Praudmoore podszedł i odepchnął Dannego. Billa nawet nie próbował, bo i tak nie miałoby sensu. W końcu mrówka góry nie przesunie.
-Spokój! - krzyknął. - To miejsce jest wystarczająco pojebane, więc nie ma sensu zabijać innych ludzi. Bill, odłóż to, grzecznie Cię proszę!
Już w drodze sięgnął do kieszeni kamizelki taktycznej po bandaż. Chciał zatamować krwawienie z szyi i jednocześnie sprawdzić wersję Dannego. Robot... Willy miał dosyć. Już wolałby schować się pod busem i przespać burzę ukryty pod kilkoma warstwami jakiejś plandeki. W sumie czemu by teraz nie wyjść? Miał linę. Trzeba tylko rozbić ścianę lub okno i można ruszać. |