Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2013, 19:32   #207
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Markus Oppel jęknął, a następnie podniósł się ciężko z ziemi. Uderzenie tasakiem, które poratowało kamratów nie najlepiej przysłużyło się wagabundzie. Z trudem oparł się o wysłużony kij i pokusztykał w kierunku załogi "Świtu". Syczał jak czajnik na wodę, za każdym razem gdy tylko uraził przekłuty bark.

- Dlaczego przygody zawsze tak bolą?
- zagaił Sylwię. Kobieta nie odpowiedziała. Oppel rozejrzał się wokół, ale uroczej towarzyszki nigdzie nie widział. Wzruszył tylko ramionami i znowu zasyczał z bólu.

- Jego mać! - zaklął. - Obyś sczezł Strasburger, czy jak Ci tam matka gamratka dała przy narodzinach!

Pobojowisko prezentowało się okazale. Zielona krew zmieszana z czerwienią na czarnej, zrytej buciorami ziemi. Ciała poległych, zmasakrowane, splątane w śmiertelnym ostatnim tańcu na ziemi.

- Słowa poety tego nie oddadzą - mruknął Markus, gdy wreszcie dotarł do grupki towarzyszy.
- Wielu dobrych ludzi i nieludzi oddało dzisiaj żywota - zaczął głośniej podając prawicę na przywitanie, eksponując jednocześnie bohaterskie obrażenia.
Wtem dojrzał zmasakrowane ciało Karela Stassdorfera i uśmiech rozjaśnił jego twarz. - Ale jako że Matka Natura Rhyia nie zna próżni, paru skurwysynów dało gardło dla równowagi. Gnij verenito.

- Nie widzieliście, gdzieś panny Sauerland? - zagaił. Gdy otrzymał przeczącą odpowiedź zacukał się wydatnie. - Niedobrze. Musimy przejrzeć ciała. Wcześniej była ze mną, a teraz... jej nie ma.

Sylwii, mimo poszukiwań, nie znaleziono. Gdy pochowano poległych, nie pozostało nic innego jak wrócić na statek w ponurych nastrojach. Markus, jako ten "świeżak" w kompanii wolał tego jednak na głos nie proponować. Mogliby sobie towarzysze, Morr wie co przecie pomyśleć.

***

Podczas jednego z postojów, ćmił sobie w najlepsze fajkę na dziobie ""Świtu" częstując swymi zapasami Rombusa i Hulfiego.

- Wiecie, mógłbym nawet zostać takim żeglarzem, tylko żeby nie trzeba było włazić do wody. Po diabła ona taka zimna, nie?


Gdy dosłyszał rozprawiających na pokładzie Ericha z Konradem, skinął głową brodaczom i przycupnął przy obu mężczyznach.

- Dobrze, brateńkowie. Mam pytania. Parę drobnych pytań. Wcześniej ich nie miałem, jako że jestem człowiekiem nieciekawym z natury. Ale jako, że rozprawa z krasnoludami się zakończyła, chciałbym wiedzieć kędy Wam wiedzie droga, czy rzeka, hę? Czy i mi z Wami po drodze. I komu nadepnęliście na odcisk, że tak się kręcicie i przemyśliwujecie nad mapą? No, bo to, że Erich wygląda na opętanego to już zapewne domyśliliście się sami, co?
- zmrużył chytrze oczy. - Pytanie tylko, co i kiedy Cię opętało?
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 22-08-2013 o 19:35.
kymil jest offline