|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
22-08-2013, 17:59 | #121 |
Reputacja: 1 | Kiedy mężczyzna zaczął się rzucać Andy spojrzał na niego oburzony. Kurde, ale chujowy ten trip. - Do starości z szacunkiem, gówniarzu. Nim ktokolwiek się obejrzał Łowca chwycił saperkę i grzmotnął nią "stróża" przez łeb. |
22-08-2013, 23:00 | #122 |
Reputacja: 1 | Dean po chwili robi wszystko żeby się uwolnić. Jak trzeba się przewrócić robi to, stara się jak najszybciej rozwiązać i wstać gotowy do walki. ( mam nadzieję że dojrzał wcześniej gdzie jest jego ekwipunek, jeśli tak to od razu rzuca się do kuszy albo noża zależy co bliżej jeśli nie wie gdzie jest broń to rzuca się błyskawicznie do ucieczki jeśli też jest to możliwe - ostatecznie jeśli nic innego nie wchodzi w rachubę trzeba będzie stanąć do walki z mutantem... wiem że miało być mniej odważnie ale trzeba walczyć... walczyć by móc uciec ) |
25-08-2013, 13:44 | #123 |
Reputacja: 1 | Wszystko wydawało się jej na prawdę dziwne, wszystko działo sie szybko. Mimo że stróż nie wyglądał na jakiegoś super niebezpiecznego zaczynał być niewygodny. Przeszukała swoje kieszenie - a może miała przez przypadek przy sobie jakiś indykator? Agresywne działania nie były tym, co było pożądane. Wiedziała, że tu, w tym stanie powinna zdobyć jak najwięcej informacji - nie wiedziała do czego, ale w końcu informacje na temat tego miejsca były im potrzebne. Ale... Nie bardzo ogarniała to ze byli ciągle sobą. Jej przemyślenia przerwał staruszek, który... Nie należał do tych cierpliwych. Zszokowana otworzyła lekko usta gotowa by w razie czego pomóc swojemu kompanowi. A był nim, czy tego chciała czy nie. |
25-08-2013, 22:02 | #124 |
Reputacja: 1 | Odpis 27 Andy, Lucy: Facet jakby był na to przygotowany. Zrobił unik tak, że Andy uderzył w jedno z pudeł. Lucy chwyciła w ręce swojego XM-8, który do tej pory miała przewieszony przez ramię. Gość jednak nie zaatakował, a rzucił się na pudła i dmuchnął dymem papierosowym w czujnik. Włączył się alarm. Andy wciąż atakując uderzył w nogę przeciwnika, który przewrócił się na ziemię. [indykator? nie, ten sam ekwipunek co w rzeczywistości] Winchester: Domyślałeś się, że twój ekwipunek leży przy mutancie. Domyślałeś się tylko dlatego, że tam była twoja krótkofalówka. Zdecydowałeś się zrobić dość drastyczne ruchy. Przewróciłeś się razem z krzesłem. Wtedy mutant poderwał się znad biurka, ale stanął jakby zamarł. Czerwone światło z jego sztucznego oka znów przeszyło ci duszę, ale tym razem jakby bardziej oddalone. Leżąc na ziemi i szarpiąc liny zobaczyłeś, że "czapka" wisiała w powietrzu przymocowana do jakiejś maszyny nad tobą. Jakiejś bardzo dużej maszyny wpiętej w co najmniej dwa piętra (pomieszczenie ma wysokość trzech pięter). Potem już nie bardzo wiedziałeś co się działo. Twoje ruchy były instynktowne. Rozwiązałeś się i stanąłeś na równe nogi, gdy zobaczyłeś, że mutant ma w rękach twoją kuszę. Wycelowaną w twoją głowę. No nie. Znowu? Tak... mutant nie miał tam bełta. Zbyt późna zorientował się. Rzuciłeś się do biurka i wydarłeś mu ją z rąk. Niestety ty też nie masz bełtów, a on już po chwili miał strzelbę w dłoni (chwycił zza biurka). Czerwone światło z oka już nie robiło na tobie żadnego wrażenia. Zrobiłeś unik i jeden ze śrutów drasnął cię w lewe ramię. Nic istotnego, ale zbierasz te obrażenia. Stopy, klatka piersiowa, a teraz jeszcze ramię. Rzuciłeś się do drzwi (wcześniej ich nie widziałeś, są zbutwiałe) i przeleciałeś przez nie niosąc za sobą drzazgi. Znalazłeś się na korytarzu. Potem biegłeś ile sił w obolałych nogach. Kilku krotnie skręcałeś w labiryncie korytarzy - niektóre z nich były zawalone, inne jakby nowe. Dość szybko wkroczyłeś w strefę mroku, bo korytarz najbliższy mutant miał włączone światło z sufitu. Potem biegłeś na oślep i zdawałeś się słyszeć pościg. Wpadłeś w końcu na jakiegoś faceta. Obaj upadliście na ziemię, a on włączył swoją latarkę i mierzy do ciebie z pistoletu. Niedaleko widzisz latarki innych osób i głosy... głosy [b]Praudmoora i Big Billa! Praudmoore, Big Bill, Sztywny (i Winchester): Tamten dość długo nie odpowiadał. Może z pół minuty, może minutę. W końcu usłyszeliście uderzenie o ziemię. Wychyliliście się z latarkami i zobaczyliście jakiegoś faceta leżącego na ziemi z włączoną latarką i mierzącego z pistoletu do Winchestera leżącego obok niego. Winchester wyglądał tragicznie - widać to było nawet z daleka. Brudny i obita morda. Facet mówi: - Jestem McNeil! Jestem człowiekiem. Wy też? - i ciszej do Winchestera - Siedem dwadzieścia osiem czternaście. Co jest kolejne? Winchester problematyczny Spryt (6) Wynik: 5, 5, 2 Winchester: Zdajesz sobie sprawę, że jeśli to jest zagadka logiczna to poprawna odpowiedź to pięćdziesiąt sześć. |
25-08-2013, 23:02 | #125 |
Reputacja: 1 | -Ręce do góry! - Krzyknął Willy przyciskając kałacha do barku i starając się zrobić wrażenie bardzo niebezpiecznego człowieka. - Wincheaster, chodź tutaj, a pan, panie McNeil jest poproszony o rzucenie broni i uniesienie rączek do góry tak powoli, żebym mógł policzyć włoski na ręku! Raz daw powiedziałem! W sumie nie żartował. O ile chora psychicznie laska była do zrozumienia, to już koleś skradający się w mroku nie bardzo. Czort go wie, co tu się może czaić. Czemu by nie kolejny mutant? |
26-08-2013, 14:34 | #126 |
Reputacja: 1 | Łapię Joannę tak żeby zrobić sobie z niej tarczę i idę w stronę McNeailla. - Słuchaj facet, pierdolę twoje zagadki, kolejna pewnie jest jakąś posrana cyfra ale gówno ci to da jak przyjdą mutanty i najpierw zeżrą ciebie i Wincheastera, a później nas. Zrobimy więc tak, ja puszczę panienkę, która nie do końca ma równo pod sufitem, a ty puścisz naszego kumpla i wyjdziesz póki jeszcze możesz chodzić. |
26-08-2013, 23:28 | #127 |
Reputacja: 1 | Jack poderwał się na równe nogi i podbiegł do Winchestera i tego drugiego. Trzymał pistolet oburącz i celował w głowę tego całego McNeil'a. - Tak, jesteśmy ludźmi. Rzuć broń, albo zaraz sprawdzę, czy masz w głowie mózg, czy kabelki. Nie żartował.
__________________ Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution. Because I must not allow anyone to stand in my way. -DN Dyżurny Purysta Językowy |
27-08-2013, 10:40 | #128 |
Reputacja: 1 | - Jeszcze. Jaki. Pyskaty. - wycedził Andy okładając stróża narzędziem polowym. |
27-08-2013, 12:06 | #129 |
Reputacja: 1 | Winchester jakby szybko oprzytomniał : - 56! Kolejne jest 56! Nie ma czasu na pierdoły... skoro wszyscy jesteśmy tu ludźmi... nadciąga nieco inny problem... zmutowany problem... Sztywny! - podniósł głos i odgarnął ręką spokojnie broń faceta który w niego mierzył -Jak chcesz to mnie zastrzel... uwierz mi, gorzej ten wieczór dla mnie nie może już wyglądać... Wstał otrzepał się i podszedł do Sztywnego i innych : - Kurwa chłopaki jak dobrze was widzieć... Nie wiem co tu jest grane ale właśnie uciekłem z niewoli... porwał mnie mutant i to dość cwany mutant... Mam nadzieję że jesteście gotowi na małe polowanie chłopcy! - po chwili jednak spojrzał na faceta który do niego mierzył i zapytał - Co to w ogóle za przychlast? I kto do kurwy nędzy da mi jakąś porządną kosę... Po chwili jednak się uspokoił i stwierdził : -Jaki mamy plan? Bo ja to bym osobiście chciał odzyskać swoje fanty... |
27-08-2013, 14:07 | #130 |
Reputacja: 1 | Will wyszarpnął z pochwy na piersi nóż myśliwski i wysunął rękojeścią w stronę Winchestera. -Sorry stary, więcej nie mam. Jak dorwiemy Grześka, to będę mógł oddać kałacha. Mutant? Od razu możemy go zapierdolić. W końcu czemu nie? Nie pasuje mi rola zwierzyny, jaką grałem do tej pory, ale myśliwy... Do tego się urodziłem. Znów podniósł kałacha i wycelował w McNeila. Jedyna znaleziona do tej pory żywa osoba w Instytucie była niespełna rozumu. Więc czemu kolejna miałaby być? |