Lecieli małym, trzęsącym się promem z czterema ciężkimi działami wiązkowymi. Drużyna Aphixa składała się z samych milczących bądź lekko pajacujących twardzieli z całą masą cybernetyki. Typowi soliści raz na jakiś czas łączący się w drużynę czując miętowy powiew forsy. Nie rozmawiali dużo a sama podróż zajęła czternaście godzin. W końcu ich oczą okazał się brązowy lekko nawodniony kolos pełen widocznych eksplozji mega wulkanów na południowej-północy. Wylądowali w małym porcie skąd każdy team miał dolecieć na wskazany cel. Odprawa w obskurnym hangarze zajęła chwilę:
-Ty Castor znajdujesz gościa w wskazanym na mapie miejscu - pokazał na hologram- Poszperaj w mieście i czegoś się dowiedź na temat Cesarskiego łącznika. |