Tego samego dnia:
- Zabita? Nie przypominam sobie, żeby ktoś z naszych udał się na ten drugi, podobno lepszy świat. To po pierwsze. Po drugie moje nazwisko to Hurd, a nie Hudd. Po trzecie... - krasnolud podszedł do swoich rzeczy i z torby wyjął pliczek papierzysk, poprzeglądał je przez chwilę, wyjął jedno i pokazując Lotharowi dokończył - Stoi w piśmie wasz podpis i stoi też, że odejść z tego miejsca możecie tylko kiedy zleceniodawca - znaczy się ja - wam na to zezwolę. Zaliczkę wzięliście, podpis jest, znaczy się umowa ważna. Rozgromiliśmy zielonych bez strat, więc nie pieprz mi tu, że źle idzie moim ludziom! - krasnoludzki inżynier widocznie się zdenerwował. Zmarszczył swoje gęste khazadzkie brwi i wrócił do swoich.
- Kirk, co z tymi malowidłami? - zapytał najstarszego krasnoluda.
- Opatrzę swoje łapsko i na jutro powinno być widoczne co jest pod tym osadem. Dzień po napadzie orków... Las i okolice jaskini
Patrole spokojnie krążyły nie zagłębiając się specjalnie w gąszcz. Od czasu do czasu z nieba zaczął padać przyjemny ciepły deszcz. Młode liście dawały niezbyt dobrą osłonę przed kroplami wody, które spadały na głowy najemników. Patrol to patrol. Nie mogliście przestać. Gdyby w okolicy czaił się jakiś przeciwnik z pewnością wykorzystałby pogodę do zakradnięcia się blisko. Niektórzy z was mieli dziwne wrażenie, jakby ktoś się wam przyglądał. Od czasu do czasu instynktownie spoglądaliście w górę. Tak, jakby źródło tych dziwnych przeczuć znajdowało się właśnie tam. Nikogo jednak nie spostrzeliście. Jaskinia
Tak jak najstarszy krasnolud obiecał, tak się stało. Gdzieś po południu członkowie ekspedycji usłyszeli krzyk z jednej z odnóg jaskini.
- Kardel! Jest! Widzę to.
Osoby, które przybiegły mogły przyjrzeć się malowidłom na ścianie. Były prymitywne. Przedstawiały kilka dziwnych obrazów. Pierwsze z nich ukazywało niebieską kulę. Na najwyższym i najniższym jej punkcie był symbol, który orkowie mieli na sztandarze. Na środku koła znajdowała się dziwna, nieco człekopodobna istota. Była jednak bardzo rozmazana i cała szara.
Kolejny rysunek nie różnił się wiele. Z dwóch symboli po prostu zaczęły wychodzić kolory. Chaotyczna mieszanka, która poczęła oplatać wszystko wokoło.
Trzecim z malowideł było to samo koło, jednak zmieniło kolor na zielono-niebieski, a obok widniało drugie, większe jakby ogniste.
Kirk przyglądnął się efektom swojej pracy i powiedział:
- Tutaj jest tego jeszcze trochę. Postaram się jak najszybciej odkryć przed nami resztę.
__________________ Sanity if for the weak. |