Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2013, 09:32   #203
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Trzy Brody

Spotkanie z parchatym, kulawym dziadem okazało się owocne. Przynajmniej w porównaniu z bezskutecznym nagabywaniem stałych klientów spelunki. Dopiero staruch pospieszył z ciekawymi informacjami. Markus westchnął i teatralnym gestem złapał się nos, a następnie wcisnął zapłatę w dłoń żebraka.

- Dzięki Ci, chłopie. Weź tę mamonę, niech Ci drzwi do łaźni i krawca otworzy. Ale jeśli chcesz zarobić więcej
- wpił wzrok w mętnawe oczy żebraka. - Więcej, powiadam, to jeśli zobaczysz tę kobietę ponownie, zapamiętaj więcej szczegółów. Będę tutaj za dwa dni. Karbujesz sobie, chłopie?

Po chwili zostali sami, nie licząc ciżby ludzi cisnących uliczkami tam i z powrotem.

- Gdzie im się tak spieszy? Mi się nigdzie nie spieszy - zastanawiał się na głos cyrulik. - Magnusie, co powiesz na jakieś żarcie na mieście. Strach mi trochę do posiadłości Frugela wracać. Ognisty i krewki się robi, gdy złość go ogarnie. Zdybał mnie, gdy czatowałem na kwaterach naszych i się troszkę skomplikowało. No, nieważne, zresztą. Rano się wszystko przy śniadanku wyjaśni zapewne. Co powiesz na tłusty bigosik?.

Po paru kwadransach wracali z kompanem racząc się pachnącą kapustką prosto z parującego kociołka. Zakupili jadło okazyjnie, gdyż handlarka zbierała się do domu i nie chciała wyrzucać resztek na bruk.

- Kapusta, to podstawa diety w Kislevie - prawił Magnusowi Oppel, połykając grubo siekaną marchew. - Oni, Ci Kislievici, pomnij me słowa, albo dziczyzna albo kapusta na śniadanko. No i gorzałka. Ale to już zapewne, wiesz....

***


Posiadłość Czarodzieja

Cisza jaka zapadła po przemowie Herr Frugela w kuchni aż kłuła w uszy. Szczególnie czerwone ze wstydu uszy cyrulika, jakby to czarodziej zaklął je złośliwym czarem. Z ciężkim szurnięciem, odstawił krzesło i ze spuszczoną głową szepnął.

- Mości Czarodzieju, szlachetni kompani, towarzysze - uniósł głowę a w jego oczach zalśniły łzy. Uznał wcześniej, że tak będzie właściwie- Przepraszam Was. Skrewiłem. To się nie powtórzy.

I żeby pokazać, że w Collegium łyknął trochę klasycznego zadeklamował. - Mea culpa, mea maxima culpa, jego mać.

***


Spotkanie w Gorgonie


Wizytę u hrabiego von Bauma Markus ścierpiał. Podczas przemowy szlachcianki wpatrywał się w bogato zdobiony sufit obserwując bzyczące leniwie muchy. Wyraz twarzy, który zagościł mu na cały kwadrans, obnażał skretyniałe pochodzenie do trzech pokoleń wstecz. Kiwał jednak głową, potakując od czasu do czasu, że uważa, że się zgadza, etc.

Dopiero gdy wyszli na podwórze za klubem palnął do Dietera.

- Pojebana prukwa, nie? Jak ta moja wykładowczyni z algebry w kolegium. Stare, dobre dzieje. To co, Dieterku? Jadymy do Świątyni? Wprowadzisz nas? Jestem gotów do wizyty, tak jak tu stoję. Czystszy, nigdy nie będę. O żesz, kurwa! Gołąb na mnie nasrał!


Gdy byli przed chramem Sigmara Markus struchlał i szepnął w ucho kapłanowi.

- Dieter, a jak Wy się tak prawidłowo modlicie, co? Wiesz, Wy, sigmaryci? Czynicie sobie znak młota czy jak?
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 24-08-2013 o 09:42.
kymil jest offline