Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2013, 15:13   #66
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mnożyło się na bagnach paskudztwa, chyba nawet więcej tego było niż poprzednim razem. Robactwa od groma - komary wielkie jak gęsi, jakieś przerośnięte pająki czy krabopodobne stwory. Dobrze chociaż, że preferowały akcje indywidualne, a nie grupowy atak, dzięki czemu straty osobowe były tylko i wyłącznie po stronie atakujących.
Dobrze się zaczynało.

***

Miłe złego początki. Jak zwykle zresztą.
Wyłażąca na brzeg ośmiornica okazała się jeszcze większa, niż się tego spodziewał Alex, który odruchowo cofnął się o parę metrów. Widać podczas ostatniego spotkania Alex zdecydowanie jej nie doszacował. Niedoceniona ośmiorniczka śmiało mogła konkurować z legendarnymi krakenami, a jej rozmiar można było docenić dopiero teraz, gdy ukryte do tej pory kształty pojawiły się nad powierzchnią bagienka.
Środki, jakie przygotowali, by zniszczyć prześladującego okolicę potwora zdały się Alexowi dość... mizerne. A strzały... Równie dobrze mógłby rzucać w nią wykałaczkami.
Nie tylko Alexowi nie spodobała się ponadwymiarowa przekąska. Jeden z wieśniaków, Jacco, wziął czym prędzej nogi za pas, co Alex - swoją drogą - uznał za bardzo rozsądne podejście. Jednak nie poszedł w jego ślady. Strzelił... ale strzała odbiła się od grubej skóry
Część kompanów rzuciła się na ośmiornicę (jak z motyką na słońce), zaś Siegfried rzucił beczką w stwora.
Trzeba było przyznać, że to było najbardziej efektowne i spektakularne wydarzenie tej przynajmniej części spotkania. Eksplozja wstrząsnęła ośmiornicą, która na dodatek zapłonęła gorącym afektem do ofiarodawcy wybuchowego prezentu.

Alex nie zamierzał pchać się między płomienie, ani plątać się pod nogami tych, co bawili się w drwali i traktowali macki ośmiornicy niczym solidne pnie, które trzeba było zrąbać i to jak najszybciej, żeby czasem nie uciekły. A działali z mniej czy bardziej wymiernymi efektami, które w sumie ośmiornicy niezbyt się podobały. Sądzić by można, ze najchętniej uciekłaby gdzie pieprz rośnie, gdyby nie to, że łańcuchy trzymały ją dość solidnie. Przynajmniej na razie.
A może stale na nią działała magia rytuału? Kto tam mógł wiedzieć. Może cholerny elf-magik.
Jednak, jak powiadają, darowanemu koniowi nie trza spoglądać w zęby. Tak i tu trzeba było korzystać z okazji i wykończyć głowonoga, zanim ten dojdzie do siebie i w przenośni, i dosłownie. A "do siebie" miał bardzo blisko - zaledwie kilka naście metrów. A potem szukaj wiatru w polu. Czyli ośmiornicy w bagienku.

Ośmiornica była na tyle dużym stworem, że trafienie w nią nie było zbyt wielką sztuką, nawet z takiej odległości, w jakiej trzymał się Alex. A odległości owej nie można było zaliczyć do małych, bowiem strzelec wolał się znajdować poza zasięgiem całkiem długich macek. Po pierwszym jednak strzale doszedł do wniosku, że aby gruboskórny stwór odczuł cokolwiek to trzeba go trafić w miejsce, gdzie był nieco słabiej opancerzony.
Jako że bestia nie chciała się grzecznie położyć na plecach (stanąć na głowie?) i pokazać brzuch, pozostawało jedno - trafić ośmiornicę prosto w oko.

Jak na taką wielką stworę to ośmiornica miała oczka całkiem malutkie i trafić w nie było dość trudno. Na dodatek to nie była tarcza strzelecka na placu - bestia nie chciała stanąć nieruchomo i zapozować do strzału.
Tak więc w sumie Alex nie dziwił się, że strzała chybiła, podobnie jak kolejna. Dopiero trzecia trafiła idealnie i oko potwora przestało istnieć.
Nie było jednak czasu, by cieszyć się tym drobnym sukcesem, bowiem ośmiornica nie pozostawała dłużna. Nie dość, ze waliła mackami na prawo i lewo, to jeszcze rzucała czym i gdzie popadnie.
Krasnolud poleciał w powietrze i zwalił z nóg paru atakujących. Jakby tego było mało, w powietrze poleciały liczne kamienie.
Alex padł na ziemię, w ostatniej chwili unikając lecącego w jego stronę solidnego głazu.
Inni, jak zdołał zauważyć, mieli mniej szczęścia. Na przykład Tasselhof, z którego została mokra plama. Prawie dosłownie.

Były to jednak, na szczęście, ostatnie podrygi potwora.
Jeszcze parę uderzeń i, jak się okazało, ośmiornica padła. Ku wielkiemu zdziwieniu Alexa, który - prawdę mówiąc - nie do końca wierzył w ostateczny sukces całej tej wyprawy.
No a teraz pozostawało tylko zebrać owoce tego sukcesu.
 
Kerm jest offline