Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2013, 22:17   #202
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Trzy Brody

Jakiekolwiek próby przekupstwa, nagabywania i udawania przyjaźni, spełzły na niczym. Towarzystwo bywające w Trzech Brodach najwyraźniej odporne było na takie argumenty. A może nikt nie widział nigdy tutaj kogoś, o kogo Magnus wypytywał. W każdym bądź razie, wypytywanie w mordowni okazało się zupełnie bezowocne.

A może nie do końca...

- Paniczu, najpierw to złoteczko... – do Magnusa i towarzyszącego mu Markusa, chwilę po tym jak opuścili Trzy Brody, podszedł łysy jak kolano, jednonogi, wspierający się na kuli dziad. Cuchnął moczem i wódką, nie miał zębów ani uszu, zamiast których zwisały mu czarne, ropiejące płaty skóry. Z kieszeni obrzyganej, potarganej kapoty wystawała szyjka butelki. Gdy dostał pieniądze, jego przekrwione oczy zabłysnęły. Uśmiechnął się obleśnie. – Ci coście pytali o nich, to się z taką jedną tu ugadywali. Wielka baba, niczym orczyca była, hie hie. Jużem ją tu trzy razy widział...

Dziad gadając coś do siebie odczłapał na jednej nodze, przez chwilę słychać było stukot kuli o bruk. Potem nastała cisza przerywana odgłosami z gospody.


Posiadłość Herr Frugela

Spotkanie kolejnego ranka w kuchni, przebiegało w grobowej atmosferze. Magister czekał na swoich pracowników, jeszcze zanim ci zjawili się na śniadanie. Na wszelki wypadek, kucharz Franzl wymknął się ze swojego królestwa, pozostawiając bohaterów na pastwę czarodzieja.

- Nie życzę sobie takiej niesubordynacji! Czy jak mówię, że nie chcę was widzieć, to znaczy, że możecie tu zostać? Nie! To znaczy, że macie iść sobie i czekać, chociażby za murem! – darł się i rzucał naokoło groźne spojrzenia. – A do tego ten ranny mężczyzna! Co wy tu sobie urządzacie? Lazaret?! Nie będę tolerował nieposłuszeństwa, rozumiecie? Jeszcze raz złamiecie polecenie, a pożegnamy się! I nici z waszej zapłaty. Nic wam nie zapłacę, jeśli jeszcze choć raz okaże się, że nie wykonujecie moich poleceń! Dzisiaj wieczór też nie chcę was widzieć! Powtórzę!

- Nie! Chcę! Was! Widzieć! – ostatnie zdanie wykrzyczał, a płomienie w piecu wyrwały się na wolność, osmalając garnki.


Klub „Gorgona”

Około południa u drzwi posiadłości maga zjawił się umyślny z informacją od hrabiego von Baum, że ten zaaranżował spotkanie z kobietą, o której wspominał śmiałkom. Wieczorem mieli się udać do „Gorgony”, gdzie Frederick miał przedstawić ich Szanownej Pani Elizabeth Baern.

Elizabeth Baern okazała się być szlachcianką pełną gębą. Już od progu spojrzała na wszystkich z góry, jakby byli zaledwie robakami u jej stóp. Westchnęła coś i zasłoniła usta koronkową, nasączoną perfumami chusteczką. Posłała też hrabiemu spojrzenie pełne wyrzutu, jakby pytając, za jakie krzywdy musi obcować z plebsem.

- Wybacz Droga Elizabeth, ale wymaga tego dobro Imperium – odpowiedział cierpko von Baum i usunął się pod drzwi, gdzie wolno sączył wino z pucharu, przysłuchując się rozmowie. Zza fotela, na którym siedziała szlachcianka wybiegł mały piesek z kokardą na głowie i piskliwie ujadając rzucił się na nogi Wolmara, uczepiając się nogawki.
- Sisi! Zostaw bo się pobrudzisz – zganiła psa pani Baern, posyłając Kleinowi wrogie spojrzenie, jakby to była jego wina.

Mimo, że postawa szlachcianki była niemal wroga, to jednak rozmowa z nią okazała się nad wyraz owocna. Okazało się, że Elizabeth Baern za młodu uczestniczyła w zniszczeniu jakiegoś pomniejszego kultu wyznawców Slaneesha, dzięki czemu cieszy się sporym uznaniem w wyższych kręgach stolicy. Wielokrotnie, aż do znudzenia w czasie rozmowy podkreślała swoją rolę w tym wydarzeniu, a także nie raz i nie dwa, uwypuklała swoje pochodzenie, z szanowanej i zaszczytnej rodziny, ponoć spokrewnionej z którymś z Książąt-Elektorów. Okazało się też, że zna Gottriego, którego popiera w sprawie magów Kolegium Światła.

- W Kolegium przechowuje się znaczącą liczbę artefaktów Chaosu, w tym te które zarekwirowałam po zniszczeniu kultu. Czarodzieje stale kłócą się, czy przedmioty te powinny zostać zniszczone, czy też wykorzystać je przeciw Chaosowi. Dostęp do nich mają tylko najwyżsi arcymagowie. Tacy jak Messner. On twierdzi, że walczy z Chaosem, ale ja w to wątpię. To zadziwiające, w jak niskim mniemaniu ma on ludzi, którzy również poświęcili życie tej walce, w tym mnie osobiście. Może Messner nie jest tak lojalny wobec Imperium, jak mogłoby się wydawać?

- Powiem wam też, ale nie dlatego, że uważam was za wartych tej wiedzy, ale dlatego, że hrabia prosił o pomoc, że w Altdorfie niedawno pojawiła się grupa łachmytów, co niby walczyli z Chaosem. Była tam pewna czarodziejka, należąca do Kolegium Ametystu, Gabrielle oraz ranny wojownik. Ten ostatni opatrywał rany w Świątyni Sigmara, zostawił też spory datek ku chwale Młotodzierżcy. Wy też powinniście tak zrobić. Może Sigmar spojrzy wtedy na was przychylnym okiem, jak na mnie, gdy walczyłam z Chaosem.
 
xeper jest offline