Magnus "Bezduszny" Lankdorf
Łowca czarownic przeniósł wzrok na Rudigera i odrzekł na jego pytanie
-Jestem tu, poniewaz zostałem wezwany, nie przynosze żadnych wieści. Jesli można wiedzieć...to kiedy przybedzie ktoś kto objaśni nam cel naszego...zadania??-
Czekając na odpowiedź, Magnus ściągnął żelazne szponiaste rękawice i położył je sobię na kolanach, po czym zabrał się za jedzenie. Jadł powoli i spokojnie, nigdzie wszak się nie spieszył, przynajmniej w tym momencie. Podczas jedzenia jeszcze raz obrzucił wszystkich obecnych przelotnym spojrzeniem. Wyglądali na dość doświadczonych ludzi, a z tego co usłyszał wchodząc do środka, jeden z nich znał osobiście samego Imperatora. Magnusa jednak nigdy nie obchodziły tytuły i inne tego typu badziewia. Lankdorf uważał, że heretyk to heretyk i choćby był nawet kuzynem Imperatora to nie miało to żadnego znaczenia. Wszystcy, którzy oddają się złu zasługują na śmierć, w najlepszym przypadku szybką, w najgorszym..powolną i bolesną. Ta druga była częściej wykorzystywana przez Magnusa podczas karania heretyków. Lankdorf jadł i czekał aż reszta się przedstawi... |