Rage patrzył na otaczającą go grupkę niewielkich osobników. Z góry traktował ich jako pałętające się pod nogami kłody i nie specjalnie zależało mu na jakiejś wielkiej współpracy między nimi. Cała zaistniała scena, która miała być "zabawna" jego wcale nie bawiła. W wypadku Ragea te wygłupy miały odwrotny skutek, zwiększając jego poziom gniewu z każdą chwilą i dając mu pełne poczucie, że marnuje czas, a tego bardzo nie lubił.
Im bardziej wzbierał w nim gniew, tym bardziej jego szare, kamienne ciało emanowało czerwienią... Co niektórzy mogli się domyślić, że w tym wielkoludzie drzemie coś więcej niż zwykły zimny kamień. Gdy Rage był już dostatecznie zły, wyciągnął rękę w bok, co było wystarczające by naturalnie dosięgnąć najbliższej ściany. Rozległ się głośny huk, a gdy wszyscy zwrócili już na niego uwagę, wielkolud podszedł krok bliżej i skierował się w stronę byłego agenta:
-Obiecałeś mi dać ujście mojej zemście i zakończyć żywot paru żałosnych cweli zaśmiecających miasto swoim istnieniem! Nie każ mi więc marnować czas, tylko daj mi cel który mam zmieść z powierzchni ziemi!- Kończąc swoje słowa Rage wyjął rękę ze ściany z kawałkiem betonowego rusztowania, wraz z metalowym stelażem, by chwilę po tym upuścić to co z niego zostało w postaci większej garści pyłu i metalowych opiłków.