- Tak, płomienie to dość dobra metoda ukrywania ciał – odpowiedział Eddard, znów zaciągając się papierosem – Jest dosyć powszechna, dokładna i nie wskazuje na żadną określoną grupę społeczną. Prochy trupa mieszają się z prochami drewna,a czasem nawet mieszkania, jeśli podpalenie było duże. To dobra metoda, ale mam nadzieję, że nie będziemy musieli jej używać – odparł.
Po pokazaniu przez Rena pojemniczka z ziemią, w oczach Perro pojawiły się ogniki. Bez zbędnych ceregieli wziął ów słoiczek i wyszedł na chwilę z pomieszczenia, pozostawiając zebranych w małym szoku. Wrócił po dziesięciu sekundach, oddając pojemnik z przepraszającym uśmiechem.
- Nie znam się za bardzo na alchemii – powiedział – lecz parę lat temu krążyły w Centrali plotki o małej dziewczynce z czarno-białym kotem, która potrafiła transmutować na odległość. Być może nasz przyjaciel – skinął głową na Samuela – mógłby dokonać podobnych cudów, mając tą ziemię jako, nazwijmy to, „przekaźnik” - zasugerował, dalej z ognikami w oczach.
~*~
Gdy dotarli na miejsce, Eddard pociągnął parę razy nosem w niemym geście przywitania się z nowym otoczeniem, po czym zapalił kolejnego już papierosa.
- Panowie, jakieś propozycje? - spytał, patrząc na swoich towarzyszy.