Rudgar stąpał ciężko po schodach. Gdy wszedł do sali głównej od razu dostrzegł zajęty stolik przez Aldrica. Gdy siadał krzesło wydało niemiły pomruk niezadowolenia. Lecz dźwięk ten zmieszał się z ogólnym hałasem i dźwiękami lutni barda który właśnie zaczął kolejną swoją pieśń. Rudgar nie rozumiał słów. Znał kilka języków ale jedynie ludzkie. Bard - elf o czarnych włosach, ubrany w ciemno zielone ubrania - mógł śpiewać o tym, że nie podobają mu się nowi goście i że matka kapłana robiła go z krową. Ale z pewnością śpiewał o kolejnej tragicznej, elfiej miłości. "Elfy... tfuu..." |