Larch nie posłuchał gospodyni. Z mieczem w dłoni wybiegł z gospody. Z zaciekawieniem wpatrywał się w odlatujące ptaki.
- Widać kogoś już porwały - powiedział z namysłem. - Inaczej...
Przerwał i rozejrzał się dokoła.
- Mam nadzieję, że to nie Alex stał się ich przekąską - stwierdził z niepokojem, nie widząc wśród towarzyszy jasnowłosego elfa.
Schował do pochwy trzymany wciąż miecz. Śledził przez chwilę odlatujące ptaki, a potem powiedział:
- Wiemy przynajmniej, gdzie ich szukać...
"Może poczęstowały się naszymi konikami" - pomyślał. - "Jeśli tak, to EsQuero zrobił im niezłą ucztę..."
- Raczej już nie wrócą - kontynuował - a po nocy gonić ich nie będę... |