnął z niej kupkę papierów i rozłożył na stole. Nie wszystkie kartki były listami gończymi. Część z nich były to zwykłe zlecenia od mieszkańców. Chwilę je poprzebierał, tak że pozostały 3 kartki.
- Dave Trombald “Drwal”. Topór, zarośnięty, maska na twarzy. 120 monet. Któryś z garnizonów. Dark, strzelec. Miejsce nieznane. 240 monet. Milike, czarny mag. Miejsce nieznane. 470 monet. Jeszcze był Sisuwan, ale gdzieś się ukrył. - zaraportował Gimbei, omawiając każdy z listów.
- Ten ostatni za ile? - Dopytał Nobunaga.
- 490 monet. Tyle że to także mag.
- Jakieś dodatkowe informacje na temat każdego z nich? Wszystko co wiesz może nam się przydać.
- Dave jak jego przydomek mówi, to osobnik polegający głównie na sile. O Dark-u jest niewiele informacji tyle że jako strzelec posługuje się dość niebezpieczną bronią. Mawia się że ma konszachty z demonami. Milike to wędrowny mag. Posługuje się czarna magią. Bardzo niebezpieczny. Jego nagrodę wyznaczono za nieetyczne eksperymenty.
-Chwiałbym się dowiedzieć, gdzie możemy ich znaleźć. Powiedzcie nam gdzie, a problem zostanie rozwiązany.
- Dave i Dark powinni być w okolicach garnizonów. Co do maga hmmm... Zachód? Nie co do tego nie ma pewności. Jego laboratorium było w Targas, ale zostało przetrząśnięte. Może się kryć na południe od miasta w gęstym lesie.
- A ten... Sisuwan o którym wspomnieliście? Co o nim wiadomo? - zapytał z zainteresowaniem Kuroryu.
- Też niewiele. Mag chyba iluzji. Niezwykle silny, ale prawdo podobnie opuścił ten kraj i gdzieś się zaszył.
- Hmm... - wymruczał Kaso - Macie może mapę tych garnizonów? Łatwiej byłoby ich znaleźć gdybyśmy mieli punkt odniesienia. - rzucił.
- Nie macie jeszcze mapy całego kraju? - zapytał ze zdziwieniem. - Cóż można podróżować i tak. Macie tutaj jakąś starszą. Brak w niej 2 terenów ale powinna wystarczyć. To są 3 garnizony północnej rubieży. - wskazał 3 brązowe punkty obok targas.
- Jak rozumiem cele znajdują się w ich pobliżu? - zapytał Kaso.
- Tak, mniej więcej. Nie śledzimy ich więc sam rozumiesz.
Kaso pokiwał ze zrozumieniem głową.
- Gdzie zaczniemy, Daidaiwashi-san? - zapytał, z grzeczności.
-Dzięki twoim zdolnością będzie łatwo. Podrzuć mnie do najbliższego garnizonu, tam ja załatwię pierwszy cel, ty obserwuj walkę i staraj się wyciągnąć z niej jak najwięcej informacji, następnie udamy się do drugiego, bym zobaczył cię w prawdziwej walce i dał ci kilka rad na przyszłość, potem cóż w trzecim garnizonie możemy potrenować walkę w duecie.
- Dobrze więc. - rzucił kontr-admirał - Ale najpierw potrzebuję zabrać jedną rzecz. - Zniknął na moment, by po chwili stać w tym samym miejscu, ze swoim płaszczem na ramionach. - Od razu lepiej. - zastanowił się przez moment - Gdzie proponowalibyście zacząć poszukiwania? - zapytał.
- Drugi garnizon. Ten po środku. Jest tam ktoś z naszych może udzieli wam informacji. - powiedział rycerz odnosząc resztę papierów do skrzyni.
- A zatem... zaczynamy. - rzucił do siebie Kaso, wychodząc na zewnątrz wraz z Daidaiwashim. Błyskawicznie teleportowali się do drugiego garnizonu.
Wszystkie garnizony były podobne. W tym głównymi punktami były: bar “Zew natury”, zielarnia, i jakiś budynek zakonny. Po mieście krzątał się jeden oddział rycerzy. O aktualnej porze więszość ludzi przesiadywała w barze.
W mgnieniu oka Kuroryu stał przed rycerzami, pochylając się lekko by nie mówić do nich z góry.
- Witam. - rzucił z uśmiechem - Przysyła nas Gimbei, ze stolicy. Podobno posiadacie informacje na temat poszukiwanych przestępców w okolicy. Zgadza się? - rzucił, przeciągając ostatnią sylabę. Podejrzewał że zna już powód zachowania Admirała Kizaru. Było ono niewiarygodnie przyjemne.
Rycerze popatrzyli po sobie i chwilę wymieniali uwagi.
- Skąd jesteś? Nie. Skąd przybywacie? - Zapytał najwyższy z nich.
Daidaiwashi popatrzył na żołnierzy z góry.
-Z morza zwanego Grande Line. Powiedziałbym jednak, że odpowiedź na pytanie mojego przyjaciela, jest ważniejsza niż to skąd jesteśmy.
- A co do tego skąd przybywamy, to prawidłową odpowiedzią jest że ze Stolicy. - dodał z uśmiechem Kuroryu.
- Grand Line? Ach stolica... To inna para kaloszy. My tylko pilnujemy tu porządku, ale ktoś od was jest chyba u zielarki. Zajrzyjcie tam. - Oddział grzecznie się kłonił i ruszył dalej na obchód.
- Dziękuję za pomoc. - rzucił Kuroryu, teleportując się przed drzwi zielarki, pukając grzecznie.
- Proszę - usłyszał uprzejme zaproszenie.
Po wejściu do środka zobaczył młode dziewczę - najpewniej ową zielarkę i rycerza.


- Witam. - ponownie, na jego twarzy pojawił się uśmiech. - Przysyła nas Gimbei. Słyszałem że podobno masz informację które mogą nam pomóc. - rzucił bez zbędnych wstępów do rycerza.
- Gimbei? hmm... a młody. Tak. Jestem Kim Hyugate. Łowca. Jakich informacji panowie potrzebują?
- Dave Trombald. Dark. Milike. Mamy zamiar wyeliminować ich wszystkich. Ich aktualne miejsce pobytu byłoby miłe.
- Dave wyruszył na polowanie do lasu. Uważajcie tam by nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi, i by nie siać zniszczenia. Jest chwilowy spokój, zbytnie zamieszanie mogło by to popsuć. Dark jest w “rozbrykanym kucyku”. Oberża w 3 garnizonie. Przynajmniej był tam wczoraj. Co do ostatniego będzie problem bo sam nie wiem gdzie jest. Przydał by się poszukiwacz lub ktoś kto potrafi lokalizować aury.
- A nie wiesz może gdzie moglibyśmy znaleźć taką osobę? - rzucił, szczerze zainteresowany, Kuroryu.
- Najprościej było by się zwrócić bezpośrednio do królewny, ale to kawał drogi stąd. Co do innych osób nie do końca wiadomo. Lokalizacja aur to bardzo przydatna umiejętność, ale z drugiej strony nie porządna politycznie. Może poszukać na marginesie... Nie tam nie traficie. Pozostaje jakiś mag, o konkretnej naturze.
- A gdzie przebywa ta królewna? Bo dystans nie stanowi dla nas problemu, szczerze powiedziawszy. - rzucił Kuroryu z uśmiechem.
- No gdzie? W stolicy. Rozumiem że mówi się na nią księżniczka. Jednakże miano królewny jest bardziej wymowne. Królewna Uri. - Spoglądał z naturalną miną na przybysza.
- Ach... - wymamrotał Kuroryu - To niestety nie jest opcją w tym momencie. A kogoś bliżej nie macie? - rzucił, w dalszym ciągu się uśmiechając.
- Może Merlin? Doradca Herzoga Ruperta. Może coś wiedzieć na temat tamtego maga. Bądź któryś z najemników może mieć tą zdolność. Jak wspominałem nie jest to cecha o której się mówi na głos.
- A ten Merlin to może mag? Bo przydałaby mi się pomoc jednego z nich.
- Em...m... jakoś tako. Miał coś wspólnego z magią. Ciężko stwierdzić. Może ktoś z naszego wywiadu by wiedział. Jak to jednak mawiamy: “Wywiad? O czym ty mówisz?”. - mrugnął i odebrał swój zakup od zielarki. - Dziękuję piękna. Co powiesz na małego drinka tylko we dwoje?
- No cóż. Dziękujemy za pomoc. - ukłonił się delikatnie - Od kogo zaczynamy, Daidaiwashi-san? Dark czy Dave? - zapytał swojego przełożonego.
-Cóż, na początek może skierujmy swoje kroki do rozbrykanego kucyka.- Powiedział z lekkim uśmiechem admirał.
- Hai. - rzucił spokojnie Kuroryu. - Dziękujemy za informacje, panie Kim. - zaczął wychodzić, ale po chwili odwrócił się - Jeszcze jedno. Wolicie w tym kraju otrzymywać przestępców żywymi czy martwymi? A jeśli martwymi, to czy głowa wystarcza na dowód?
- To zależy kto do likwidacji to do likwidacji. A kto nie to nie. Głównie jest nie, choć wydaje mi się że ten Milike jest do odstrzału. - powiedziął odwracając się do zielarki - Dowodów w przypadku kasacji nie trza. Wystarczy potwierdzenie obserwatora, ewentualnie hm... chyba ampułka krwi. Mało kto chodzi na kasacje sam. Odcięte kończyny tym bardziej głowy są w niesmak. Królewna bardzo tego nie lubi, w Targas jednak jest to obojętne. - z powrotem odwrócił się do zielarki znów zaczął swoje podchody.
- Mhm... - mruknął Kuroryu - A zatem idziemy. - rzucił do Daidaiwashiego, teleportując ich do trzeciego garnizonu. - A zatem, gdzie jest “Rozbrykany Kucyk”... - wymruczał pod nosem.
-Szukałbym największego budynku.- powiedział Daidaiwashi. Ruszając do przodu, szukając karczmy.
Rozbrykany kucyk znajdował się w samym środku obozu i rzeczywiście był najwyższym, choć parterowym, budynkiem. W środku było tłoczno choć spokojnie. Barman wydawał się zadowolony, tak jak reszta gości.
W rogu sali siedział młodzieniec z kosą. Nieopodal duży drab, a przy barze chłopak w fioletowym fraku i mężczyzna ubrany w czarny garnitur.



Obaj Marines wkroczyli do środka, zaś Kuroryu, przewyższając praktycznie wszystkich w tym miejscu, podszedł do baru.
- Dzień dobry. - rzucił na powitanie - Szukamy pana Dark. Gdzie możemy go znaleźć? - rzucił z uśmiechem.
W barze zaległa cisza. Wszyscy spoglądali na przybysza. Mężczyzna w czarnym garniturze odwrócił się od baru i oparł się o niego plecami.
- Ja jestem Dark. - Powiedział pewnie - W czymś pomóc?
Kuroryu był autentycznie zdziwiony.
- Szczery... ha. - wymruczał - Shujin! - rzucił do Admirała, wiedząc że ten będzie wiedział co robić.
Admirał błyskawicznie znalazł się przed Darkiem.
-Dzień dobry.- Rzucił szybko, po czym chwycił go za twarz i wgniótł ją w bar.- Jesteś aresztowany.- Jednocześnie wzmocnił całe swoje ciało Haki, na wypadek ataku.
Akcja została przeprowadzona niezwykle szybko i sprawnie, tak samo jak kontra. Nim mężczyzna został pochwycony wystrzelił 2 razy. Pierwszy pocisk przeszył bark Marines, dosłownie na chwilę przed wzmocnieniem go haki. Drugi pocisk odbił się od wzmocnionego czoła. Pomimo obalenia przeciwnika uścisk był słaby i strzelec szybko się uwolnił. Stojąc na równych nogach przystawił pistolet do głowy Shujina, drugim celując w Kasou.
Shujin nie raz już był postrzelony. Nie przeszkadzało mu to w walce. Prawa pięść marine wystrzeliła w kierunku żołądka przeciwnika, jednocześnie zablokował kule wewnątrz pistoletów używając grawitacji.
-Spokojnie Kuroryu. Nic nie rób.
- Nawet mi się nie śniło. - rzucił Kuroryu, pokryty niewidoczną warstwą Haki, stoją po drugiej stronie Darka, jego pistolet wycelowany w puste miejsce w którym stał przed momentem - Nas dwóch to nieco zbyt dużo na taką płotkę, by być szczerym.
Czarnowłosy mężczyzna nie miał wyjścia i musiał odskoczyć, przed ciosem. Oba pistolety wycelowane były w Dadawashiego, i nawet na chwilę z niego nie schodziły. Jeden celował w przestrzelony bark, drugi w głowę. Choć pociski nie wystrzeliły spusty były wciąż wciśnięte.
Shujin włożył ręce razem, po czym wyprowadził potężny cios z boku. W jego świecie ten cios porównywany był do małej planety uderzającej w przeciwnika. Był to cios używający całej siły fizycznej, haki, oraz mocy owocu admirała naraz.
-Taka senkō!- Krzyknął nazwę techniki.
Kuroryu tylko podziwiał admirała przy pracy z bezpiecznej odległości.
Dark w jednej chwili schował pistolety do kabur i podrzucił stołek w miejsce uderzenia. Stołek oczywiście nie wytrzymał, stworzył jednak lekką ochronę przed uderzeniem. Poza dużym bólem, tym że poszukiwany wyleciał przez drzwi na zewnątrz i zniszczonym stołkiem innych szkód nie było. Na zewnątrz strzelec szybko się pozbierał i znów wycelował broń w Marines.
Admirał szedł powoli w kierunku Darka, podniósł krzesło jedną ręką, po czym wzmocnił je haki. Zamachnął się i rzucił nim w mężczyznę, którego starał się pojmać. Jednocześnie dalej otaczał swoje ciało haki, dla ochrony przed kulami.
Mężczyzna zbytnio się nie ruszając uniknął lecącego obiektu. Wystrzelił tylko raz, pocisk znów odbił się od czoła. Mężczyzna zrobił skrzywioną minę i zabezpieczył pistolety, jednak ciągle nie przestawał z nich celować. Powoli zaczynała go otaczać czarna aura.
Admirał popatrzył na mężczyznę.
-Ciekawe, ciekawe. Haoshoku.- Powiedział powoli uderzając w mężczyznę falą swojej siły woli, liczył na to, że go to ogłuszy, albo chociaż osłabi.
Gdyby nie czarna aura prawdopodobnie atak by poskutkował. Jednak teraz dominacja nie miała jakiej świadomości zaatakować. Mężczyzna wydawał się nieobecny, jego oczy stały się czarne. Po chwili lekkiego wahania postawy spojrzał na przeciwnika. Zza jego pleców wyskoczyły 2 demoniczne węże, które sprawnie owinęły się wokół marines, uniosły go i z dużą siłą uderzyły nim o ziemię. Shujin odczuł leki ból, bez większych szkód.

Shujin wiedział jedno, co się poruszało musiało mieć energię. Grawitacja działa zaś na wszystko co ma energię. Admirał błyskawicznie wytworzył olbrzymie pole grawitacyjne, którym chciał odepchnął węże, oraz przeciwnika.
Rozluźniony uścisk węży uwolnił marines. Odrzucony przeciwnik upadł na ziemię, z której po chwili wstał. Jego oczy wróciły do normy jednak czarna aura pozostała. Jak można sądzić odzyskał świadomość, a nie widząc szansy na zwycięstwo po prostu uciekł. Dosłownie podskoczył i zniknął w obłoku czarnego dymu.
Shujin błyskawicznie roztoczył wokół siebie kenboshoku, jego haki było jednym z najsilniejszych w marynarce, jeżeli tylko Dark nie przeniósł się za daleko, admirał wiedział, że będzie w stanie go wyczuć.
Jego obecność został wykryta, spory kawałem do Marines, jednak po chwili znów zniknęła. Tym razem na dobre.
-Kuroryu! Idziemy za nim, wskaże ci ostatnie miejsce w którym był!- Zawołał Shujin
Kontr-admirał był przy nim w mniej niż ułamek sekundy. - Hai! - rzucił do niego, przenosząc go we wskazane miejsce.
Tam też znowu minęła chwila nim zlokalizowano koleje miejsce do którego udał się poszukiwany. Tym razem było to miejsce niezwykle blisko lasu. Po kolejnym przeskoku, odnaleźli go, a raczej jego nieprzytomne ciało. Leżało w odległości 100 metrów od ściany potężnego lasu.
Kuroryu zaczął powoli zbliżać się do ciała, będąc gotowym zabić tego człowieka w każdym momencie. Otoczył się również haki.
- Wyczuwasz kogoś innego w pobliżu, Shujin?
Admirał rozglądał się powoli po lesie.
-Coś czuję, ale nie mam pojęcia co takiego. Lepiej uważać.
Kaso zbliżył się do ciała i obejrzał je. W razie ataku był chroniony przez Haki i miał zamiar odpowiedzieć jednym celnym strzałem w głowę. Nie wyglądało jednak na to by cokolwiek było z nim nie tak.
- Powinniśmy zabrać go nieprzytomnym, czy przeprowadzić egzekucję na miejscu? - zapytał Kuroryu Shujina - Jestem nieprzyzwyczajony do brania ich żywcem. - dodał, z wyraźną pogardą w głosie.
-Ja też, jeszcze nigdy nie wziąłem pirata żywcem, z bandytami z tego świata nie zamierzam postępować inaczej.
- Zgadzam się. - rzucił Kuroryu, celując palcem w głowę przeciwnika i powoli ładując promień lasera, by po sekundzie wypalić, przybijając ją na wylot. Podniósł ciało, i zarzucił je na plecy. - A zatem, odbieramy nagrodę za pierwszy kontrakt, ech, Shujin-san? - rzucił do admirała.
-Tak bierz go i idziemy odebrać nagrodę.- Rzucił Shujin do podkomendnego.
Kuroryu skinął głową, teleportując się razem z nim przed wejście do koszar w stolicy. Wkroczył do środka, dalej niosąc ciało na ramieniu.
W koszarach był już tylko Gimbei.
- Witam ponownie, panie Gimbei. - rzucił ciało na podłogę - Przedstawiam pana Dark. Wierzę że ma on wyznaczoną nagrodę za swoją głowę. - stwierdził rzeczowym tonem.
- Echh... - westchnął ciężko rycerz i zajrzał do kufra, z którego wyciagnął sakiewkę. - 240 monet. Jest równo ale jak chcesz to przelicz. Możecie zabrać pamiątkę. - Powiedział spoglądając na truchło - Nie wiem po co je ze sobą taszczyliście. Jakby dwa trupy dzisiaj już nie starczyły. Ech...
- Uczciwość, panie Gimbei. Lepiej przedstawiać dowody, niż liczyć na to że ktoś uwierzy na słowo. - rzucił równie rzeczowo Kuroryu, po czym dodał lekko zaciekawionym tonem. - Ktoś został zabity? Macie jakieś problemy w okolicy?
- hmm... - Chwilę się zastanawiał - No tak. Nie problemów raczej nie mamy. Jeden z naszych wpadł w lesie na Jinouge i się wystraszył. To jedna z szlachetnych bestii, które nic nie zrobią jeżeli ich się nie sprowokuje. Nie przeżył tego. Właśnie go chowają w krypcie. No i podebrano wam jedno zlecenie. Zostało wykonane jeszcze przed tym nim wam o nim powiedziałem. Informacje przyszły za późno. Nasz informator mówił że wpadł w małe kłopoty i o mało nie zginął. Trochę ucierpiał i teraz się leczy. Ale wracając do samego zlecenia. Dave “Drwal”. Dorwał go jeden z najemników.
- Och? A kto, jeśli można spytać? - rzucił Kuroryu, ponownie zainteresowany.
- Nie jaki Kei zwany “kosiarzem”. Chyba go kojarzę. Zajmuje się tylko zabójstwami. Mało rozmowny.
- Jeśli będzie wart uwagi, to zapewne spotkamy się gdzieś na drodze. - rzucił spokojnie Kuroryu, i powoli odwrócił się do wyjścia - Swoją drogą, panie Gimbei, jeśli chodzi o dobre miejsce żeby coś zjeść i gdzieś przespać? Może mógłby pan coś polecić?
- Szemrany żuczek, albo Nimfa. Ten drugi to raczej karczmo-noclegownia. Jeżeli nie przeszkadza wam niewygoda to ewentualnie mamy wolne prycze. Jeszcze jest “Lust” ale tam się nie śpi. - powiedział przeciągając się na krześle.
- Dzięki za informacje. - rzucił marine - Nimfa brzmi przyjemnie. A jutro... - zastanowił się przez moment - Co powiesz na polowanie na szlachetnego smoka jutro, Daidaiwashi-san? - rzucił Kuroryu do admirała.
-Myślę, że to nie będzie taki zły pomysł, smoki mogą być potężne, a im silniejszy przeciwnik tym lepiej dla ciebie.
- Szkolenie szkoleniem, ale będą z tego również inne korzyści... - rzucił Kuroryu, jak gdyby do siebie. - W takim razie udajmy się coś zjeść i na spoczynek. Do widzenia, panie Gimbei. - powiedział na pożegnanie do żołnierza, ruszając spokojnym spacerem w stronę karczmy.
Jako że stolica jest olbrzymia nie obyło się bez pytania o drogę. Po prawie pół godzinie spaceru i chwilowego błądzenia, niestrudzeni wędrowcy trafili do “Nimfy”.

Za ladą stała właścicielka tego lokalu.

Wewnątrz był niewielki ruch ledwie kilka - osób i wszystkie wyglądały przyzwoicie.
Kuroryu spokojnie podszedł do lady, uśmiechając się delikatnie w stronę właścicielki. Najwyraźniej w tym świecie istniało bardzo niewiele brzydkich kobiet, albowiem do tej pory nie udało mu się spotkać żadnej.
- Witam. - rzucił przyjaznym tonem - Czy mógłbym zająć moment?
- W czym mogę pomóc - odparł melodyjny głos. Na samo jego brzmienie Kasou przeszły dreszcze i zrobiło mu się gorąco.
- Mój współpracownik i ja chcielibyśmy wynająć pokój na noc. - rzucił do niej, w dalszym ciągu się uśmiechając - Ciepły posiłek również byłby niezwykle przyjemny.
- Od czego panowie chcą zacząć? Posiłek czy sen? - znów przyjemne dreszcze - Jeżeli posiłek proszę zająć miejsce. Za chwilę podejdę po odbiór zamówienia.
- Posiłek. - rzucił delikatnie Marine - Co nieco dzisiaj osiągnęliśmy, zasłużyliśmy na dobry posiłek. Zwłaszcza jeśli serwowany będzie przez taką piękność. - mrugnął w jej kierunku.
Dziewczę w odpowiedzi uśmiechnęło się niezwykle urokliwie.
- Proszę wiec zająć miejsce. - Na stołach czekały już serwetki, sztućce i karta dań.
- Hmm. - rzucił do siebie Kuroryu, przeglądając kartę dań. - Sądzę że skuszę się na zupę z pstrąga z porem i ziemniakami, oraz kompozycję z jelenia, sarny i przepiórki w sosie sosnowym. A ty, Shujin? - rzucił w kierunku admirała.
-Ja jestem nieco prostszym człowiekiem, niż ty Kuroryu. Poproszę o gulasz mięsny z ryżem.- Powiedział spokojnie.
Po chwili właścicielka przyszła odebrać zamówienie. Po niespełna 20 min. Marines otrzymali gotowe dania.
- Życzę smacznego. - Rzekła przepiękna dama.
- Ach, dziękujemy piękna. - rzucił w jej kierunku Kuroryu, uśmiechając się. Odwrócił się do swojego towarzysza przy stole - Wiesz, Shujin jest coś o co chciałem cię zapytać. - powiedział do niego, powoli zaczynając jedzenie.
-Tak? Po prostu pytaj, nie musisz się krępować.
- Jak ma się Sakazuki-sensei? - zapytał, po chwili wahania. Widać było że pierwotnie miał inne pytanie na myśli - Ten człowiek ocalił mi życie i wychował mnie. Martwię się o niego. - dodał wyjaśniającym tonem.
-On? Sam wiesz jaki jest stary Akainu, udaję, że obchodzi go tylko sprawiedliwość i tak dalej, ale tak naprawdę się o ciebie martwił, prócz tego wszystko u niego w porządku. Wydaję mi się jednak, że chciałeś zapytać o coś innego.
- Dziękuję. - zatopił się przez moment we wspomnieniach - Zawsze był nieco zamknięty w sobie, ale mimo wszystko wiele mu zawdzięczam. - westchnął delikatnie - Jednak miałeś rację, nie o to chciałem zapytać. - spojrzał na niego poważnie - Istnieje duże prawdopodobieństwo że nie uda nam się wrócić. Uważam że powinniśmy planować nasze poczynania zgodnie z tym prawdopodobieństwem.
-Nie wierzę, że niemożliwy jest powrót do świata z którego pochodzimy. Skoro mogliśmy dostać się tutaj, to raczej będziemy mogli wrócić, ale faktycznie, lepiej będzie mieć plan na taką ewentualność. Masz coś konkretnego na myśli?
- Tak właściwie to tak... - rzucił Kuroryu - Chciałbym zaproponować byśmy zbudowali w tym świecie Marines. Od zera. Nasza własna armia, kierująca się doktryną sprawiedliwości absolutnej.
-No nie wiem. Wiesz doskonale, że moja sprawiedliwość różni się nieco od tej, która wyznajesz ty i Akainu. Uważam, że każdego pirata, przestępcę i tak dalej powinno się karać, ale karać współmiernie do winy. A Sakazuki to człowiek, który za kradzież najchętniej by zabił.
Kuroryu parsknął delikatnie śmiechem.
- Nasza moc nie specjalnie nadaje się do brania ich żywcem. Poza tym, nie przypominam sobie żebyś zbyt często przyprowadzał ich żywych. - westchnął - Choć przyznaję, twoja sprawiedliwość zadziała lepiej w tym świecie. Aczkolwiek muszą mieć tu jakiś przestępców wartych natychmiastowej egzekucji.
-Tacy są w każdym świecie, problem polega na tym by ich rozpoznać. Nie zamierzam zabijać złodziejaszków, ale jeśli ktoś ma wyznaczoną nagrodę za swoją głowę, to raczej nie popełniał on drobnych kradzieży.
- A zatem jesteśmy zgodni. - kiwnął głową Kuroryu - Jeśli uda nam się jutro upolować tego smoka, powinniśmy mieć początek. Myślałem o jakiejś nadmorskiej fortecy. Trzeba by ją wykupić, albo zbudować od zera. Co sądzisz?
-Dostęp do morza był istotny w naszym świecie, tutaj więcej dzieje się na lądzie. Szedł bym raczej w kierunku górskiej twierdzy w trudno dostępnym miejscu, tak żebyśmy mogli tam trenować bez strachu o cywilów.
- Masz rację. - rzucił, zastanawiając się na głos Kuroryu - Ale to wszystko plany na jutrzejszy dzień. Najpierw smok. I fundusze które za niego dostaniemy.
-Dobrze, pozwolisz, ze udam się spać, nie jestem tak młody jak ty.- Powiedział Shujin po czym wstał od stołu i udał się pokoju.
Oczywiście zapytał wpierw przy ladzie.
- Pomóc w czymś jeszcze. - Zapytał melodyjny głos.
-Cóż, nieco boczku i chleba na śniadanie byłoby miłe, ale nic więcej mi nie trzeba. Dziękuję za troskę.- Odparł z nienagannymi manierami Shujin.
- Oczywiście śniadanie jest zawsze. W końcu to najważniejszy posiłek. - Piękny uśmiech.
-Dziękuję. Jeśli nie miałaby pani nic na przeciwko to chciałbym już udać się spać.- Powiedział admirał.
Oczywiście proszę za mną. - Udała pierwsza na górę. Od jej kształtów trudno było oderwać wzrok. - Oto pański pokój. - Wskazała pomieszczenie z 2 wygodnymi łóżkami i niewielkim stolikiem nocnym. Okna były przysłonięte zasłonami. - Życzę spokojnej nocy.
Admirał rozebrał się do snu, jego ciało było niezwykle umięśnione, raczej nikt nie chciałby z nim zadrzeć, mimo jego wieku. Shujin położył się w łóżku i błyskawicznie usnął.
Kobieta wróciła na parter i usiadał za ladą.
Kaso zaś powoli dokończył jedzenie, po czym ruszył w kierunku lady.
- Mógłbym zająć moment. - zapytał właścicielki z uśmiechem.
- Ależ oczywiście. W czym mogę pomóc? - Odparła blond włosa.
- Na początek, poprosiłbym o sake. - rzucił spokojnie - A oprócz tego... z doświadczenia wiem że karczmarze i karczmarki wiedzą co dzieje się w danym mieście. Byłbym zainteresowany informacjami.
- Cóż nie myli się pan. - powiedziała nalewając sake do kieliszka - Jednak jest to raczej kwestia indywidualna. Barmani zwykle posiadają ciekawsze informacje, niż moje. Zajmuję się sprzętem i artefaktami magicznymi. A raczej informacjami o nich. - Powiedział z lekkim wzruszeniem. Wiedziała że nie każdy poszukuje takich informacji.
- Magia, hmm? - wymruczał pod nosem Kuroryu - A jakim rodzajem artefaktów, jeśli oczywiście można spytać? - rzucił, upijając łyk sake z kieliszka.
- Wszelkim choć w mniejszym stopniu bronią. Głównie amulety i przedmioty niezwykłe. - Ponownie napełniając kieliszek.
- A pojawiło się ostatnio coś wartego uwagi? Tego typu przedmioty byłby bardzo pomocne w mojej pracy. - rzucił, bawiąc się kieliszkiem w palcach.
- Ostatnio? Hmm... Były wzmianki o świetle feniksa. Taka rękawica ozdobna oraz o księdze mrocznych dusz. Wiem że Diuk Edmund wciąż poszukuje pierścienia Tengenwood.
- I jak wiele kosztowałyby mnie informacje o tych trzech przedmiotach. - rzucił, wypijając zawartość kieliszka.
- Opowiedzieć mogę za darmo, ale ich lokalizacje są w większej mierze nieznane. - Ponownie napełniła kieliszek - Światło feniksa jest magiczną rękawicą rażącą wrogów błękitnym płomieniem. Mało o niej wiadomo jak na ten moment. Księga mrocznych dusz to zapiski dotyczące demonów, czarnych rytuałów oraz jakiś innych tajemnic z ciemnej strony magii. Tengenwood to pierścień posiadający zdolność do absorpcji mocy. Z jednej strony jest potężny bo pozwala wykorzystać siłę przeciwnika przeciw niemu samemu, z drugiej jego zawartość jest wymienna. Nie jest w stanie trzymać zbyt wielu mocy na raz.
- Płomienie... hmm. - mruknął pod nosem Kuroryu - A jeśli chodzi o to gdzie się znajdują, wiadomo cokolwiek? Czy też są to jedne z tych przedmiotów które zaginęły i ludzie tylko o nich słyszeli? - rzucił, z delikatnym uśmiechem.
- Z przybliżonych lokalizacji to tylko księga. Jest gdzieś w kraju gór. Natomiast z plotek wynika że pierścień jest w posiadaniu kogoś z Uverworld. Mało tych informacji, ale dla poszukiwaczy przygód czasem wystarczą. - Delikatny uśmiech.
- Uverworld? Ta organizacja wydaje się być wszędzie. - uśmiechnął się delikatnie ponownie wychylając kieliszek. - Swoją drogą, być może będziesz mi w stanie pomóc. Poszukuję kogoś kto byłby w stanie sprzedać albo zbudować dla mnie fortecę. Być może słyszałaś coś w tej kwestii?
- Chodzi o nowy budynek? Czy odrestaurowanie?
- Obie opcje mi się podobają. Zależy jakie budynki są dostępne do odrestaurowania. Możliwe że wygodniej byłoby zbudować sobie własną. - uśmiechnął się delikatnie.
- Aktualnie trwa oczyszczanie fortecy nad jeziorem. Stara, zrujnowana wiele lat temu. Jest jeszcze opustoszała warownia w kotlinie na południowy wschód od stolicy. Jednak nie wiadomo jak wygląda sprawa z jej lokatorami. Samą jednak administracja zajmują się osoby w zamku. W końcu to teren centralnych włości. - napełniła kieliszek. - Jak sprawa wygląda od strony prawnej niestety nie wiem.
- A jeśli chodzi o wybudowanie czegoś od zera? Do kogo można by się w tej kwestii zgłosić?
- Prawdo podobnie do tej samej osoby tyle że chodziło by wtedy o kupno gruntu i zatrudnienie robotników.
- Dzięki za pomoc, piękna. - uśmiechnął się w jej kierunku - A w kwestii zapłaty za nocleg i posiłek mój i mojego towarzysza, ile jesteśmy winni?
Dziewczę chwilę coś przeliczało.
- 86 monet. - powiedziała z uśmiechem.
- Tsk. Drogo. - rzucił, a następnie uśmiechnął się lekko. - Ale to miejsce jest warte swojej ceny. - sięgnął do sakiewki, odliczając monety, a następnie kładąc je na ladzie.
- Dziękuje. Jutrzejsze śniadanie jest już wliczone w tą cenę. Polecam się na przyszłość. - Piękny uśmiech. Po wyjściu zza lady zaprowadziła podróżnika do sypialni na piętrze.
- Z chęcią. W końcu, pomijając wszystko inne, wątpię czy jakakolwiek inna karczma w tym mieście posiada tak oszałamiającą właścicielkę. - rzucił do niej, również z uśmiechem.
Na twarzy damy zagościł delikatny pąs.
- Lubię takich klientów. Eleganccy i szarmanccy. Proszę oto pański pokój. - Wskazała na przytulne pomieszczenie z 2 łóżkami. W jednym z nich spal już Shujin.
Kuroryu ukłonił się delikatnie.
- Zawsze do usług. Serdecznie dziękuję za wszystko. - rzucił, wchodząc do pokoju.

Noc minęła spokojnie i przyjemnie. Z samego rana do pokoju wpadał lekki słup światła. Delikatnie budząc podróżnych. Wygoda doskonale wpłynęła na samopoczucie i zdrowie obu marines. Wypoczęci i zwarci zeszli na śniadanie. Za ladą stała nowa ekspedientka.

- Witam. - rzucił uprzejmie Kuroryu na powitanie - Mógłbym zająć moment?
- Słucham. - Słowo wypowiedziane jakże wolno i jakże bardziej leniwie.
- Czy ja i mój towarzysz moglibyśmy otrzymać śniadanie? Dzień jest krótki, trzeba go wykorzystać w jak największym stopniu. - rzucił z delikatnym uśmiechem Kaso.
- Proszę zająć miejsce. - znów spokojny powolny ton. Po krótkiej chwili przyszła kelnerka z zastawą i podała śniadanie. Kawa, pieczywo coś do niego.
- Dziękuję - skinął jej delikatnie głową, zabierając się do jedzenia. Dziś zapowiadał się dość długi dzień. Uniósł głowę znad posiłku - Muszę pójść odebrać buty, Shujin. A ty? Masz coś do załatwienia zanim wyruszymy na tego smoka?
-Tak sobie myślę, że może pójdę kupić jakąś mapę. Przydałoby się wiedzieć gdzie jesteśmy.
Kuroryu kiwnął głową, sięgając do sakiewki i odliczając 150 monet.
- Proszę, powinno wystarczyć na wszystkie wydatki. Spotykamy się tu, za... pół godziny? - rzucił pytającym tonem.
-Dobrze.- Rzucił Shujin.- Droga pani, gdzie mogę kupić mapę?- Zapytał kobiety za barem.
Kuroryu zaś skinął spokojnie głową, kończąc śniadanie i ruszając do znanego mu już zakładu. Miał szczerą nadzieję że jego buty są już gotowe.
- Mapę... Przy wschodniej bramie... - leniwa, powolna odpowiedź.
W zakładzie Ariadna ponownie nei było tłumów. Staruszka siedziała za ladą, a jakaś młoda asystentka krzątała się sprzątając poczekalnię.
- Dzień dobry. - rzucił dość wesołym tonem na powitanie do staruszki - Ja w sprawie butów.
- To ty syneczku. Buty już są do odbioru. 50 monet. W końcu to skóra rathalosa. - wyciągnęła opakowanie z butami. Wyglądały one podobnie do poprzednich z tym że materiał by tym razem łuskowaty.
 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli

Ostatnio edytowane przez Darth : 15-08-2013 o 15:39.
Darth jest offline