Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2013, 21:37   #3
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
- Jesteś beznadziejny!- usłyszał, gdy po raz kolejny ostrze katany dotknęło jego gardła. - Nawet nie starasz się walczyć!
Za każdym razem było tak samo. Miecz w rękach nie chciał go słuchać, a on sam po dosłownie chwili lądował na ziemi. Nie starał się. Nie chciał walczyć. Nie potrafił znaleźć choć jednego sensownego powodu, by to zmienić. Nie był wojownikiem. Nie zamierzał zostać wojownikiem. Pochodził z rodziny wojowników i to było jego największe przekleństwo. Po co walczyć? Po co zmuszać się do czegoś, do czego nie miało się talentu?
Oni nie rozumieli. Zmuszali go. Miał robić to, bo taka była tradycja. Bo przyniósłby wstyd rodzinie. Bo coby sobie inni pomyśleli.
Nie zamierzał się poddać naciskom środowiska i rodziny. Nie zamierzał zostać kolejnym wojownikiem gotowym zginąć z byle powodu. Życie było za krótkie, by jeszcze samemu przyspieszać swoją śmierć.
Oni nie rozumieli. Nie chcieli w ogóle tego słuchać. Bycie wojownikiem to zaszczyt. O byciu wojownikiem marzy każdy. Kto to widział, że ktoś nie chce być wojownikiem?
Pokaże im. Udowodni, że można żyć inaczej. Że przeznaczenie nie kształtuje się w momencie narodzin, lecz jest wykuwane przez całe życie. Przestaną się z niego śmiać. Zaczną go akceptować takim, jakim jest. Jeśli nie, zaczną się go bać...

~*~*~*~

Samotna postać siedziała na dachu jednego z domostw w Elizjum. Czarny płaszcz skutecznie uniemożliwiał dostrzeżenie jej dokładniejszej fizjonomii. Nawet twarz, skrywana pod kapturem, nie była zacieniona, lecz całkowicie niewidoczna. Żaden ruch lub dźwięk nie zakłócał nieruchomości tej tajemniczej osobowości.
– Co masz zamiar zrobić?” – odezwał się Głos „– Przydałaby ci się jakaś strategia. W końcu przybyłeś tutaj wygrać.
– Obserwować, analizować, znajdować słabości, samemu nie pokazując swoich wad.” - odpowiedział, nie poruszając wargami. W tej rozmowie, żadne dźwięki nie były potrzebne. „– A gdy nadejdzie czas wykorzystać swoją wiedzę.
– No patrz. Mówisz jak wojownik. A przecież ich nie lubisz. ” - Głos był wesoły. Uśmiechał się wręcz.
– Znaj metody działania swych wrogów, by wykorzystać je przeciwko nim.
– Czyżby kolejna złota sentencja twojej rodziny.” – Głos tym razem parsknął śmiechem.
– Zamknąłbyś się już w końcu.

Przybył tutaj bez większego powodu. Bez planów, bez nadziei, bez celów. Po prostu mógł, więc się tutaj znalazł. Kolejny wymiar na liście już odwiedzonych. Który z kolei? Nie miał pojęcia. Już dawno przestał liczyć. A nawet gdyby liczył...
W jego pamięci były luki. Tak wielu rzeczy nie pamiętał, bo nie mógł. Jeszcze większej liczby nie pamiętał, bo nie chciał. Ale wszystko tkwiło w nim. A może w tym drugim? Trudno było odpowiedzieć na to pytanie. Dawno stracił rachubę, co było jego a co nie. Zresztą nawet jakby był tego świadomy... Czy by to coś zmieniło?
Może podświadomie przybył tutaj, bo chciał to wszystko odzyskać? Bo chciał odzyskać... samego siebie? Może liczył na to, że dzięki mocy mu się to uda? Pozbędzie się swojego przekleństwa i wróci do normalności. A może nie było to przekleństwo tylko dar? W końcu dzięki niemu udało mu się...

Kaptur płaszcza poruszył się, co świadczyło, że skryta pod nim głowa zrobiła to samo. Czarny Płaszcz zbliżył się do krawędzi dachu i zeskoczył na ziemię. Rozmowa z nim naprowadziła myśli na odpowiedni tor. Trzeba było przerobić słowa na czyny. Trzeba było zacząć obserwować przeciwników...
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline