Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2013, 23:24   #105
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Oficer prowadzący interwencję odsapnął z ulgą, widząc, że wszystko jest już najwyraźniej pod kontrolą.


Po jego minie dało się rozpoznać, iż zupełnie nie spodziewał się tego, co wydarzyło się przed chwilą. Z lekkim obrzydzeniem i dozą niedowierzania spojrzał na wąski rozprysk krwi, który zdobił jego mundur.
- Wszystko się okaże... Pieprzone kundle... - rzucił wyraźnie zniesmaczony, częściowo w odpowiedzi na tłumaczenia Patricka - Skujcie ich. I przyślijcie tu sanitariuszy, niech zobaczą, czy coś zostało z naszych podejrzanych

***

Tymczasem, przed korytarzem prowadzącym do doku rozgrywała się dość abstrakcyjna scena. Funkcjonariusz, nadal oszołomiony ostatnimi wydarzeniami, wcale nie wyglądał jakby specjalnie cieszył się z odzyskania kontroli nad sytuacją. I Denny najwyraźniej wcale nie miał zamiaru czekać, aż ten się pozbiera. Ostatnie słowa i czyny jego towarzyszy utwierdziły go w przekonaniu, że sprawa niewarta jest dalszego ryzyka. Nim pracownik Ochrony Stacji odzyskał broń i stan psychiczny pozwalający na jej użycie, młody Konfederata ruszył pędem z powrotem w kierunku, z którego przyszli...
- Heej! Stop! - zdążył tylko wrzasnąć przedstawiciel władz, nim mężczyzna zniknął za rogiem. Przez moment wyraźnie zastanawiał się, czy podjąć pościg, jednak było już za późno.
- Nakazano mi trzymać tu straż - wytłumaczył, momentalnie ganiąc się za zwierzanie się domniemanym przestępcom. - Cholera, po co ja to...
Spojrzał podejrzliwie na odzyskany pistolet, jakby mógł wiązać się z nim jakiś podstęp, po czym niepewnie uniósł go na wysokość piersi, celując w swoich "dobrowolnych" więźniów.
- Poczekamy tu do przybycia sierżanta Hendricksa. - wytłumaczył. - Jako tymczasowy zastępca komandora Wallecka będzie mógł przyjąć od państwa zeznania.
Nagle przypomniał sobie chyba też coś, o czym wcześniej mówiła pojmana kobieta.
- Zapewniam też, że w areszcie nic państwu nie gr...

I właśnie wtedy w korytarzu prowadzącym z doku pojawił się oficer wraz z dwoma funkcjonariuszami i skutą dwójką ich towarzyszy.
- Sierżancie! - zasalutował "ich" strażnik, przystawiając pistolet do czoła. - Czy wezwać posiłki?! - dodał zaniepokojony, dostrzegając karminową strugę pokrywającą odzież przełożonego.
- Spocznij, Mayer - rzucił Hendricks niedbale, uspokajając podwładnego - Problem został już rozwiązany - popatrzył po kobiecie i przebranym księgowym. - Co tu się u licha dziej...?
Zamarł, gdy jego wzrok spoczął na Schwartzu, po chwili jednak kontynuował, pozornie niedbale.
- Co to za ludzie?
- Podobno to ich statek... -
wskazał w kierunku doku. - Jeden z nich stawiał czynny opór, ale udało mu się zbiec, zapamiętałem jednak cechy szcz...
- Cicho, cicho... -
sierżant machnął niedbale ręką. - Pieprzony dom wariatów... - syknął pod nosem. - Dajcie wszystkich do aresztu! A ty spisz raport. Przesłucham ich jak tylko pozbieramy wszystko z doków...
Zbito ich w kupę i pod bronią pokierowano do wind prowadzących na poziom posterunku...
- Panno Klaine... - po parunastu metrach Schwartz zbliżył się do niej, pochylając się konspiracyjnie. - Teraz już wiem! - syknął z przejęciem. - Ten głos... Jak powiedział, że problem został rozwiązany... to jego wcześniej słyszałem przy kapsułach. - w oczach księgowego malowało się czyste przerażenie.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 19-08-2013 o 00:58.
Tadeus jest offline