Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2013, 21:41   #26
mlecyk
 
Reputacja: 1 mlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłość
Anubis wyciągnął swoje sztylety z drzewa i obejrzał się z zainteresowaniem w kierunku gdzie wczoraj eldar wyczuł gada. Zastanawiał się jaki cel może mieć ta istota.
Nie opóźniając jednak ruszyli w dalszą drogę, gdy tylko byli gotowi. Wciąż podróżowali lasem. Mieli zamiar wyjść na gościniec jak najbliżej miasta w miejscu gdzie drzewa zaczynały się oddalać od drogi.

Będąc jeszcze w lesie Eldar wciąż czuł, że podąża za nimi jaszczur. Lecz trzyma on odpowiedni dystans. Powoli zbliżali się do miasta.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
- Zastanawia mnie czego ta istota może od nas chcieć - powiedział do Anubisa- wciąż kroczy naszymi śladami.- Głos eldara zmieniał się, nie była to wielka różnica. Szakalogłowy dosłyszał ją dopiero teraz, zwykły człowiek nie miał na to szans. Przybrał ciężkie do opisania, lekko metaliczne lecz prawie niedosłyszalne brzmienie.
- Może pora się dowiedzieć. - powiedział zatrzymując się. Przyglądając się eldarowi zastanawiając się co zrobi.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Eldar obrócił się w stronę z której przyszli a gdzie powinien znajdować się jaszczur.
-A więc chodźmy- powiedział do towarzysza.- Dlaczego za nami podążasz?- zwrócił się w kierunku dziwnego stworzenia.
Stwór zmienił taktykę. Podszedł na odległość kontaktu wzrokowego, okrążył podróżnych i udał się przodem w kierunku w którym zmierzali. Nie poruszał się szybko, widocznie nie chciał im uciec, ale także nie chciał być blisko nich.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-No cóż- westchnął prorok- myślę że dowiemy się wszystkiego w swoim czasie. Tymczasem ruszajmy dalej.
Jaszczur prowadził resztę drogi, aż do momentu w którym byli blisko miasta. Wtedy przystanął rzucił spojrzenie na podróżnych i uciekł z olbrzymią prędkością.

Anubis powiódł spojrzeniem za gadem zdziwiony jego zachowaniem.
- Nie wiem czemu się tak zachowuje, ale dopóki nam nie zagraża... myślisz, że chciał żebyśmy przyszli do Targas?

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Nie wiem, czasem odnoszę wrażenie że to stworzenie jest pewnym rodzajem stróża. Ale kto wie co tak na prawdę nim kieruje.- Eldar spojrzał na miasto- a oto nasz cel- odpiął maskę od pasa i założył po czym obwinął głowę materiałem tworząc coś na kształt kaptura.- Jak długo jesteś pozostać w wczorajszej formie?
Anubis zaczął się przekształcać. Cały proces znów wyglądał bardziej jakby jedna postać wchłaniała drugą by się wydostać.
- Dość długo by swobodnie się poruszać po mieście. Ale będę musiał odpoczywać. Poczuję wcześniej, że mam mało czasu, ale uważajmy. I pamiętaj, że nie będę mówił, otworzę dla Ciebie umysł.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Pamiętam. Chodźmy więc by nie tracić cennego czasu- powiedział i ruszył w stronę miasta. Runa zasłony raz jeszcze lekko zamigotała gdy Anthrilien psionicznie monitorował okolicę wyszukując potencjalnych wrogów. Pośród ludzi i nieludzi.
Miasto było wyniosłe choć stosunkowo niewielkie.



Tuż przy bramie stało 2 wartowników, uważnie obserwujących okolicę.



Do miasta wkraczał właśnie wóz z sianem i jakaś mała 5 osobowa grupka osób. Wszyscy mieli zarzucone na siebie płaszcze, zdejmowali jednak kaptury przed strażnikami.


Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Nie wygląda to dobrze- powiedział do Anubisa. Eldar wsunął dłoń pod materiał tak aby na wszelki wypadek zasłonić oboje uszu włosami.
Zostaje Ci kłamać, że jesteś tu potrzebny i nikt nie wymagał żebyś się ujawnił. - pomyślał Anubis - Albo spróbować zasłony...

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Mam inny pomysł- wyszeptał do towarzysza. Do bramy zbliżyli się szybko, wystarczająco by dogonić wóz z sianem nim ten znalazł się za murami. Niewielki gest wewnątrz długiego rękawa i cały wóz stanął w potężnych płomieniach. Ludzie zareagowali strachem. Tak jak powinni wobec tego niszczycielskiego żywiołu. Dwójka wędrowców pod psioniczną zasłoną nieśpiesznie ominęła wartowników i znalazła się wewnątrz. Udali się do jednego z zaułków oddalonego od bramy. Po upewnieniu się że są sami zasłona zniknęła a Eldar oparł się o ścianę. Tak długie podtrzymanie zasłony w ruchu mogło zmęczyć.
Świetnie. Pośpieszmy się teraz, poznajmy najpierw trochę miasto żebyśmy wiedzieli gdzie możemy chwilę odpocząć nim będę musiał przerwać zamianę. - pomyślał Anubis mając na uwadze to, że nie dysponowali żadnymi pieniędzmi.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Tak, masz rację- prorok oparł się o kostur odpoczywając jeszcze chwile. Miasto zwiedzali ostrożnie, umiejętnie unikając straży, jednocześnie usiłując wtopić się w otoczenie.
Miasto było stosunkowo niewielkie, choć krążyło po nim dużo strażników. Zawierało parędziesiąt domów, targ, oberże, zamek i arenę. To ostatnie miejsce było ulubione w śród wszystkich.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Sądzę że jeśli człowiek którego szukasz ma tu być powinniśmy zaglądnąć do miejsca, które wręcz przyciąga wszystkich ludzi- wskazał palcem na mijaną oberżę- jednak nie jestem pewien co zastaniemy w środku.
- Taaak. - powiedział cicho Anubis po czym kontynuował wypowiedź w myślach. - Najpierw znajdźmy jakieś miejsce na uboczu bym mógł odpocząć, żeby później dostępny był pełen czas.
Towarzysze tak też zrobili. Wrócili się kawałek do wcześniej zauważonej małej uliczki, która znajdowała się stosunkowo niedaleko karczmy. Odczekali chwilę by być pewnymi, że nikt nie zauważy pojawienia się szakalogłowego mężczyzny.
O ile w formie szakala po Anubisie nie było widać zmęczenia, tak teraz Eldar mógł wyraźnie zauważyć jakim obciążeniem jest ta zamiana. Pysk egipcjanina był wykręcony w dziwny grymas, ni to bólu, ni zmęczenia, skóra była lekko zaczerwieniona, a w niektórych jej miejscach pojawiły się dziwne zmarszczki. Szybko jednak wszystko wracało do normy.
Anubis usiadł ciężko, opierając się o ścianę jakiegoś budynku.
- Problemem jest nie tylko to jak długo potrafię być szakalem...ale też to jak długo mogę nim być... - powiedział wyciągając do towarzysza dłoń.
Eldar zdjął z głowy szmatę i dał ją Anubisowi. Przez chwilę mógł zajrzeć mu głęboko w oczy i był pewien, że zobaczył w nich powoli przygasający wewnętrzny gniew, wracający pod kontrolę swojego gospodarza - wtedy zrozumiał co towarzysz miał na myśli.
Siedzieli w uliczce dobre parę minut. Anubis okręcił sobie głowę płótnem by eldar nie musiał zużywać sił na używanie zasłony. Gdy poczuł, że jego ciało i umysł dostatecznie się uspokoiły wstał i ponownie rozejrzawszy się znów przybrał formę szakala.
- A teraz szybko, do oberży.

Oberża nosiła miano “Zatęchły Ogr”. W stosunku jednak do tak kiepskiej nazwy w środku wyglądała dość stylowo.



Pater tak jak i pięterko były po brzegi wypełnione różnej maści hołotą. Do barku prowadziła wąskie przejście miedzy 2 stołami wypchanymi najpewniej najemnikami. Przy samym barze, poza barmanem, była tylko jedna osoba.



Głównym powodem całego hałasu, były debaty o skarbach, konflikcie i zaginionej księżniczce.


Dowiedzmy się czego potrzebujemy i nie zostawajmy tu dłużej niż musimy. - pomyślał Anubis rozglądając się po dość ciasnym wnętrzu. Hałas i smród tu panujące nie działały zbyt uspokajająco. - Lepiej nie zostawać tu dłużej niż musimy... idź przodem proroku.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Eldar przepychał się przez tłum, starając się zrobić miejsce dla Anubisa. Rozglądał się za poszukiwanym człowiekiem.
Co prawda duża część osób pasowała do opisu brodatego staruszka, jednak wskazanie czy takowa osoba jest w tym miejscu, było niemożliwe. Nie było wyjścia, trzeba było zapytać o informacje barmana lub kogoś kompetentnego. Choć barman od razu rzucał się w oczy.



Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Nie spotkałeś się z bajarzem który przybył tutaj z Lofar? - zapytał barmana gdy w reszcie dopchał się do lady. Utrzymywał obojętny ton głosu ale ciągłe uzależnienie od Mon-keigh i konieczność rozmowy z nimi coraz bardziej irytowała eldara. Niestety ten świat był ich pełen, musiał to jakoś znieść.
- Był tutaj jeszcze do wczoraj. - odparł barman podając kelnerce zamówienie. - Ruszył dalej na zachód do garnizonów.

Był tu wczoraj! - usłyszał w myślach uradowane słowa Anubisa, a chwilę potem usłyszał już na prawdę głośne węszenie Anubisa.

Mężczyzna siedzący przy ladzie uważnie się przysłuchiwał rozmowie. Zdawał się zwracaj szczególną uwagę na maskę eldara.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Nie uszło to jego uwadze, mocno dzierżył kostur gotowy do obrony bądź też ataku. Dwieście lat wojny z ludźmi przekonało go aby im nie ufać. Kątem oka przyjrzał się człowiekowi obok.
Chłopak otrzymał swoje zamówienie - trunek. Spokojnie nie spuszczając oka z podróżnych spokojnie go upijał. Obie jego ręce były na widoku, mimo iż zza pasa wystawał nóż.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Potrzebujesz czegoś?- zapytał chłopaka spokojnym tonem gdy barman nieco się oddalił.
- Nie widzę byś miał coś do zaoferowania. - Upił łyk - Niczego więc od ciebie nie chcę. Zaciekawiła mnie tylko twoja maska. - Mówił wciąż mając kieliszek w dłoni.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Rozumiem- odparł niechętnie obracając głowę w stronę nieznajomego. W głębi maski można było dostrzec oczy proroka, przeszklone, jakby z powodu mocnej choroby.- Na mnie pora- rzucił do chłopaka po czym w raz z Anubisem oddalił się od lady, nie było już tu czego szukać. Po szybkim upewnieniu się że na zewnątrz nie ma strażników, opuścili karczmę. Eldar pozornie szedł spokojnie jednak runa zasłony lekko pobłyskiwała gdy umysłem sprawdzał czy nikt a w szczególności nieznany chłopak za nimi nie podąża.
Nikt nie wchodził w drogę podróżnych, ani nikt ich nie śledził. Wydawało się to dziwnym że nikt jeszcze ich nie odkrył.

Cytat:
-Opuśćmy to miasto Anubisie- powiedział tak aby tylko towarzysz mógł go usłyszeć- zaczynam mieć złe przeczucia... Ile jeszcze wytrzymasz w tej formie?
Jeszcze dość długo, minęło zaledwie kilka minut. - odpowiedział spokojnie w myślach - Ale jeśli czujesz się zaniepokojony, chodźmy, mamy po co przyszliśmy... Mam też nadzieję, że złapałem jego trop, ale nie mogę być pewny, wiem za to, że dobrze, że jestem nasycony bo wyczułem też parę nieprzyjemnych... rzeczy, które zachęcają mnie do działania. - to pomyślawszy Anubis ruszył szybkim krokiem w kierunku wrót miasta. - Myślę, że wychodząc możemy użyć bramy.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Podróżnicy korzystając z wszelkiej maści uliczek bocznych zbliżyli się do bramy zachodniej. Spokojnym krokiem ruszyli w kierunku bramy aby opuścić miasto. Z pod maski czujne oczy eldara obserwowały strażników.
Wyjście z miasta obyło się bez zamieszania. Tuż za bramą usłyszeli głos skierowany w ich stronę.
- Co tak długo. - O mur obronny oparty był młodzieniec z baru. Podszedł do przybyszów. - Przejdźmy się. - powiedział gestem wskazują drogę do garnizonu. - Chcę porozmawiać... - Byli zbyt blisko miasta by robić zamieszanie, dlatego przystali na propozycję. Kawałek dalej młodzieniec zaczął. - Uznajcie że wiem kim jesteście. Bez zbędnego owijania. Mam dla was drobną robotę.


Anubis przez całą drogę powstrzymywał rosnący we wnętrzu gniew. Czuł coraz większy nacisk na wnętrzności, a czerwony ogień palił go w gardło ledwo pozwalając wytrzymać by nie warczeć. Co jakiś czas jednak oglądał się do tyłu i wstrzymywał gdyż byli wciąż zbyt blisko miasta - od którego na szczęście się oddalali.
Bardzo się mu nie podobało, że młodzieniec za nimi poszedł, jeszcze bardziej mu się nie podobało, że uważał iż wie z kim na do czynienia.
Dlatego gdy się odezwał szakalogłowy zapomniał kogo mieli udawać i dał się ponieść zwierzęcemu instynktowi panującemu we wnętrzu tej jego powłoki. W ciągu chwili ciało zwierzęcia pękło gdy w gniewie Anubis znacznie przyśpieszył przemianę w postać humanoidalną, rzucił się na chłopaka chwytając go za gardło i przyszpilając do pobliskiego drzewa. W ryku wściekłości zbliżył swój pysk do jego twarzy i zawarczał. W jego oczach wciąż tlił się czerwony blask mimo, że nie był już w ciele, które miało zamknąć jego złość.
- Myślisz, że wiesz kim jesteśmy!? Gówno wiesz arogancki człowieku! - krzyknął dociskając jego głowę silniej do drzewa. - Daleko mi do bycia twoim chłopcem na posyłki więc masz jedną szansę nim Cię rozszarpię! Czego chcesz!? MÓW! - Wywarczał ostatnie pytanie kłapając zębami przed twarzą młodego mężczyzny ledwie panując nad dłonią ściskającą go za gardło.

W napływie gniewu Anubis przeoczył drobny szczegół, a może i nie przeoczył. Dwa drobne zacięcia zadane w momencie rzucenia się na chłopaka, były ledwie powierzchowne i nieodczuwalne. Młodzieniec będąc nawet w tak ekstremalnej sytuacji zachował kamienną twarz, bez emocji. Spokojnie czekał przyszpilony do drzewa. Po krótkiej chwili próbując, a raczej udając, coś powiedzieć uścisk Anubisa zaczął słabnąć. Najpierw ręce, później wzrok i emocje, aż w końcu przyszła kolej na nogi. Wszystko osłabło i uspokoiło się. Psowaty upadł na kolana próbując zachować równowagę. Młodzieniec będąc już wolnym lekko otrzepał swój strój i przetarł ręką policzek odciśnięty od drzewa. Nie pokazywał żadnych emocji, ani tych przyjaznych, ani tych gniewnych.
- Cóż ryzyko zawodowe. Trzeba się z nim liczyć. - Powiedział do siebie. - A więc mamy 2 wyjścia. Jedno usłyszę grzeczną odmowę, albo drugie zgodę. W przypadku odmowy skończysz jak towarzysz. Nie martw się nic mu nie jest. To tylko środek odurzająco-uspokajający. Mój własny patent. Przejdzie mu za jakąś godzinę.


Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Prorok uśmiechnął się pod maską. Ten człowiek był żałosny. Jego ruchy zdecydowanie zbyt wolne by był chodź w stanie go zadrasnąć. Jednak był ciekaw czego ten człowiek może od nich chcieć.
-O co Ci chodzi Mon-keigh- zapytał obojętnie.
- Proste kurierstwo na drugą stronę konfliktu. Znaleźć kogo trzeba i przekazać list. Nic bardziej prostego. Oczywiście nic za darmo. Dajmy na to 60 złoconych monet. Jeżeli “nie” to zniknę i poszukam innego posłańca. - Mówił spokojnie z rękoma rozłożonymi.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Morai-Heg się od Ciebie odwróciła człowieku- eldar przypatrywał się jak na twarzy człowieka pojawia się mina sugerująca że podane imię nic mu nie mówi.I gdy jego usta otwierały się by zapytać o co chodzi prorok wypowiedział pod nosem jedno słowo:
-Płoń- niezauważalny gest wewnątrz długiego rękawa szaty i nieznajomy zaczął się miotać z bólu gdy jego gałki oczne pękały pod wpływem gwałtownie rosnącej temperatury. Nie minęły dwie sekundy a jego głowa a potem całe ciało stanęło w płomieniach. Jego agonia zakończyła się gdy w rozbryzgu wrzącej krwi ,niczym tej spływającej z dłoni Kaela Mensha Khaina, głowa mężczyzny potoczyła się po ziemi. Anthrilien znajdujący się już za Mon-keihg obrócił się po cięciu i spojrzał na padające truchło.
-Tak niska istota jak ty nie zasługuje na lepszą śmierć, to moja odmowa- rzucił w stronę ciała które zaczęło rozpadać się w popiół. Chwilę jeszcze cieszył swą mroczną naturę widokiem dopalających się zwłok po czym schował miecz i podszedł do klęczącego Anubisa.
W tym czasie ciało spłonęło. W pupce popiołów ostał się, dziwnym cudem, list. Coś było nie tak, tylko nie wiadomo co. Zaraz po spopieleniu nieznajomego Anubis odzyskał siły.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Jak się czujesz?-zapytał eldar siadając po japońsku obok towarzysza.
Egipcjanin potrząsnął głową zrzucając z siebie resztki osłabienia. Złość minęła mu bardzo szybko, gdy tylko kolano dotknęło ziemi i rozpłynęła się całkowicie gdy... nie ważne, nie czas by to rozpamiętywać. W tej chwili pozostała jednak dziura w dumie.
Podniósł się z ziemi przyglądając się kupie popiołu i podchodząc do niej. Delikatnie odgarnął resztki człowieka wyciągając z nich nienaruszony list.
Papier, który był powodem tak wielkiej... nie, nie było żadnej zniewagi. Mimo to pomyślał “Oby ten list wart był takiej straty” zapominając, że eldar wciąż może słyszeć jego myśli.
- Nic mi nie jest proroku. - powiedział spokojnym głosem, bez cienia złości, bez śladu wstydu, zupełnie beznamiętnie. - Przepraszam, pozwoliłem by poniósł mnie gniew, proroku. Dawno mi się to nie zdarzyło. To tylko człowiek, ale wciąż, intencja która go zabiła nie była konieczna.
Zaczynał szczerze nienawidzić tego świata. Oby znaleźli bajarza i oby podzielił się z nimi czymś wartym uwagi. Oby...

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Rozumiem Cię Maugetar..ciężko mi to przyznać..ale poniosły mnie emocje..-powiedział ponuro eldar starając się nie zwracać uwagi na myśli towarzysza.- Khaine przemówił przez moje ciało. Nie jestem w stanie Ci tego wyjaśnić.- Skłonił się przepraszająco chodź mogło to kłuć jego dumę. Szanował Anubisa i cenił jego towarzystwo, przyglądanie się jak kolejny towarzysz zostaje raniony przez wroga obudziło w nim fale niepohamowanego gniewu który mógł zaspokoić jedynie krwią.- Co takiego znajduje się w tym liścia?-zapytał po chwili.
Anubis patrzył beznamiętnie na pozostałość po mężczyźnie. Umarł straszliwą śmiercią... a gdyby on zdążył go rozszarpać jego śmierć wciąż byłaby bezsensowna, bezpodstawna. Może uda się ją jeszcze obrócić na coś dobrego.
- Sprawdźmy. - powiedział otwierając kopertę i czytając jej zawartość na głos.

Wewnątrz znajdował a się niewielka karteczka napisana odręcznie.
“Zaginęła Uri. Granice zostają zamknięte. Spróbuj nakłonić przewodnika do powrotu. Uverworld coś planuje, wiem to. Działania konfliktowe chwilowo wstrzymałem, nie wiem na jak długo. Utrzymaj status Quo na ile ci się to uda. (podpisano) Kanade.”


Egicpjanin schował karteczkę zastanawiając się nad jej zawartością.
- Jeśli dowiemy się kim jest Kanade to może uda nam się dowiedzieć z kim mógł korespondować. - powiedział spokojnie i zamyślił się na chwilę przyglądając się eldarowi. Jemu też potrzebne jest obrócenie tego w coś dobrego...
- W każdym razie i tak planowałem zająć się później sprawą księżniczki... a informacje co do tej kartki dostaniemy tam gdzie idziemy szukać bajarza. - powiedział i zmienił się ponownie w szakala.
- Widziałem jak szybki jesteś. Jeśli będę biegł możemy dogonić bajarza, ma tylko dzień przewagi nad nami. - to powiedziawszy ruszył biegiem na zachód.
Choć tym razem czerwony ogień również zatruł mu umysł to nie był on jeszcze nigdy tak czysty i spokojny. Ale gniew pozostał otaczając jego myśli twardą gorącą skorupą gotową pęknąć w każdej chwili teraz gdy złość miała możliwość działania. Sęk w tym, że łatwo było to zrzucić na inną postać, ale to nie ona wywoływała te emocje, one zawsze należały do Anubisa, znalazł jednak sposób by oddzielić je od reszty myśli. Ciekawe jest to, że w tym świecie razem z ogromną częścią swojej mocy stracił też dostęp do tychże emocji, których się wyzbył więc w żadnym momencie nie był tu jeszcze w pełni sobą.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Anthrilien dogonił Anubisa i razem ruszyli w stronę garnizonu. Nie miał problemu z nadążeniem za towarzyszem, więc pozwolił sobie na chwilę przyjemności którą dawał mu swobodny bieg i możliwość podziwiania widoków krainy. Jego umysł wrócił do wydarzeń z przed kilku minut. Mężczyzna z którego została kupka popiołu nie był pierwszym i na pewno nie ostatnim człowiekiem który zginął z ręki eldara. Jednak pierwszy raz nie był pewien słuszności swojego działania. “Po raz podjętej decyzji, wszystko inne staje się jedynie jej konsekwencją -pomyślał- pozostaje jedynie stawić jej czoła”.
 

Ostatnio edytowane przez mlecyk : 07-10-2019 o 13:23.
mlecyk jest offline