Cóż, sytuacja, w której się znaleźli była nie do pozazdroszczenia. Również i księgowy po wysłuchaniu przedstawionych przez nich szeptem opcji wyglądał na zrezygnowanego. Najwyraźniej nie było dobrego wyjścia. Nawet gdyby uciekli, to raporty Schwartza-poszukiwanego przestępcy z pewnością nie byłyby wiarygodne i cała praca poszłaby na marne.
- Nie mogę uciec, dopóki pan Hendricks działa zgodnie z prawem - wyszeptał pokonany księgowy.
- Gdyby tylko udało nam się zdobyć dowody na jego zamieszanie w spisek... - spuścił bezradnie głowę.
Chwilę później dotarli do drzwi windy. Stłoczyli się, w oczekiwaniu na dźwig i wtedy Pearl przesunęła się na pozycję, próbując otworzyć zamek kajdanek.
Pearl kradzież d20=20 porażka
Pearl kradzież d20=13 porażka
Strażnik percepcja d20=3 sukces
Cholerstwo było jednak zaskakująco oporne na te próby. Trwały to zdecydowanie zbyt długo.
- Hej! Co tam się dzieje!
Najbliższy ze strażników, szarpnął ją gwałtownie za rękę. Chciała jeszcze wsunąć spinkę do rękawa, ale atak nastąpił zbyt szybko. Narzędzie wyleciało gdzieś na podłogę, znikając jej z oczu. Funkcjonariusz rozdzielił ich zdecydowanym ruchem.
- Zachować odstęp! - warknął, ale poza tym, że zachowywali się podejrzanie nie dojrzał chyba o co dokładnie chodziło. Od tej pory byli jednak bacznie obserwowani przez całą trójkę eskortujących ich mężczyzn, których dłonie wydawały się bliższe ogłuszającym pałkom.
W końcu winda dojechała na odpowiedni poziom. Już zanim otworzyły się drzwi, usłyszeli jakieś zamieszanie. Przed wejściem do pomieszczeń posterunku zebrała się spora grupa skandujących górników.
- BIERZESZ W ŁAPĘ, BRAK CI JAJ, DO OBRONY WNET SIĘ PCHAJ!!!
- OCHRONA, OCHRONA, OCHRONA, SPAŁUJE Z CHĘCIĄ CIĘ ONAAA!!!
- Wypuśćcie Millsa, wy łajdaki!
Paru z zebranych górników rozpoznało prowadzonego w kajdanach Mikhaiła.
- Hej, mają też naszego komucha!!!
- Świnie! Zdrajcy! Sługusy Zaibatsu!!! - padło pod adresem funkcjonariuszy.
Tłum zagrodził drogę ich pochodowi, jednak trójka strażników nie odpuszczała, najwyraźniej wiedzieli z doświadczenia, że za okrzykami i świętym oburzeniem miejscowych nie kryło się zbyt dużo chęci do prawdziwego działania. Wyciągnęli pałki, torując sobie powoli drogę przez tłum.