Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2013, 17:04   #18
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Tyberion & Haajve

Tyberion ignorując gwardzistów, zwrócił się ponownie do tego samego kapłana:
- Wskaż tychże gwardzistów - pytanie rozniosło się po kaplicy. Następnie odwrócił wzrok na równo ułożone ciała. Gwiazda ułożona z ciał jego towarzyszy? Jedno z ramion gwiazdy nie miało jednak racji bytu. Wszak oprócz Tyberiona jeszcze jeden jego brat wydostał się z kaplicy.
Sorcane przyglądał się scenie w milczeniu. W końcu przykucnął i wziął na dłonie ciało które przed momentem owinął w całun. Powolnym krokiem zaniósł je do stojących przy wyjściu kapłanów i przekazał im je. Tak po prostu.
Potem stanął przy Tyberionie kładąc mu dłoń na naramienniku.
- Sprawdzę pozostałych. - szepnął.
Kruk wolnym krokiem podszedł do niepełnej gwiazdy ustawionej z ciał. Klęknął przy najbliższym i bez skrupułów ściągnął mu hełm.
Kapłan spojrzał nieoewnie na zgromadzonych gwardzistów i odparł:
- Chyba... Chyba to ci. - wskazał na kilku z nich - Ale nie mam pewności..
Oczom Haajve ukazało się kredowobiałe oblicze martwego Astarte, jakby uśpione w wiecznym śnie, Niemniej jego twarz wykrzywiał grymas, ale nie bólu lecz czystej nienawiści, Będąc blisko Haaajve widział, że kilku z nich musiało odnieść rany śmiertelne. Broń plazmowa zmasakrowała ich kończyny, a kilku strzały przeszły przez hełmy, Ten, którego właśnie oglądał wyglądał najlepiej z nich wszystkich. Miał podziurwiony pancerz, jedną rękę przestrzeloną na wylot. Dużo ran na klatce piersiowej, ale głowa pozostała nienaruszona.
- Kolejny. - szepnął Kruk.
Egzemplariusz obrócił się w stronę nowo przybyłych gwardzistów.
- Gdzie znaleźliście to ciało? - zadał pytanie. Jednocześnie postąpił jeden krok naprzód w ich kierunku.
Haajve bez dalszych słów zaczął ściągać hełmy kolejnych martwych marines.
Gwardziści stali twardo, chociaż Tyberion zobaczył, że wzmocnili uchwyt na trzymanej przez siebie broni.
- W korytarzach... - odezwał się niepewnie jeden z gwardzistów.
- Co się tu dzieje? - wtrącił sierżant twardym tonem spoglądając na Tyberiona - Co znaczy, że “ożył”?
Po bliższych oględzinach Haajve mógł określić, że inne ciała są na pewno martwe. Nawet zdradziecki Astarte nie mógł przeżyć tylu i takich obrażeń, jakich ci doznali.
- To znaczy, żeście go nie zabili na śmierć, sierżancie. - odpowiedział chłodno za Tyberiona Haajve - Pozostali nie żyją.
- Prowadzących dokąd? - Czy to ciało, odziane w pancerz jego sierżanta, było wewnątrz od momentu kiedy przybyli na planetę? Czy też tutaj, po tym jak sierżant zniknął, heretyk przejął pancerz? - I gdzie odnaleźliście to ciało? - wskazał na heretyka odzianego w pancerz należący do brata który zdołał przetrwać atak gwardzistów. Czy już wtedy był to Władca Nocy? Czy gwardziści wiedzieli kogo atakują, czy też ich rozkaz zakładał wymordowanie braci Egzemplariuszy? Jeśli tak, kto wydał rozkaz? Te niespokojne myśli nie przystały Obrońcy Prawdziwej Wiary, błagał Imperatora o spokój duszy i wyrozumiałość. Był jedynym Egzemplariuszem na planecie, nie może zawieść swego Pana.
Herezja zostanie wytępiona, mieczem i ogniem, Imperator dopomóż.
Dla poparcia słów Egzemplariusza Kruk wrócił się i stanął przy nim.
- Żołnierze. - powiedział cicho grubowym głosem - Heretycy wymordowali braci Brata Tyberiona i sobie z niego... śmiertelnie zakpili. Zastanówcie się i spokojnie zdajcie raport. To jest... śmiertelnie poważna sytuacja.
Sierżant dopiero jakby teraz zwrócił uwagę na Haajve. Jego wzrok wyrażał niepewność co do tego, w jaki sposób powinien go traktować. Szybko jednak wrócił spojrzeniem do Tyberiona.
- Korytarze prowadziły między innymi na zewnątrz, ku lądowisku, ale jeżeli tam się on kierował to daleko nie zdołał zajść. - odparł sierżant i zmarszczył brwi - Ten został powalony kiedy najwyraźniej szukał drogi wyjścia z korytarzy, ale nie zdołał odnaleźć się w otoczeniu. Nawet jeżeli jednak udałoby mu się to natrafiłby niezaprzeczalnie na kolejne oddziały. - spojrzał na Astarte pokonanego przez Tyberiona - On jednak.. przeżył?
- Kto dowodził natarciem na kaplicę? I z czyjego rozkazu? - Tyberion odmówił modlitwę za duszę sierżanta i poległego brata. Niech Światło Pana zaprowadzi ich ku Złotemu Tronowi.
- Czemu zadajesz te pytania? - zapytał sierżant obserwując uważnie Tyberiona.
Egzemplariusz, dotąd spoglądający na heretyckie truchło, obrócił się powoli w stronę sierżanta.
- Czy kierowała nim wiedza o naturze tych oto ciał, czy też dopuścił się herezji atakując Synów Imperatora? - Tyberion miał powoli dość tej konwersacji. Tylko odpowiedzialność za wymierzenie sprawiedliwości na heretykach, którzy są odpowiedzialni za to wszystko, powstrzymywała go przed ukaraniem sierżanta za bezszczelność.
- Dostaliśmy rozkaz zlikwidowania heretyckich Astartes, którzy znaleźli się w naszych progach - odparł sierżant - I tym rozkazem oraz wiedzą kierowaliśmy swoje działania. Nikt nie ważyłby się wydać rozkazu do ataku, gdyby nie był przekonany o naturze tych zdrajców, Aniele. - dodał z pewnością.
Stojący obok Tyberiona Haajve kiwnął powoli głową na słowa sierżanta. Wniosek był oczywisty. To tylko żołnierze... oni nie pytają dlaczego. W tej sprawie trzeba by było przycisnąć Gubernatora.
 
Stalowy jest offline