Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2013, 00:28   #108
Neride
 
Neride's Avatar
 
Reputacja: 1 Neride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie coś
Melisa dzieliła swoją uwagę pomiędzy czwartą śrubę, którą bezwzględnie musiała odkręcić, a dwóch napastników.

- Da sobie radę, zastrzeli ich - powtarzała jak mantrę, wierząc, że Petrenko nic nie jest w stanie zniszczyć.
Był takim chodzącym cholerstwem, którego ciężko było się pozbyć. Czwarta śruba i dwa zbliżające się trupy - tylko to liczyło się w tej chwili. Tak niewiele dzieliło ją od uratowania życia, jak jeden kawałek metalu.
Ostatnia śruba wyszła z rowka, ale pierwszy przeciwnik dosłownie wskoczył Melisie na plecy, uczepił jej skafandra próbując dostać się paznokciami do twarzy. Kobieta czuła ten ciężar na plecach i paznokcie ślizgające się po skafandrze.
Melisa pociągnęła za zapięcie, zrzucając z pleców bagaż, razem z uczepionym do niego napastnikiem. Kobieta złapała za kratę zabezpieczającą wejście, wyszarpując ją i zamachnęła się, mając zamiar chociaż ogłuszyć przeciwnika. Wciąż miała na uwadze, że było ich dwóch.

- Szybciej! - krzyknęła, wiedząc, że Rosjanin na pewno ją słyszy.

Po chwili ciemność ogarnęła sterówkę. Melisa krzyknęła ze strachu, z ulgą jednak czując, że ciężar z jej pleców opadł. Ale nie cieszyła się za długo, bo poczuła, że jakaś silna jak imadło dłoń chwyta ją za kostkę i brutalnie cięgnie w dół. Z trudem utrzymała się na nogach.

- Uciekaj! – usłyszała krzyk Rosjanina.

- A co...ja...niby...robię?! - Melisa ściskała z całych sił kratę zabezpieczającą i tłukła nią w rękę, która trzymała ją za kostkę. Nie mogła się ruszyć przez rękę, którą ją ciągnęła. Miała zamiar ją odrąbać, skoro nic innego nie działało - Pu-szczaj mnie!

- Jeszcze żyjemy!
- krzyknęła do interkomu, nie puszczając nawet na chwilę kraty.

Melisa uderzała raz za razem, ale opór zdawał się nie słabnąć. Zakleszczona noga bolała ją coraz bardziej i w końcu poczuła, że metalowa obudowa uderza o podłogę. Jednak mimo tego, że ręka została odcięta, nadal zaciskała się wokół kostki dziewczyny.
Było to nielogiczne i młoda lekarka nie potrafiła zrozumieć, jak to jest w ogóle możliwe. Wszystko, co działo się na statku było jak wyjęte z kartek powieści sci-fi.

- Wskakuj! – usłyszała ponownie krzyk mężczyzny.

- Musimy zabezpieczyć wejście, żeby nas nie dopadli w tunelu! - kobieta zebrała z podłogi trzy śruby i złapała swój bagaż, który wrzuciła do środka. Oświetlając wejście, weszła do tunelu. Wyciągnęła z plecaka pałkę świetlną, którą złamała i rzuciła dalej, aby oświetlić drogę. Wygrzebała również przecinak, którym zamierzała odciąć palce z ręki, która trzymała ją za kostkę.

Najpierw to poczuła. Coś zbliżało się, pełzało powoli do umysłu, aby ostatecznie go zaatakować. Zdążyła jedynie zrobić kilka kroków, nim jej uszy wypełnił okropny pisk. Krzyki i wrzaski wdzierały się do jej głowy, próbując zdusić jej wolę. Upadła na kolana, z całych sił przyciskając ręce do uszu. Nie dawało to żadnej ulgi, a z każdą chwilą było coraz gorzej. Skuliła się, zaciskając zęby.
- To boli… Niech to się skończy… - czuła piekące łzy pod powiekami, kiedy je zaciskała, usiłując pozbyć się obrazów, które zalewały jej umysł jak fala. Purpura zalewała każdą wizję. Wszędzie była krew. Odrąbane członki. Jazgot wypełnił jej uszy, zalewając nową falą bólu.
 
Neride jest offline