Andy, Lucy:
Facet jakby był na to przygotowany. Zrobił unik tak, że Andy uderzył w jedno z pudeł. Lucy chwyciła w ręce swojego XM-8, który do tej pory miała przewieszony przez ramię. Gość jednak nie zaatakował, a rzucił się na pudła i dmuchnął dymem papierosowym w czujnik. Włączył się alarm. Andy wciąż atakując uderzył w nogę przeciwnika, który przewrócił się na ziemię.
[indykator? nie, ten sam ekwipunek co w rzeczywistości]
Winchester:
Domyślałeś się, że twój ekwipunek leży przy mutancie. Domyślałeś się tylko dlatego, że tam była twoja krótkofalówka. Zdecydowałeś się zrobić dość drastyczne ruchy. Przewróciłeś się razem z krzesłem. Wtedy mutant poderwał się znad biurka, ale stanął jakby zamarł. Czerwone światło z jego sztucznego oka znów przeszyło ci duszę, ale tym razem jakby bardziej oddalone. Leżąc na ziemi i szarpiąc liny zobaczyłeś, że "czapka" wisiała w powietrzu przymocowana do jakiejś maszyny nad tobą. Jakiejś bardzo dużej maszyny wpiętej w co najmniej dwa piętra (pomieszczenie ma wysokość trzech pięter). Potem już nie bardzo wiedziałeś co się działo. Twoje ruchy były instynktowne. Rozwiązałeś się i stanąłeś na równe nogi, gdy zobaczyłeś, że mutant ma w rękach twoją kuszę. Wycelowaną w twoją głowę. No nie. Znowu? Tak... mutant nie miał tam bełta. Zbyt późna zorientował się. Rzuciłeś się do biurka i wydarłeś mu ją z rąk. Niestety ty też nie masz bełtów, a on już po chwili miał strzelbę w dłoni (chwycił zza biurka). Czerwone światło z oka już nie robiło na tobie żadnego wrażenia. Zrobiłeś unik i jeden ze śrutów drasnął cię w lewe ramię. Nic istotnego, ale zbierasz te obrażenia. Stopy, klatka piersiowa, a teraz jeszcze ramię. Rzuciłeś się do drzwi (wcześniej ich nie widziałeś, są zbutwiałe) i przeleciałeś przez nie niosąc za sobą drzazgi. Znalazłeś się na korytarzu. Potem biegłeś ile sił w obolałych nogach. Kilku krotnie skręcałeś w labiryncie korytarzy - niektóre z nich były zawalone, inne jakby nowe. Dość szybko wkroczyłeś w strefę mroku, bo korytarz najbliższy mutant miał włączone światło z sufitu. Potem biegłeś na oślep i zdawałeś się słyszeć pościg. Wpadłeś w końcu na jakiegoś faceta. Obaj upadliście na ziemię, a on włączył swoją latarkę i mierzy do ciebie z pistoletu. Niedaleko widzisz latarki innych osób i głosy... głosy [b]Praudmoora i Big Billa!
Praudmoore, Big Bill, Sztywny (i Winchester):
Tamten dość długo nie odpowiadał. Może z pół minuty, może minutę. W końcu usłyszeliście uderzenie o ziemię. Wychyliliście się z latarkami i zobaczyliście jakiegoś faceta leżącego na ziemi z włączoną latarką i mierzącego z pistoletu do Winchestera leżącego obok niego. Winchester wyglądał tragicznie - widać to było nawet z daleka. Brudny i obita morda. Facet mówi:
-
Jestem McNeil! Jestem człowiekiem. Wy też? - i ciszej do Winchestera -
Siedem dwadzieścia osiem czternaście. Co jest kolejne? Winchester problematyczny Spryt (6)
Wynik: 5, 5, 2
Winchester:
Zdajesz sobie sprawę, że jeśli to jest zagadka logiczna to poprawna odpowiedź to
pięćdziesiąt sześć.