Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2013, 06:20   #1
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
[The One Ring] Bractwo Krasnoludzkiej Drogi




















Najdłuższy dzień, przesilenie letnie w kalendarzu Ludzi Pólnocy w Śródziemiu nosiło nazwę Loëndë. Mieszkańcy Esgaroth roku 2946 trzeciej ery przygotowali się do obchodów hucznie. 22 czerwca był wyjątkowym okresem wielu społecznościom. Hobbici z Shire nazwali ten dzień Środkiem Roku czyniąc go centrum festiwalu Lithe. Elfy choć nie miały szczególnej nazwy, to przesilenie letnie przypadało dokładnie na środek letniego miesiąca Lairë. Środek Lata to czas zabaw, festiwali oraz wesel.

Do Miasta na Jeziorze przybyli nie tylko okoliczni farmerzy z rodzinami lecz również i kupcy z dalekich krain. Szczególną atrakcją miał być pokaz sztucznych ogni, który przyciągał do Esgaroth starych i młodych a nawet dumnych sąsiadów z Dali. Podobno inżynierowie z Samotnej Góry mieli w swej pieczy to przedsięwzięcie, choć równie wielu Ludzi Jeziora szeptało z ekscytacją, że takie dziwa na pewno będą wynikiem wizyty Szarego Pielgrzyma.

Kiedy słońce schowało się za odległym, czarnym grzbietem Mrocznej Puszczy, a nad Esgaroth zapał zmrok, ognie płonęły dookoła Długiego Jeziora znacząc jego brzeg. W niektórych częściach miasta było w cicho, ciemno i zdawały sie być wyludnionymi. Inne, wręcz przeciwnie tętniły życiem. Dzielnica kupców z Wodnym Rynkiem, centrum Esgaroth była najbardziej oświetlona. Drewniana zabudowa wymagała oszczędności w korzystaniu z latarni, więc tam, gdzie nie trzeba tego wieczoru, lub na co dzień, Miasto na Jeziorze spowite było ciemnością rozproszoną sporadycznymi ognikami starannie doglądanych ogni.




Wielu mieszkańców i gości zebrało się na tarasach domów, zajazdów, pomostach lecz również i na moście łaczącym Esgaroth z zachodnim brzegiem jak i na plażach i łąkach wokół jeziora. Wesoła muzyka i pieśni niosły się echem po wodzie wraz ze śmiechem i podekscytowanymi głosami zebranych.

Brann Skorlsunn, Eingulf Ogar oraz Dwalin syn Ginnara siedzieli na drewnianym tarasie mistrza Gloina przy stole suto zastawionym mięsnymi potrawami, plackami, piwem oraz winem. Dom ambasadora Króla Daina Żelaznej Stopy należał do jednego z najokazalszych w tym kwadrancie i znajdował się w bliskim sąsiedztwie z ratuszem. Na placu, na platformie wzniesionej ponad tłum zebranych mieszkańców, Pan Esgaroth pogrążony był w rozmowie z kapitanem Straży, mistrzem Gildii Łuczników oraz swoim asystentem o imieniu Quill.

- Panowie, wierzę, że dzisiejsza noc jest niezwykle istotna dla naszego małego miasta. Mamy gości, możnych i szlachetnie urodzonych, kupców z daleka. Kupują nasze jedzenie, piją nasze piwo, próbują naszych lokalnych wyrobów, budują dobrą wolę i co najważniejsze podpisują kontrakty... Będą długo latami opowiadać o dzisiejszym widowisku, wspominać sztuczne ognie a o poranku nasze skrzynie i skarbce wypełnią się wielce i może nawet niedługo osiągniemy pozycję naszych sąsiadów z Dali. Mieszkańcy Lasu i Samotnej Góry pokładają w nas zaufanie jakiego nigdy nie okazywali nam za czasów rządów mojego przeklętego poprzednika...

Zebrani oficerowi słuchali nie przerywając zwierzchnikowi.

- Czy Straż rozstawiona? Mamy dodatkowych ludzi z Gildii? Powinno wystarczyć, tak?

- Tak mój panie. – kiwnęli zgodnie głowami.

- A nasi honorowi goście są należycie ugoszczeni?

- Tak, mój panie, delegaci z Góry i Lasu są zadowoleni z kwater a kupieccy lordowie z Rhun już dzisiaj zgodzili na wstępne negocjacje jutrzejszego poranka. Będziesz miał panie jutro pracowity dzień.

- Wspaniale, wspaniale! Zatem zajmijmy nasze stanowiska i trzymajmy kciuki, aby te fajerwerki okazały się być choć w połowie tak imponującymi jak o nich słyszałem.










[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=GcicTQq3ndM[/MEDIA]



Pierwsze gwiazdy pokazały się na niebie, gdy Pan Esgaroth wyszedł na drewnianą scenę i przemówił do zebranego tłumu witając wszystkich serdecznie. Szlachetna mowa potoczyła się donośnym głosem wspominająca wielki dług jaki wszyscy zawdzięczają poległym w Bitwie Pięciu Armii. Wszak gdyby nie zwycięstwo sprzed pięciu lat, każdy kolejny najdłuższy dzień roku nadal przykryty byłby cieniem smoka Smauga. Pan na Jeziorze mówił długo o odrodzonej nadziei i że wszystko jest możliwe jak długo ludzie, elfy i krasnoludy wspólnie budują nową przyszłość. Wrzawa wiwatów, toastów i klaskania długo brzmiała po zakończonych słowach oficjała.

Pan na Jeziorze dał znak pochodnią w kierunku mrocznej toni jeziora. Zapalone strzały wysoko wzbiły się ku niebu łagodnym łukiem opadając do wody. Wtedy z barki na Długim Jeziorze wzbiły sie ku niebu pierwsze sztuczne ognie z hukiem wybuchów eksplodując kolorowymi światłami na czarnym nieboskłonie nocy. Wielkie kłęby dymu sunęły po jeziorze ku miastu niczym ruchomy dywan ścieląc się między budynki wodnymi uliczkami drewnianych kanałów. Pan Esgaroth otoczony osobistościami klaskał spontanicznie urzeczony widokiem kanonady niesamowitych wybuchów kolorów tak samo jak rzesze stojących poniżej tłumów.

Pomimo spektaklu tańczących na niebie ogni oraz wrzawy oklasków wymieszanych z hukiem wybuchów, goście mistrza Gloina dostrzegli małe zamieszanie na scenie. Oto mężczyzna dobiegł do Pana na Jeziorze i gestykulując wyraźnie prosi go o coś. Tamten zdaje sie go wcale nie widzieć pochłonięty zamaszystym, entuzjastycznym klaskaniem, kiedy straż dyskretnie odciąga człowieka na bok uspokajająco.

Na skraju drewnianej platformy asystent Quill z kilkoma strażnikami wkrótce rozprawia o czymś z przejętym mieszkańcem Esgaroth. Hałas jest zbyt wielki aby rozmówcy mogli się dobrze słyszeć, więc stojąc naprzeciw siebie ludzie krzyczeli niemal starając sie, aby ich głosy wzniosły się ponad eksplozjami kolorowych ogni. Mężczyzna wyglądał na bardzo poruszonego i wyraźnie zdawał się być w potrzebie pomocy.

Jako, że taras mistrza Gloina wychodził w pobliże sceny, do uszu krasnoluda Dwalina doleciały strzępy krzyków człowieka.

- Mój syn!... pomóżcie mi go!... niepodobne!... coś złego!...





 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 14-09-2013 o 06:02.
Campo Viejo jest offline