Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2013, 10:52   #67
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Magia. Tfu. Siegfried nigdy nie ufał ani magom, ani ich przeklętej magii, gdyż nigdy nie było wiadome, co z tego ich magikowania wyjdzie. Tym razem elf nie dał ciała, i jego głośne jęki, dziwaczne machanie rękami sprawiło, że oczekiwania bestia pojawiła się na lądzie. Krew napłynęła do głowy fanatykowi, oczy rozszerzyły się i ten nie wiele myśląc chwycił beczkę z oliwą i skrócił lont. Nie czekał po prostu podpalił i ruszył pędem by w ostatniej chwili rzucić ją w bestię. Bestia odruchowo pacnęła lecącą beczkę i ta wylądowała ku niej. Eksplozja dosięgnęła ośmiornicę ochlapując ją płonącą oliwą i rozrywając wcześniej już nadciachaną mackę. Ryk zwycięstwa wydobył się z gardła Siegfrieda, lecz nie trwało to zbyt długo bowiem jedna z macek chwyciła krasnoluda. Fanatyk nie wiele myśląc ruszył na pomoc Khazadowi machając jak cepem swoim korbaczem. Najeżona kolcami kula siała spustoszenie tnąc i raniąc ciało potwora pomagając Helvgrimowi w wydostaniu się ze śmiertelnego uścisku. Ten jednak zlekceważył Fanatyka skupiając się i swoje maceńka na innych uczestnikach tej radosnej imprezy pod tytułem “kto zabije ośmiornicę pierwszy”. Co jakiś czas posoka wydobywająca się z ciała potwora spływała na ciało Sigmarity, obryzgując go, lecz ten atakował uparcie.Bestia pod naporem wroga postanowiła odpowiedzieć im tym samym i zaczęła rzucać kamulcami w atakujących. Jeden z takich kamieni trafił mężczyznę przygniatając go. Ból przeszył klatkę piersiową a z ust buchnęła krew. Mało istotny fakt, bowiem Siegfried napędzany siłą swojej wiary i fanatyzmu zrzucił kamień i ruszył ku zagładzie. Niestety Sigmar postanowił, że Biczownik będzie żył i głosił jego słowo na ziemiach Imperium. Ośmiornica padła martwa a gdzieś w oddali, po drugiej stronie jeziora można było usłyszeć głos...piskliwy...przeraźliwy... Baronowa. Siegfried złapał mocniej korbacz, po którym spływała żółta posoka, wraz z resztkami ciała ośmiornicy.. Spojrzał się w dal i uśmiechnął. To był znak...znak, że jego misja nie dobiegła końca. Uklęknął na kolano i modlitwą podziękował Sigmarowi za szansę.

 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline