Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-08-2013, 19:41   #201
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Gottri sprawiał wrażenie dziwnego osobnika, ale dziwnego w pozytywnym sensie. Z całą pewnością można powiedzieć że był on łowcą czarownic pełną gębą. Z początku nieco zdziwił Magnusa fakt że krasnolud jest łowcą czarownic, jednak po namyśle doszedł do wniosku że dlaczego by nie mógł nim być? Wystarczyło tylko pałać nienawiścią do plugastwa w postaci heretyckich kultów i wszelkiej maści czarowników. Jednak Młotoręki również nie przepadał, o ile można tak powiedzieć, za czarodziejami światła. Magnus nic o nich nie wiedział, dlatego nie chciał sądzić czy krasnolud jest fanatyczny czy może nie. Jedno było pewne - nikt zaproszony do jego domu dostać się nie mógł.
Wyglądało na to jednak że od łowca czarownic w obecnej chwili im pomóc nie mógł. Fakt, podzielił się swoją opinią i zalecił ostrożność względem czarodziei ale nic teraz chyba zrobić nie mógł. Za to gdyby doszło co do czego, to mogliby zyskać silnego sojusznika w walce z czarodziejami czy chaosem.
No cóż, Magnus był z wizyty zadowolony, zadowolony z tego że poznał kogoś takiego.
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline  
Stary 23-08-2013, 22:17   #202
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Trzy Brody

Jakiekolwiek próby przekupstwa, nagabywania i udawania przyjaźni, spełzły na niczym. Towarzystwo bywające w Trzech Brodach najwyraźniej odporne było na takie argumenty. A może nikt nie widział nigdy tutaj kogoś, o kogo Magnus wypytywał. W każdym bądź razie, wypytywanie w mordowni okazało się zupełnie bezowocne.

A może nie do końca...

- Paniczu, najpierw to złoteczko... – do Magnusa i towarzyszącego mu Markusa, chwilę po tym jak opuścili Trzy Brody, podszedł łysy jak kolano, jednonogi, wspierający się na kuli dziad. Cuchnął moczem i wódką, nie miał zębów ani uszu, zamiast których zwisały mu czarne, ropiejące płaty skóry. Z kieszeni obrzyganej, potarganej kapoty wystawała szyjka butelki. Gdy dostał pieniądze, jego przekrwione oczy zabłysnęły. Uśmiechnął się obleśnie. – Ci coście pytali o nich, to się z taką jedną tu ugadywali. Wielka baba, niczym orczyca była, hie hie. Jużem ją tu trzy razy widział...

Dziad gadając coś do siebie odczłapał na jednej nodze, przez chwilę słychać było stukot kuli o bruk. Potem nastała cisza przerywana odgłosami z gospody.


Posiadłość Herr Frugela

Spotkanie kolejnego ranka w kuchni, przebiegało w grobowej atmosferze. Magister czekał na swoich pracowników, jeszcze zanim ci zjawili się na śniadanie. Na wszelki wypadek, kucharz Franzl wymknął się ze swojego królestwa, pozostawiając bohaterów na pastwę czarodzieja.

- Nie życzę sobie takiej niesubordynacji! Czy jak mówię, że nie chcę was widzieć, to znaczy, że możecie tu zostać? Nie! To znaczy, że macie iść sobie i czekać, chociażby za murem! – darł się i rzucał naokoło groźne spojrzenia. – A do tego ten ranny mężczyzna! Co wy tu sobie urządzacie? Lazaret?! Nie będę tolerował nieposłuszeństwa, rozumiecie? Jeszcze raz złamiecie polecenie, a pożegnamy się! I nici z waszej zapłaty. Nic wam nie zapłacę, jeśli jeszcze choć raz okaże się, że nie wykonujecie moich poleceń! Dzisiaj wieczór też nie chcę was widzieć! Powtórzę!

- Nie! Chcę! Was! Widzieć! – ostatnie zdanie wykrzyczał, a płomienie w piecu wyrwały się na wolność, osmalając garnki.


Klub „Gorgona”

Około południa u drzwi posiadłości maga zjawił się umyślny z informacją od hrabiego von Baum, że ten zaaranżował spotkanie z kobietą, o której wspominał śmiałkom. Wieczorem mieli się udać do „Gorgony”, gdzie Frederick miał przedstawić ich Szanownej Pani Elizabeth Baern.

Elizabeth Baern okazała się być szlachcianką pełną gębą. Już od progu spojrzała na wszystkich z góry, jakby byli zaledwie robakami u jej stóp. Westchnęła coś i zasłoniła usta koronkową, nasączoną perfumami chusteczką. Posłała też hrabiemu spojrzenie pełne wyrzutu, jakby pytając, za jakie krzywdy musi obcować z plebsem.

- Wybacz Droga Elizabeth, ale wymaga tego dobro Imperium – odpowiedział cierpko von Baum i usunął się pod drzwi, gdzie wolno sączył wino z pucharu, przysłuchując się rozmowie. Zza fotela, na którym siedziała szlachcianka wybiegł mały piesek z kokardą na głowie i piskliwie ujadając rzucił się na nogi Wolmara, uczepiając się nogawki.
- Sisi! Zostaw bo się pobrudzisz – zganiła psa pani Baern, posyłając Kleinowi wrogie spojrzenie, jakby to była jego wina.

Mimo, że postawa szlachcianki była niemal wroga, to jednak rozmowa z nią okazała się nad wyraz owocna. Okazało się, że Elizabeth Baern za młodu uczestniczyła w zniszczeniu jakiegoś pomniejszego kultu wyznawców Slaneesha, dzięki czemu cieszy się sporym uznaniem w wyższych kręgach stolicy. Wielokrotnie, aż do znudzenia w czasie rozmowy podkreślała swoją rolę w tym wydarzeniu, a także nie raz i nie dwa, uwypuklała swoje pochodzenie, z szanowanej i zaszczytnej rodziny, ponoć spokrewnionej z którymś z Książąt-Elektorów. Okazało się też, że zna Gottriego, którego popiera w sprawie magów Kolegium Światła.

- W Kolegium przechowuje się znaczącą liczbę artefaktów Chaosu, w tym te które zarekwirowałam po zniszczeniu kultu. Czarodzieje stale kłócą się, czy przedmioty te powinny zostać zniszczone, czy też wykorzystać je przeciw Chaosowi. Dostęp do nich mają tylko najwyżsi arcymagowie. Tacy jak Messner. On twierdzi, że walczy z Chaosem, ale ja w to wątpię. To zadziwiające, w jak niskim mniemaniu ma on ludzi, którzy również poświęcili życie tej walce, w tym mnie osobiście. Może Messner nie jest tak lojalny wobec Imperium, jak mogłoby się wydawać?

- Powiem wam też, ale nie dlatego, że uważam was za wartych tej wiedzy, ale dlatego, że hrabia prosił o pomoc, że w Altdorfie niedawno pojawiła się grupa łachmytów, co niby walczyli z Chaosem. Była tam pewna czarodziejka, należąca do Kolegium Ametystu, Gabrielle oraz ranny wojownik. Ten ostatni opatrywał rany w Świątyni Sigmara, zostawił też spory datek ku chwale Młotodzierżcy. Wy też powinniście tak zrobić. Może Sigmar spojrzy wtedy na was przychylnym okiem, jak na mnie, gdy walczyłam z Chaosem.
 
xeper jest offline  
Stary 24-08-2013, 09:32   #203
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Trzy Brody

Spotkanie z parchatym, kulawym dziadem okazało się owocne. Przynajmniej w porównaniu z bezskutecznym nagabywaniem stałych klientów spelunki. Dopiero staruch pospieszył z ciekawymi informacjami. Markus westchnął i teatralnym gestem złapał się nos, a następnie wcisnął zapłatę w dłoń żebraka.

- Dzięki Ci, chłopie. Weź tę mamonę, niech Ci drzwi do łaźni i krawca otworzy. Ale jeśli chcesz zarobić więcej
- wpił wzrok w mętnawe oczy żebraka. - Więcej, powiadam, to jeśli zobaczysz tę kobietę ponownie, zapamiętaj więcej szczegółów. Będę tutaj za dwa dni. Karbujesz sobie, chłopie?

Po chwili zostali sami, nie licząc ciżby ludzi cisnących uliczkami tam i z powrotem.

- Gdzie im się tak spieszy? Mi się nigdzie nie spieszy - zastanawiał się na głos cyrulik. - Magnusie, co powiesz na jakieś żarcie na mieście. Strach mi trochę do posiadłości Frugela wracać. Ognisty i krewki się robi, gdy złość go ogarnie. Zdybał mnie, gdy czatowałem na kwaterach naszych i się troszkę skomplikowało. No, nieważne, zresztą. Rano się wszystko przy śniadanku wyjaśni zapewne. Co powiesz na tłusty bigosik?.

Po paru kwadransach wracali z kompanem racząc się pachnącą kapustką prosto z parującego kociołka. Zakupili jadło okazyjnie, gdyż handlarka zbierała się do domu i nie chciała wyrzucać resztek na bruk.

- Kapusta, to podstawa diety w Kislevie - prawił Magnusowi Oppel, połykając grubo siekaną marchew. - Oni, Ci Kislievici, pomnij me słowa, albo dziczyzna albo kapusta na śniadanko. No i gorzałka. Ale to już zapewne, wiesz....

***


Posiadłość Czarodzieja

Cisza jaka zapadła po przemowie Herr Frugela w kuchni aż kłuła w uszy. Szczególnie czerwone ze wstydu uszy cyrulika, jakby to czarodziej zaklął je złośliwym czarem. Z ciężkim szurnięciem, odstawił krzesło i ze spuszczoną głową szepnął.

- Mości Czarodzieju, szlachetni kompani, towarzysze - uniósł głowę a w jego oczach zalśniły łzy. Uznał wcześniej, że tak będzie właściwie- Przepraszam Was. Skrewiłem. To się nie powtórzy.

I żeby pokazać, że w Collegium łyknął trochę klasycznego zadeklamował. - Mea culpa, mea maxima culpa, jego mać.

***


Spotkanie w Gorgonie


Wizytę u hrabiego von Bauma Markus ścierpiał. Podczas przemowy szlachcianki wpatrywał się w bogato zdobiony sufit obserwując bzyczące leniwie muchy. Wyraz twarzy, który zagościł mu na cały kwadrans, obnażał skretyniałe pochodzenie do trzech pokoleń wstecz. Kiwał jednak głową, potakując od czasu do czasu, że uważa, że się zgadza, etc.

Dopiero gdy wyszli na podwórze za klubem palnął do Dietera.

- Pojebana prukwa, nie? Jak ta moja wykładowczyni z algebry w kolegium. Stare, dobre dzieje. To co, Dieterku? Jadymy do Świątyni? Wprowadzisz nas? Jestem gotów do wizyty, tak jak tu stoję. Czystszy, nigdy nie będę. O żesz, kurwa! Gołąb na mnie nasrał!


Gdy byli przed chramem Sigmara Markus struchlał i szepnął w ucho kapłanowi.

- Dieter, a jak Wy się tak prawidłowo modlicie, co? Wiesz, Wy, sigmaryci? Czynicie sobie znak młota czy jak?
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 24-08-2013 o 09:42.
kymil jest offline  
Stary 25-08-2013, 12:45   #204
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mag ział ogniem - i dosłownie, i w przenośni.
To było coś, czego się Gotfryd w gruncie rzeczy spodziewał, a powiedzieć "A nie mówiłem" nie mógł tylko dlatego, że - nie da się ukryć - nie powiedział ani słowa, chociaż powinien był opieprzyć geniusza, co wymyślił łamanie zakazu i chęć podpatrzenia, kogo też mag chce przyjmować we własnych progach. Przez durnego medyka mogli ot, tak sobie stracić dobrą skądinąd pracę, tudzież dach nad głową i wikt.
Nie ma to jak ciekawość... Dobrze chociaż, że się pokajać. Co w najmniejszym stopniu nie ułagodziło Frugla.

***

Ciekawą informacją przyniesioną przez Oppela było to, że baba wielka jak ork po pierwsze istniała, a po drugie - od czasu do czasu przebywała w Trzech Brodach. A to stwarzało szansę spotkania niewiasty, która pałała niechęcią w stosunku do członków drużyny.
Nie pierwsza i nie ostatnia, prawdę mówiąc.

***

Skoro mag ich wyrzucił, przynajmniej na kilka wieczornych godzin, to jakoś trzeba było zabić czas. Na przykład zbierając informacje o Sztylecie i ewentualnych osobach, które mogłyby się owym artefaktem interesować.
Problemem było to, że nie bardzo było wiadomo, na kogo można było liczyć, a ewentualni sprzymierzeńcy wcale nie musieli nimi być. Nikt nie miał na czole wypisane “Jestem kultystą”. Tylko oni byli naznaczeni przez Ulryka.
Czy zatem słowa zadzierającej nosa i polewającej się perfumami baronowej, która rzucała oskarżenia na innych, można było traktować całkiem serio? A może kierowała nią zwykła ludzka zawiść? Albo celowo wprowadzała ich w błąd? Sigmar jeden wiedział.

- Nadęta jak balonik - skomentował słowa Oppela. - Ciekawe, czy faktycznie miała jakieś sukcesy. I czy rzeczywiście warto się zainteresować tamtą trójką.

Obaw Oppela przed wizytą w świątyni Sigmara nie podzielał, w najmniejszym nawet stopniu. Jedyne, co im groziło to to, że nie otrzymają żadnych informacji, a zacni kapłani wywalą ich na zbity pysk.

- No to prowadź, Dieterze - powiedział tuż przed wejściem do świątyni.
 
Kerm jest offline  
Stary 25-08-2013, 16:27   #205
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
*** Engi - Karczma "Pod Płonącym Stołem" ***

Hoef przekalkulował wszystkie za i przeciw. Przeliczył wszystkie zyski i straty. Na koniec jeszcze, dla pewności, rozsypał kości i powróżył sobie z nich. I wszystko było jasne… Opłacalne było zostać w gospodzie, a koszt dwóch szylingów nie był taki wielki, zważywszy na możliwe zyski. Tu zyskiwał klientele, tu już miał swój gabinecik, a którym wiedziało coraz więcej ludzi. Tak, miał tu jeszcze zostać jakiś czas. Z taką też decyzją udał się do właściciela gospody.
 
AJT jest offline  
Stary 25-08-2013, 17:53   #206
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Wolmar obudził się wczesnym rankiem. Zaspany rozejrzał się po pokoju, jakby nie rozumiał gdzie jest i co właściwie tu robi. Zaburczało mu w brzuchu. Po chwili ponownie i donośniej. Zamlaskał, jakby chciał rozruszać szczękę ale zamarł, przypominając sobie o czymś. Poklepał się po ubraniu, którego jakoś nie miał okazji (i sił) zdejmować przed snem i uśmiechnął szeroko. Z jednej z kieszeni wyciągnął dwa, połamane nieco orzechowe ciasteczka. Mgnienie oka później nie było po nich śladu.
- Prawdziwa magia... - mruknął, zgarniając okruszki z kącików ust. - Zniknąłem je...

Apetyt adepta niewiele skorzystał na tak lichym posiłku i Wolmar z utęsknieniem wyczekiwał pory śniadania. Podczas płomiennej (dosłownie) przemowy Frugela Wolmar nie odrywał wzroku z talerza. Nie dlatego, że się sromał, ale próbował się nie udławić wielką pajdą chleba, jaką wpakował do ust w całości, gdy tylko zagniewany czarodziej wszedł do kuchni. Na słowa o obecności, wbrew poleceniu, Markusa na terenie posiadłości zrobił wielkie oczy, jakby słyszał o tym pierwszy raz i był tą niesubordynacją straszliwie oburzony. "Jak tak można!" - krzyczały jego podniesione wysoko brwi. "Ty łotrze!" - krzyczała niemo reszta ciała. Tylko żuchwa pracowała rytmicznie próbując dać radę inwazji pieczywa, psując nieco obraz ostatniego sprawiedliwego...

W drodze do szlachcianki zagadał do Oppela:
- Pewnikiem coś ten nasz dobrodziej kombinuje. Jakoś strasznie zależy mu na braku postronnych osób w posiadłości. A to, że przyszedł prosto na nasze kwatery jest jeszcze dziwniejsze. Koncypuję jednak, że nijak Herr Frugelowi w tym procederze przeszkodzić nie możemy, ale możemy zostawić parę niespodzianek dla niego. Może PO wszystkim uda się dostrzec to, na czym tak zależy Frugelowi. I czego szuka w naszych kwaterach.

- Możemy zrobić tak - ściszył konspiracyjnie głos - zostawimy kilka przedmiotów w różnych miejscach - na łóżkach, na bagażach i gdzie jeszcze. Mogą to być utensylia codziennego użytku, nóż, grzebień, pióro, czy koński włos nawet. Jeśli Frugel będzie przeszukiwał nasze rzeczy, albo co innego na naszych kwaterach robił, to może dojrzymy gdzie. Wystarczy zapamiętać szczegóły, jak były te przedmioty ułożone przez nas, a jak są po prawdopodobnej wizycie czarodzieja.

- Poza tym przyjrzę się naszym pokojom i poszukam emanacji magicznych - może co ciekawego wynajdę? - oznajmił. Chociaż wizja, że Frugel nie jest tym, za kogo się podaje wydała mu się zbyt niepokojąca i wbrew podejrzeniom przekonywał siebie, że pewnie okaże się tylko zwykłym dziwakiem. Bo jeśli było inaczej, to mieli poważne kłopoty.

- Z pewnością nie możemy zostawiać w jego posiadłości żadnych wskazówek na temat sztyletu, ani nic związanego z naszą misją. Przynajmniej do czasu, aż dziwne zachowanie Frugela się wyjaśni...

* * *

Atak bestii z kokardą był zaskoczeniem. Szczekający kłębek futra obślinił mu nogawkę, która była dość zniszczona i bez tego. Miał ochotę wierzgnąć kopytem i strącić szkodnika, ale udało mu się opanować dla dobra przebiegającej właśnie rozmowy. Wytworna dama ("paniusia", jak ją sklasyfikował Wolmar) mogła mieć im za złe, jakby coś stało się z jej pupilem. Dlatego stał z wymuszonym uśmiechem i siłą woli powstrzymywał się od zrobienia czegoś paskudnego szczekaczowi. Ułożył nawet krótką listę zaklęć, których celem miało toto zostać.

Gdy wyszli, zagaił do Dietera.
- Chyba braciszkowie będą pamiętać o rannym wojowniku, który zostawił hojny datek, prawda?

- Warto też popytać w Kolegium Ametystu o Gabrielle. Moja licencja powinna pomóc dostać się do środka. Chodźmy do świątyni, a później do Kolegium. Chciałbym zdążyć przed wieczorem do posiadłości Frugela - dodał, puszczając oko do Markusa.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 25-08-2013, 22:58   #207
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Gaston był nie pocieszony, Klemperera nie zastał i musiał wrócić posiadłości Frugela, a tam nie było zbyt wesoło. Wkurzony czarodziej ognia pokazał swój ognisty temperament, opierdalając wszystkich za drobną niesubordynację Markusa. Były przemytnik tak się tym zdarzeniem zirytował że zapomniał powiedzieć kolegom o swych postępach w śledztwie. Następny dzień okazał się bardziej owocny hrabia zdołał ich umówić z pewną szlachcianką, która mimo aroganckiej postawy potwierdziła i uzupełniła informacje które posiadał Gaston.

- Wolmarze, może odwiedźmy najpierw Klemperera - zaproponował łowca nagród - jego koneksje mogą być więcej warte niż twoja licencja. Dzięki jego wstawiennictwu magowie ametystu mogą być bardziej chętni do współpracy. Jeśli chodzi o świątynię to możemy się wszyscy tam przejść, ale nie sądzę byśmy zdołali ustalić coś konkretnego, zwłaszcza że ten ranny wojownik był prawdopodobnie elfem i chyba nie ma go już w mieście. Choć z drugiej strony kto wie, może będziemy mieć szczęście?
 
Komtur jest offline  
Stary 27-08-2013, 09:38   #208
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
Spędzenie połówki dnia w Trzech Brodach spełzło na niczym, nie licząc smacznego posiłku w towarzystwie Markusa. Mimo wszystko powoli coraz więcej informacji trafiało do ich wspólnego garnuszka i zawsze był to krok do przodu w poszukiwaniach tajemniczej kobiety. Przechadzając się z cyrulikiem ulicami Altdorfu miecznik kukał to raz, to drugi po straganach bacznie spoglądając na ceny oręża. Zastanawiał się nad sprzedaniem swojego w zasadzie nieużywanego łuku i zamianie na bardziej przystępną broń, chociaż ostatnio nie miał nawet czasu potrenować swoim kijem od szczotki i miał wrażenie, że na to przyjdzie czas dopiero w bitce. Wybór wszelakich narzędzi do upuszczania juchy w pewien sposób Magnusa zachwycał, pomijając zweihandera, w jego oko wpadło przynajmniej kilka innych rodzajów oręża które chętnie by do siebie przytulił. No, ale póki co był biednym Magnusem spacerującym z Lupusem u boku, dorabiającym u tajemniczego czarodzieja i w nielegalnych walkach. No tak, jutro-pojutrze wypadało zajrzeć na arenę może mieli coś nowego do obicia...

Powrót do posiadłości Frugela do przyjemnych nie należał. O ile Magnus, jako wedle wszelkich cywilizowanych definicji, dzikus z lasu co grabił przydrożne dziewki, szczerze chuja kładł (jak to mówiono w społecznościach uciekinierów) na prawa magistra jak i jego zakwaterowanie, tak pozostali zdawali się szczerze przejmować zastrzeżeniami pracodawcy. Markus zaś szczególnie wydawał się być przejętym tą drobną wpadką. Wychodząc od Frugela przyszła kolej na obgadanie całej tajemniczości owego czaroklety. Magnus miał kupę uprzedzeń do magistra, Lupus reagował na niego iście nerwowo, a pozostali zdawali się lubić go coraz mniej.

- Hm... Pytanie jak daleko jesteśmy w stanie pójść ze swoimi podejrzeniami. Można zwyczajnie komuś zapłacić za szlajanie się przez cały dzień wokół posiadłości magika i obserwowanie kto wchodzi, a kto wychodzi. Oczywiście musimy być świadomi tego, że gdyby Herr Frugel go jakimś sposobem złapał i zmusił do mówienia, to czyhająca na nas armia zwierzoludzi stanie się nagle małym problemem... - Dodał swoje kilka groszy do rozmowy Wolmara z Markusem.

Pani Elizabeth Baern okazała się wyjątkowo wkurwiającą szlachcianką i to taką, rodzaju którego Magnus szczerze nie trawił. Żałował w myślach że musiał Lupusa zostawić na zewnątrz. Wielki, włochaty psiur miałby kupę frajdy z zakokardowaną popierdółką "wybawczyni nas wszystkich od chaosu". Tak czy siak miecznik średnio się odzywał, takie spotkania zdecydowanie nie były w jego klimacie i zwyczajnie bał się, że walnie jakieś głupstwo.
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!
Sierak jest offline  
Stary 29-08-2013, 09:24   #209
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
I znowu błąkają się od miejsca do miejsca, od informacji do informacji. Żadnych szczegółów i nie prędko się zapowiadało aż takowe otrzymają. W wyniku najświeższych wieści ich droga została skierowana z powrotem do świątyni Sigmara.

-Markusie, chcesz wiedzieć jak się modlimy ? Zajrzyj proszę do tej księgi, tutaj jest wszystko napisane. - W tym momencie wręczył cyrulikowi modlitewnik.- Tylko go nie zgub, jest mi wielce potrzebny

Po chwili odpowiedział na pytanie Wolmara.
-Mam nadzieję, że będą pamiętać. Jeśli nie to jesteśmy w punkcie wyjścia

Gdy zbliżali się do wrót świątyni zatrzymał się przed wszystkimi i ogłosił.
- Tutaj panują trochę inne zwyczaje niż w Middenheim, nie wiem jeszcze z kim przyjdzie nam rozmawiać ale jeśli to będzie Wielebna Roban, to róbcie to co wam ona każe i co ja robię, nie wtrącajcie się w zdanie ani używajcie sarkastycznych lub pseudośmiesznych odzywek, zwłaszcza Ty Markusie. Jeśli ktokolwiek, z tej świątyni poczuje się urażony to prawdopodobnie kopniak w dupę będzie najlżejszą karą, która nas spotka. Wszyscy zrozumieli ? To ruszamy

Po otworzeniu wrót świątyni, Dieter spotkał dokładnie tego samego akolitę co wcześniej.
-Sigmar z tobą bracie, chcieli byśmy porozmawiać z kimś wyżej postawionym, mógłbyś zaprowadzić mnie i moich towarzyszy do takowej osoby?
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline  
Stary 29-08-2013, 21:54   #210
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
„Pod Płonącym Stołem”

- To doskonale, że się Pan zdecydował – oznajmił Mathias, zacierając ręce. Engelbert zauważył nowy element wyposażenia sali biesiadnej. Nad jednym z dwóch kominków, zawieszony był na solidnych gwoździach stół. I to dokładnie ten, przy którym walczyli przed kilkoma dniami z demonem, przysłanym w kopercie. Wyraźnie widać było szramy uczynione demonicznymi pazurami. Chyba zostały nieco pogłębione, aby spotęgować efekt. W poprzek stołu przytwierdzony był ciężki, dwuręczny miecz, na którego ostrzu pozostały jakieś brunatno-czarne ślady. Karczmarz zauważył gdzie Engelbert patrzy. Chrząknął. – Piękna pamiątka bitwy jaką stoczyliście z demonem, prawda? Już krążą opowieści... A do tego ogłaszam przez chłopaczków, tych samych coście ich sobie do biznesu przysposobili, że to wy jesteście jednym z pogromców demona. Reklama dźwignią handlu, jak to mówimy tutaj w stolicy.

Petentów było coraz więcej. Sława Engelberta jako wróża rosła, a do tego cieszył się on opinią niezbyt drogiego specjalisty, co przysparzało klienteli. Mathias Taufel zacierał ręce, jemu obroty także wzrastały. Kolejny dzień Hoef zakończył z jedną koroną i siedmioma szylingami zysku, już po odliczeniu tego, co oddawał karczmarzowi.


Świątynia Sigmara

Nie było w tym nic dziwnego, że awanturnicy zostali poprowadzeni do gościnnego pokoju, w którym przyjęła ich stara znajoma Dietera – Wielebna Klara Roban. Najwidoczniej kapłanka pełniła taką funkcję i musiała użerać się z wiernymi, chętnymi tropić heretyckie kulty. O dziwo, wiedziała całkiem sporo na temat rannego elfa i jego towarzyszy.

- Opatrywał tu rany ów elf, o którego pytacie. A co? Elf też człowiek i ma prawo zatrzymywać się w świątyni Młotodzierżcy, czyż nie? Opatrzony wojownik wybierał się w dalszą drogę, nie wiem gdzie, przykro mi. Ale towarzyszyła mu pewna kobieta, czarodziejka. Przyglądała się spod głębokiego kaptura i zasłaniających całe ciało szat. Chwilę rozmawiałyśmy, chciała na dłużej zatrzymać się w Altdorfie.


Rezydencja Klemperera

Tym razem mag był w domu. Przyjął ich w tym samym gabinecie co ostatnio, nie wyrażając jakiegokolwiek zaskoczenia z powodu ich wizyty. Najpierw odezwał się do Gastona. – Niestety nie było mnie wczoraj w domu, a pewnie chciałeś załatwić tą samą sprawę, co dzisiaj, prawda? Usiądźcie.

Wysłuchał z czym przychodzą, podrapał się po nosie, poprawił okulary w drucianej oprawie. – Kolegium Ametystu. Postaram się wam ułatwić dostanie się do niego. Ale to wymaga czasu, sami rozumiecie. Myślę, że trzy dni powinny załatwić sprawę. Skontaktuję się z kim trzeba i dam wam znać przez umyślnego, co osiągnąłem. A tymczasem, skoro chcecie spotykać się z magami, poleciłem was komuś innemu. To Czcigodny Guilliame Deschamps, mistrz magii. To człowiek, który wciąż, mimo swego statusu podróżuje po świecie i walczy z mrocznymi siłami, które zakłócają porządek świata. Ma rezydencję w Altdorfie, w Westerham. Z pewnością znajdziecie, to taki rozsypujący się, porośnięty bluszczem budynek.


W drodze powrotnej

Przestronny plac tętnił życiem, gdyż godzina była jeszcze młoda. Ludzie tłoczyli się wokół straganów, dzieci i psy pałętały się między nogami, handlarze zachwalali swoje towary, a wędrowna trupa cyrkowców zabawiała tłum swoimi sztuczkami.

Gdy Magnus Raufer upadł na bruk, wszyscy pomyśleli, że po prostu się potknął. Jednak przeczył temu jego jęk i wydobywająca się spod ciała struga krwi. Niemal natychmiast stało się jasnym, że ktoś go postrzelił. Pomiędzy łopatkami tkwił wbity głęboko bełt z kuszy.
 
xeper jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172