Magia. Tfu. Siegfried nigdy nie ufał ani magom, ani ich przeklętej magii, gdyż nigdy nie było wiadome, co z tego ich magikowania wyjdzie. Tym razem elf nie dał ciała, i jego głośne jęki, dziwaczne machanie rękami sprawiło, że oczekiwania bestia pojawiła się na lądzie. Krew napłynęła do głowy fanatykowi, oczy rozszerzyły się i ten nie wiele myśląc chwycił beczkę z oliwą i skrócił lont. Nie czekał po prostu podpalił i ruszył pędem by w ostatniej chwili rzucić ją w bestię. Bestia odruchowo pacnęła lecącą beczkę i ta wylądowała ku niej. Eksplozja dosięgnęła ośmiornicę ochlapując ją płonącą oliwą i rozrywając wcześniej już nadciachaną mackę. Ryk zwycięstwa wydobył się z gardła Siegfrieda, lecz nie trwało to zbyt długo bowiem jedna z macek chwyciła krasnoluda. Fanatyk nie wiele myśląc ruszył na pomoc Khazadowi machając jak cepem swoim korbaczem. Najeżona kolcami kula siała spustoszenie tnąc i raniąc ciało potwora pomagając Helvgrimowi w wydostaniu się ze śmiertelnego uścisku. Ten jednak zlekceważył Fanatyka skupiając się i swoje maceńka na innych uczestnikach tej radosnej imprezy pod tytułem “kto zabije ośmiornicę pierwszy”. Co jakiś czas posoka wydobywająca się z ciała potwora spływała na ciało Sigmarity, obryzgując go, lecz ten atakował uparcie.Bestia pod naporem wroga postanowiła odpowiedzieć im tym samym i zaczęła rzucać kamulcami w atakujących. Jeden z takich kamieni trafił mężczyznę przygniatając go. Ból przeszył klatkę piersiową a z ust buchnęła krew. Mało istotny fakt, bowiem Siegfried napędzany siłą swojej wiary i fanatyzmu zrzucił kamień i ruszył ku zagładzie. Niestety Sigmar postanowił, że Biczownik będzie żył i głosił jego słowo na ziemiach Imperium. Ośmiornica padła martwa a gdzieś w oddali, po drugiej stronie jeziora można było usłyszeć głos...piskliwy...przeraźliwy... Baronowa. Siegfried złapał mocniej korbacz, po którym spływała żółta posoka, wraz z resztkami ciała ośmiornicy.. Spojrzał się w dal i uśmiechnął. To był znak...znak, że jego misja nie dobiegła końca. Uklęknął na kolano i modlitwą podziękował Sigmarowi za szansę.