Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2013, 01:51   #205
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Trudno było nie docenić hojności Gomrunda w tamtej chwili. Spieler pokiwał z wdzięcznością głową, po czym przezornie odcharknął, wypluł tyle błota, ile tylko zdołał i wreszcie pociągnął z manierki. Najpierw oszczędnie, żeby udrożnić wyschnięte gardło, potem solidniej, dla czystej przyjemności.
Zawalona kopalnia rzeczywiście stała się na chwilę bardziej swojskim miejscem. A potem znów przypomniał sobie, dlaczego nigdy więcej nie powinien pchać się tak chętnie pod ziemię.
W zasadzie nie miał prawa narzekać. W porównaniu z kilkoma krasnoludami zapłacił za bojowy zapał nieprzyzwoicie niską cenę, chociaż nie migał się wcale od roboty. Przynajmniej dopóty, dopóki polegała na czymś więcej niż wyżynanie niedobitków. Ale dosyć już miał zaduchu, gryzącego pyłu, ciemności i strachu, że zaraz znowu coś trzaśnie, osunie się i zgniecie ich na miazgę albo pogrzebie żywcem. Poobijany, tu i tam dziabnięty goblinim żelastwem, a nade wszystko nieludzko brudny, coraz bardziej tęsknił do chwili, kiedy wydostanie się na powierzchnię i będzie mógł cisnąć precz dopalającą się z sykiem pochodnię. Nie spodziewał się, że spod opuszczonego na zmrużone oczy hełmu, zobaczy w świetle dnia coś takiego.

Stanął zaraz za znieruchomiałym Gomrundem i tak jak on zapatrzył się w bałagan przed sobą, jakby szukał tam wskazówek, jaką podjąć decyzję.
Po chwili zrobił krok naprzód i kilka razy zerknął na krasnoluda z boku. A potem pognał za nim z tą samą intencją, którą przyświecał sobie w mroku kopalni. I paskudną satysfakcją, że oprócz miecza wciąż miał przy sobie kikut pochodni, nadający się do wybijania durnych pomysłów z łbów niemal tak dobrze, jak tradycyjna, dębowa ćwiartka.
 
Betterman jest offline