Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2013, 18:18   #20
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Dix93KMeGtg[/MEDIA]


Eiji & Atsushi


Atsushi odprawiał modły nad ciałami, zebranymi starannie w stos, kiedy Eiji starał się uspokoić Aijiro, kołyszącego się na ziemi, obejmując własne nogi. Mnich skończył z zamiarem zawiadomienia osady, z której pochodziły ofiary, by te zapewniły swoim bliskim taki pochówek, jaki chcieli mieć.

Aijiro powoli wracał do swoich własnych zmysłów. Był oczywiście śmiertelnie przerażony, bo nie pamiętał ostatnich parunastu godzin, które wydawały mu się teraz długim, ciemnym koszmarem. Eiji mógł być teraz dumny z tego, że oszczędził starca, który sam w sobie nie był źródłem zła, szerzącego się w ogrodzie, skrzętnie ukrytego, zatruwającego studnię i pochłaniające życia wielu kobiet. To co było tego przyczyną, musiało albo go opuścić albo... budzić się w nocy. Ustały głosy kobiet, szepczące mu po cichu do ucha, kierunek. Zbytnio oddalił się od Orishi, by mogły do niego dotrzeć. Wyjaśniwszy Aijiremu co odkrył w ogrodzie i czego można się było po tym spodziewał, zbladł jeszcze bardziej. Mówił, że nic o tym nie wiedział co się dzieje. W nocy wcześniej kładł się spać, jedynie ostatnio niepokojące odgłosy zaczęły go drażnić i budzić. Czemu więc dopiero teraz, duchy tak bardzo zaczęły udzielać się w świecie materialnym?

Aijiro nie chciał wracać do Orishi. Eiji wciąż czuł, że rozwiązanie jego sprawy, znajduje się gdzieś w tych górach, lasach. Na dodatek Atsushi sprawnie uspokajał ogrodnika, gdy temu tylko robiło się znów gorzej i popadał w ataki histerii, mamrocząc coś pod nosem coraz to głośniej. Mnich szeptał mu do ucha pocieszające, uspokajające słowa, zapewniając go, że wszystko będzie dobrze, robiąc to jednak bardziej szczerze niż ktokolwiek inny by mógł, nawet dobrze znając tego człowieka i mając na sercu jego los. Jako mnich Atsushi martwił się jego stanem, ale i tym co takiego zrobił, że spotkało i nawiedziło go takie zło, bo te wraca jedynie do ludzi, którzy je wyrządzili. Karma pozostawała nieubłagana, jednak mając to na uwadze, wciąż pod wieczór przystąpił z nim do modłów o spokój jego duszy, kiedy Eiji wyczekiwał już momentu ewentualnej przemiany Aijiro. Też oddał się medytacji z mnichem i już całkowicie spokojnym ogrodnikiem, jednak broń pozostawił dość blisko.

Rozbili obóz już w górach. Szli ścieżką, a znaki drogowe, które napotkali, wyraźnie wskazywały, że następnego dnia o południu będą już o celu. Dotarliby i tego samego dnia, gdyby się pośpieszyli, jednak stan Aijiro był jeszcze niepewny, a nie mogli ryzykować, że znów zmieni się w obrzydliwego oni w środku wioski pełnej ludzi, którzy już ostatnio i tak sporo przeszli.
Noc minęła spokojnie jedynie dla Aijiro. Eiji ledwo przymykał oczy, by nerwowo je otworzyć, szybko szukając broni, którą cały czas ściskał w ręku, ze zmęczenia o tym zapominając. Mnich cały czas w stanie półsnu, dzięki treningu medytacyjnemu i temu, że nie widział, czym stał się Aijiro w ogrodzie, z rana był znacznie bardziej wypoczęty i ze swoich skromnych pakunków, wyjął zioła i z rana zaparzył herbatę, która nieco postawiła niewyspanego łowcę na nogi. Uspokojony tym, że to nie noc wpływa na przemianę ogrodnika Eiji, poprowadził dwójkę towarzyszy do wioski Kanaki, dalej było jeszcze tylko Moushi, do którego musieliby zwrócić się bardziej na północny wschód, podczas gdy Kanaki znajdowała się na zachodzie. Rourchi zaś, pozostawało małym punktem na horyzoncie, na szczycie jednej z największych gór w okolicy, a właściwie dwóch z nich, bo pomiędzy dwoma, blisko położonymi górami, zbudowano most, po którego obu stronach, znajdowała się teraz przejęta przez bandytów osada.
Atsushiego coś mocno pchało na tutejszy cmentarz.


Kuroichi & Hirate


Obcięcie głów bandytom nie i wiezienie ich z powrotem do Orishi nie było niczym przyjemnym, ale powrót z siedemdziesięcioma ryo w sakiewce jak najbardziej. Musiała się jednak podzielić tą sumą, z tym obdartym roninem, choć o jego przydatności nie można było dyskutować. Shira już dawno nie widziała no-dachi używanego z taką siłą, ale i precyzją. Kuroichi z pewnością był świetnym wojownikiem, jednak dobry samuraj, to nie tylko ręce machające ostrzem, ale i silny duch. Bo nie było ludzi bardziej światłych od tych, podążających drogą miecza, jednak ten ronin zarówno maniery, jak i pewne wartości zdawał się brać za rzeczy bardzo błahe i przyziemne, choć decydowały o jego losie i o tym kim był. Zastanawiające było na co oprócz sake, ktoś taki wyda pieniądze z nagrody tej i następnych. Połowę przepiję, a połowę mu rozkradną?

Kuroichiemu podróż się dłużyła, a i walka na polanie w lesie, a następnie zajęcie się tam wszystkim zajęło trochę czasu. Zanim się spostrzegł, nastała godzina dzika, zszedł nieco z górskiej dróżki do leśnej wnęki wśród surowych skał i pobliskiego strumyka i zdecydował się rozpalić ogień, by spóźniająca się Shira mogła go łatwiej znaleźć, a chciał by go znalazła... miała jego pieniądze! Był prawie... nie! Absolutnie pewien, że zabił tam więcej bandytów. Jednak z grzeczności, której mu nie brakowało, musiał podzielić się po równo. Kobieta, której sporo czasu zajęło odebranie nagrody, której z początku nie chciano dać kobiecie, szczególnie, że do tej pory, jedynie parę osób przyniosło głowy poszukiwanych, znalazła Kuro zaraz po tym, jak ten rozpalił ognisko. Choć była noc, to księżyc był silny choć wisiał nisko i jego ślady były dość łatwo widoczne.
Nad ranem dotarli do wioski, z przodu widząc trójkę nietutejszych mężczyzn, a w jednym z nich, rozpoznali spotkane jeszcze niedawno mnicha, który przedstawił się jako Atsushi.


Godzina Dzika = 21:00 - 23:00. Ponownie można połączyć grupy, choć nie musicie ze sobą, gadać, każdy ma tu swój interes.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline