Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2013, 12:54   #58
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Glandir spojrzał na kapłana odpłacając mu życzliwym uśmiechem.
-Dziękuję Sigmaryto. Za duchowe wsparcie i pomoc w boju. Nie chciałbym się wtrącać w twe kompetencje, lecz wydaje mi się, że należy Ci się odpoczynek. Twoje modlitwy mogą się przydać jutro przy ciężej rannych. Podołasz temu, zmęczony i niewyspany?- spytał z troski.
Esmer spojrzał na krasnoluda.
- To mój obowiązek. Wydaje mi się że najbardziej rannemu już pomogłem, choć pewnie masz rację - jutro inni też może będą potrzebować mojej pomocy. Widzę jednak że wy, sierżancie, się trzymacie - odpowiedział.
- Ja się trzymam... - rzekł ze spokojem spoglądając kątem oka na nieprzytomnego Zabójcę trolli - Tak widocznie chcieli bogowie... Moi najemnicy donieśli mi, żeś nie gorszy wojak od ich samych. Cieszę się, że mamy Cię po naszej stronie. - rzekł spoglądając jedynym okiem głęboko w oczy Sigmaryty.

- To dobrze że nic wam nie jest - odrzekł - Prawdą jest, że przeszkolenie bojowe przeszedłem i walczyć potrafię. Na trakcie każdy musi nieco umieć dbać o siebie. Jestem z Zakonu Srebrnego Młota, a to zakon skupiający się głownie na walce i dowodzeniu - odpowiedział rozglądając się po obozie nieco.
- Rozumiem - odrzekł brodacz - Dobrze, że jesteś tu z nami. - powtórzył, po czym ruszył na obchód obozu. Kapłan przytaknął tylko lekko i dalej doglądał rannych. Przechadzając się obozem krasnolud usłyszał mocne słowa Lothara. Człek nie tylko wyolbrzymiał ale i parszywie kłamał, nazywając ludzi Glandira nieudacznikami, czy słabymi wojownikami. Krasnolud uniósł brew nad zdrowym okiem i pyknął z fajki, po czym podszedł do człeka i pokręcił głową, mierząc go wzrokiem od stóp do głów.
-W czasie walki dostałżeś orkowym siepaczem w czerep? Co Ty pierdolisz o bezpieczeństwie? Gdybyśmy wiedzieli, że nieopodal będzie przebywać horda zielonoskórych, to by nas tu pewnie więcej było, nie pomyślałeś o tym?- spytał butnym tonem.

-Moi wojownicy walczyli najlepiej jak mogli, przelewając krew za twoje bezpieczeństwo. Tobie nic się nie stało, a oni są ranni i pokiereszowani, więc nie sugeruj mi tu panie Lothar, że moi ludzie się nie spisali bo jak Grungiego kocham osobiście nakopie Ci do życi!- Glandir podniósł lekko ton, choć zdenerwować było go ciężko -Chcesz łatwego i bezpiecznego złota? To wracaj do miasta i najmij się za czeladnika u ślusarza. Będziesz naprawiał rygle, kłódki i powyginane klucze. Nie zmęczysz się i zarobisz.- rzekł szorstkim tonem -Jeszcze ktoś uważa, że to nie jego miejsce? Proszę bardzo. Okolica jest już bezpieczna, więc możecie śmiało wracać do miasta.- rzekł głośno, by każdy go słyszał. Brodacz nie miał zamiaru patyczkować się z najemnikami Kardela. Co prawda kilku wydawało się bystrych i nie obawiających się niebezpieczeństw, ale mimo wszystko Glandir chciał pokazać im, że to nie obóz dla paniczy i innych szlachetnie urodzonych gamoni...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline