Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2013, 12:32   #9
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Dariusz Chmielarz, Edward Grodzki


Dryń, dryń. Dzwoni Grodzki do Chmielarza.
- Co tam?
- Dodzwoniłem się do... - zamilkł, ponieważ nie znał stopnia rozmówcy... - pana Chmielarza - wymówił niepewnie i ostrożnie.
- Ta.
-Mówi podkomisarz Grodzki. Gdzie jesteś?
- O, wreszcie. Wyspany? - głos Chmielarza pozostawał całkiem neutralny. - Jeszcze jestem w komisariacie, zaraz zbieramy się na miejsce zbrodni.
Żeby nie spieprzyć od razu znajomości Edward postanowił olać zaczepkę.
-Świetnie. Zaraz tam będę.
Rozłączył się.

Kilka minut później Grodzki podjechał pod komisariat. Na miejscu czekał na niego już Chmielarz i posterunkowy Janusz. Deszcz przestał na moment siąpić, więc funkcjonariusze mieli okazję żeby trochę ze sobą porozmawiać poza komendą i wymienić “uprzejmości”. Janusz bardzo możliwe, że instynktownie zdał sobie sprawę, że mówiono o rzeczach, które nie były przeznaczone dla jego uszu, więc stanął gdzieś z boku i zaczął obserwować z wielką fascynacją kostkę brukową.

Kiedy policjanci skończyli rozmawiać zebrali się na miejsce zbrodni. Parę minut później zaparkowali niedaleko wiaduktu kolejowego na ścieżce, która prowadziła na kopiec Kraka. Janusz zaprowadził ich na drugą stronę ulicy do jednego z przejść pod wiaduktem. Było zabezpieczone taśmami policyjnymi, ale wiele osób musiało je zignorować w ostatnim czasie.Tunel śmierdział moczem i potem, a śmieci walały się pod nogami. Mniej więcej w jego połowie doszli do miejsca zbrodni. Po bezdomnym została jedynie czerwona plama krwi na ziemi i ścianie.


Magda Kurska

Hotel Qubus. Cztery gwiazdki, target biznesowy, cicha okolica tuż nad Wisłą. Nie mogli narzekać na brak klientów, a dodatkowo udostępniali swoje sale na różnorakie konferencję. Czemu właśnie z ich usług korzystał Thorne?

Tym razem obstawa Magdaleny nie opuszczała jej ani na krok. Już w hotelowych drzwiach powitał ją niski mężczyzna o szczurowatych rysach twarzy. Tak jak Zawisza miał przylizane włosy żelem. Czekał na nią, a to znaczyło, że wiedział doskonale, że się dzisiaj zjawi. Czyżby dostał telefon z konsulatu?

- Dzień dobry, nazywał się Sławomir Szynk. Jestem menadżerem hotelu. - ukłonił się ujmując dłoń pani psycholog i pocałował ją w rękę cmokając przy tym głośno. Ciarki przeszły po jej plecach Magdy. Jak taki ktoś mógł pracować na tak wysokim stanowisku w hotelu?

- Proszę, proszę za mną. Zbierzemy pracowników, którzy tamtej nocy byli w hotelu, a w tym czasie zaprowadzę panią na miejsce zbrodni.

Pokój znajdował się na najwyższym piętrzę. Menadżer przekręcił klucz i rozglądnął się czy przypadkiem jakiś gość nie wałęsał się po korytarzu. Było “czysto”, więc wprowadził gości do pomieszczenia.

Apartament robił wrażenie. Thorne musiał nieźle zarabiać skoro bywał tu częstym gościem. Oprócz wyraźnej warstwy kurzu, który przez miesiąc pokrył meble w pomieszczeniu panował porządek. Zakrwawioną pościel zabrano do analizy, ale oprócz tego cała reszta pozostała na swoim miejscu. Ofiara na pewno nie broniła się i tylko to można było z tego ładu wyczyta. Nic poza tym raczej nie było tutaj do oglądania. Tylko po co ten cały menadżer chciał jej pokazać apartament?


Anna Maria

Przesłuchanie nie trwało długo. Pani psycholog miała, więc dużo czasu na przeglądanie zakurzonych akt. Biuro przeznaczone tylko dla ich zespołu było gotowe wcześniej niż obiecywał Zawisza. Sam Komisarz zapadł się pod ziemie tuż po spotkaniu. Prawdopodobnie opuścił komendę, lecz nikt nie był w stanie wskazać gdzie się udał. Wzięła się do roboty urządzając sobie randkę ze stosem papierów.

Już po kilku chwilach wertowania rozpoznała staranny styl pisma swojego ojca. Prowadził on dochodzenie w sprawie pierwszej serii morderstw. Nigdy jej o tym nie wspominał. Zaczęła wczytywać się w słowa taty. Były pisane w urzędowym, oschłym stylu. Nie przypominały człowieka, którego zapamiętała. Kiedy to pisał miał prawie tyle lat co ona obecnie. Dopiero za rok jego świat miał ulec kompletnej zmianie na skutek przyjścia na świat Anny. Ciekawe jakim człowiekiem był wcześniej...

- Nie przeszkadzam? - w pomieszczeniu stał doktor Gniadek i to zaledwie dwa metry od niej. Musiała się najwyraźniej tak skupić na czytaniu, że go nie usłyszała.

- Jesteś podobna do niego. - skinął głową na stos dokumentów zaznaczając dodatkowo, o kogo mu chodzi.
 

Ostatnio edytowane przez mataichi : 21-08-2013 o 20:19.
mataichi jest offline