Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2013, 18:11   #4
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Retsu stał z rękoma w kieszeni. Jego krótkie czarne włosy, poruszał delikatny wietrzy, a dym z papierosa miarowo napływał do jego płuc. Mężczyzna nie wyróżniał się niczym szczególnym, jeżeli chodziło o fizjonomie. Brakowało mu rogów, macek, czy dodatkowych kończyn, ot zwykły człowiek. Co prawda mierzył ponad dwa metry, zaś jego sylwetka była niezwykle wysoka, jednak pośród stworzeń z tysięcy wymiarów nie było to niczym godnym uwagi. Jego twarz, chociaż młoda, poprzecinana była niezliczoną ilością blizn. Krzyżowały się one i splatały, niczym mapa ogromnej sieci metro, jak gdyby facjata w swym życiu spotkała co najmniej całą armie mieczy. Potężne dłonie, też nie były wolne od skaz, widać było iż osobnik ten nie oszczędzał swego ciała.
Ubrany w dobrze skrojony biały garnitur, powoli przechadzał się po mieście. Różowa koszula mogłaby być obiektem drwin, jednak mało kto miałby odwagę wyśmiać Retsu prosto w twarz. Ostatnim smaczkiem tego stroju, była malutka złota odznaka, dopięta do piersi mężczyzny.


Przybył tutaj by walczyć. Większość wojowników, która przebyła półfinały, chciała mocy, spełnienia ideałów oraz innych ważnych dlań rzeczy. Retsu zaś chciał po prostu walczyć. Pragnął pokazać iż jest najlepszy, że to co osiągnął było tego warte. Jego ciężkie kroki, zaprowadziły go w końcu do jednego z licznych barów. Kolejny papieros szybko został odpalony, zaś na blacie wylądowała cała butelka mocnego trunku. Gdy istota obsługująca, chciała podstawić chłopakowi szklankę, ten jedynie uniósł dłoń w przeczącym geście. Po chwili ku niedowierzaniu obecnych, cała zawartość butli, poprzez szyjkę, dostała się do ust i gardła Retsu. Duszkiem opróżnił całą butlę, po czym westchnął wydychając alkoholowy opar, tak gęsty, iż był widoczny w powietrzu niczym mała chmurka. Kolejny papieros trafił do ust, jak gdyby opróżnienie butli nie wywarło na nim najmniejszego efektu.
Retsu w milczeniu czekał, na ogłoszenie rozkładu walk.

Retsu siedząc przy stoliku, zwrócił uwage na osobnika snującego sie po ulicy. Wysoki, aczkolwiek niższy niż, mężczyzna w garniturze i o wiele bardziej kościsty. Jego twarz poznaczona była niemal taką samą ilością blizn, co facjata palącego. Kojarzył go… widział gdzieś w tłumie na eliminacjach. Potężna dłoń mężczyzny uniosła się, w pozdrawiającym geście, do współzawodnika, z którym zapewne przyjdzie mu kiedyś się zmierzyć. Retsu, nie był typem, który chciał unikac rywali, walka to najczystsza forma przyjaźni, a przynajmniej on tak sądził.
Zwiastun na ten gest zatrzymał się jak wryty i przez chwilę wpatrywał się w mężczyznę. Jeśli się nie pomylił to potężnie zbudowany człowiek kierował ten gest właśnie do niego. Gotów był szukać towarzystwa istot powszechnie uznawanych za potworne, jednak nie spodziewał się że inny człowiek może szukać z nim kontaktu. Może to przez fakt że sam nosił blizny, ślady barwnej przeszłości na swej twarzy? Tak czy siak Zwiastun nie zamierzał tego zignorować, nie odpowiedział co prawda podniesieniem ręki ale tylko ze względu na to że uwięziona była w kaftanie; zamiast tego zbliżył się do stolika przy którym siedział inny zawodnik
Ubrany w biały garnitur członek turnieju, gestem zaproponował osobnikowi zajęcie miejsca. Kolejny papieros wylądował w jego ustach, a ten odpalił do wyjętymi z kieszeni zapałkami. Spojrzał wymownie na Zwiastuna, wyciągając w jego strone paczkę z najpopularniejszym narkotykiem wszystkich światów, jakim można było nazwać tytoniowe skręty.
- Zapalisz?- zaproponował grubym głosem, idealnie wpasowującym się w stereotyp jego sylwetki.
Zwiastun bezradnie pomachał uwiężonymi w kaftanie rękami i odpowiedział, zakakująco przyjemnym jak na aparycję głosem
- Obawiam się, że zmuszony jestem odmówić
- Czemu nie zdejmiesz kaftana? -zadał dość rzeczowe pytanie, odsuwając paczkę. - Nie wygląda na zbytnio wygodny. -dodał.
- Mój umysł błądzi, gdy nie mam go na sobie. Jego obecność pozwala mi formuować poprawne wypowiedzi, komunikować się z innymi w normalny sposób. Poza tym jest dość ciepły i wbrew pozorom wygodny, jeśli tylko akurat nie mam pilnej potrzeby użycia rąk
- Skoro tak. -odparł krótko Retsu i poprawił okulary. - Jestem Retsu… uścisk dłoni raczej odpada. -zauważył i delikatnie kiwnął głową przybyszowi. - Operacja czy ślady przeszłości? -zapytał palcem wskazując twarz.
- Jestem A’Dox, chociaż w turnieju występuję jako Zwiastun - odpowiedział podejmując wysiłek wyplątania dłoni z kaftana, po czym wyciągnął ją w stronę rozmówcy - Tak krótki czas w niczym nie zaszkodzi. Jeśli pytasz o blizny, to pooperacyjne. A twoje?
Mężczyzna uścisnął dłoń Zwiastuna bardzo delikatnie, jak gdyby bał się, iż potłucze porcelanową lalkę w swym stalowym uścisku. - To pamiętaki po burzliwej przeszłości, jak i to. -dodał wskazując na mała odznakę. - Te zaś, to wynik poświęcenia. -dodał ukazując pokryte bliznami dłonie. - Przeszedłeś przez eliminacje?
Gdy Retsu wskazał na odznakę za poświęcenie Zwiastun jakby posmutniał, wrażenie jednak szybko zniknęło
- Owszem, przeszedłem. Zakładam, że ty również?
- Tak. -odparł krótko, po czym jego zniszczone usta wykrzywiły sie w uśmiechu. - Więc istnieje szansa iż będziemy walczyć. - stwierdził wyraźnie zadowolony z tego powodu. - To dobrze, wydajesz się być godny walki.
Zwiastun przez chwilę wpatrywał się w rozmówcę, jak gdyby próbując zrozumieć czy z niego nie kpi. Gdy doszedł do wniosku że nie jego blizny pogłębiły się, jak gdyby pod maską oddechową właśnie się uśmiechnął
- Istnieje taka szansa i będę trzymał kciuki by tak się stało. Jesteś miły, więc starcie z tobą będzie dla mnie przyjemnością, niezależnie od rezultatu *
- Walka zawsze jest przyjemnością. -zauważył Retsu, strzepując potężną dawkę, popiołu do popielniczki. - Życie jest walką.- zauważył, zerkając w stronę pałacu ze szczerego złota, górującego nad miastem. - Czemu przeszedłes operację? -zapytał, gestem zamawiając kolejną butelke trunku.
- Moi pobratymcy… musieliśmy przygotować się do wojny, w której z góry byliśmy skazani na porażkę. Dlatego przeszedłem liczne operacje by przygotować się do nadchodzącego konfliktu i stawić czoła najeźdźcom w imieniu mojego świata. Dlatego twierdzę, że nie każda walka jest przyjemnością. Wręcz przeciwnie, trudno o taką która sprawiłaby mi radość
- W walce sie realizujemy. -stwierdził Restu. - Walka pokazuje w co się wierzy. -dodał odpalając kolejnego skręta. - Z tego co rozumiem ty wierzysz w braterstwo, dla tego poświęciłeś siebie kosztem innych. -zauważył.
- Wierzę w wolność, to dla niej byłem gotów poświęcić siebie by ocalić swobodę innych. Z tą różnicą że nikt mnie nie nagrodził, nie docenił poświęcenia jakiemu poddałem się dla ich dobra. Jednak nie w walce okazywałem swoje dążenie, walczyłem desperacko prosząc by to wszystko się skończyło, by powrócił pokój. Tamta walka nie miała w sobie nic chwalebnego… Mam nadzieję że tutaj, na turnieju będzie inaczej
Poznaczone bliznami palce pogładziły brode Retsu, gdy ten słuchał opowieści Zwiastuna. Mężczyzna odebrał butelke trunku, od kelnerki i spojrzał na osobnika w kaftanie. - Ja doceniam. -stwierdził i postawił głośno napój przed swym rozmówcą. - A to nagroda, za podjęcie walki nie o siebie a innych. -dodał, zaś jego twarz wskazywała na to, że blizny które zdobiły jego twarz, równierz okupione były walką, nie tylko o samego siebie.
- Obaj zatem zostaliśmy naznaczeni przez poświęcenie… choć każdy z nas w inny sposób. Kim był ten wystarczająco silny by zostawić blizny na twoim ciele? Komu stawiałeś czoła?
- Ludzią… -odparł zginając jeden ze swych wielkich palców. - Zwierzętą, skałą, wodzie, stali oraz ogniu. -wymieniał gdy kolejne palce, zginały się niczym żołnierze kłaniający sie największemu dowódcy. - Wszystkiemu, co zagroziło temu co obiecałem bronić.- odparł, po czym potężna porcja alkoholu wylądowała w szklanicy, która opróżnił jednym łykiem.
- Kim więc byli ci, których broniłeś?
- Nie zawsze byli to Ci sami. Broniłem tego co najważniejsze. Swoich ambicji i marzeń. -odparł Retsu, a kolejny papieros wylądował w jego ustach. - Zawsze walcze dla nich.
- Chcę zrozumieć co definiowało ciebie, twoją walkę. Musiał istnieć główny motyw, coś co sprawiło że byłeś gotów się poświęcać, ryzykować życiem dla innych, tak jak dla mnie najważniejsza była wolność
- Juz na to odpowiedziałem. -zauważył Retsu.- Definiuje mnie jedynie moja ambicja, nic więcej.
- Dziwny to powód, jednak nie mnie oceniać zasady którymi kierują się inni. Nie wiem nawet jak wygląda świat z którego przybyłeś ani jakim niebezpieczeństwom musiałeś stawiać w nim czoła. Widzę jednak, że ukształtowały cię na silną osobę, jednocześnie nie odbierając ci uprzejmości wobec innych. Naprawdę chcę się z tobą zmierzyć
Retsu uśmiechnął się. - Ja też… i o to będe walczył. -dodał powoli wstając od stołu. - A teraz wybacz, muszę skorzystać z miejsca, gdzie bez problemu oddam alkohol. -dodał, wskazując na butelkę, która opróżnił niewiadomo kiedy.
- W takim razie do następnego spotkania - odpowiedział A’Dox ruszając w swoją stronę
 
__________________
It's so easy when you are evil.

Ostatnio edytowane przez Ajas : 23-08-2013 o 22:33.
Ajas jest offline