Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2013, 17:17   #9
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Runda 1: Więzień idei

Zwiastun vs Kalyan

Porzućcie zbędne myśli i idee
Nie dajcie się spętać pięknym słowom
Nie gińcie na próżno za cudzą sprawę
Odnajdźcie wolność w sobie


Postać Zwiastuna, do tej pory zwykle zgarbionego po raz pierwszy od czasu pojawienia się na Elizjum wyprostowała się. Trzasnęły paski i kaftan do tej pory tłumiący jego moc by nie wywierała nadmiernego wplywu na latającą wyspę opadł swobodnie uwalniając poznaczone bliznami ręce. Choć młodzieniec nie mógł tego stwierdzić głos Zwiastuna również się zmienił, był teraz dużo bardziej głuchy jak gdyby dobiegający z wnętrza studni

- Raduj się… bowiem przybyłem zwiastować twe wyzwolenie
- Wyzwolenie? Może jeszcze oferujesz wolność? To wszystko to są złudzenia a wy wszyscy jesteście kłamcami! Przybyłem tutaj, żeby to udowodnić - wpierw wam, następnie wszystkim innym. Kiedy wygram, na świecie wreszcie pojawi się prawda… lecz póki co, wy wszyscy jesteście kłamcami. - chłopak klekotał jak nawiedzony, bez większego ładu i składu, wskazując przy tym na swoją chustę.

Zwiastun czuł jak jego moc rozlewa się po okolicy opływając wszystko wokół; walka już się zaczęła nawet jeśli dzieciak nie zdawał sobie z tego sprawy. Rzeczywistość która go otaczała jeszcze była w pełni stabilna jednak A’Dox był pewien że ten stan rzeczy nie potrwa długo. W końcu jeśli to on nie ugnie się i nie zaakceptuje takiego stanu rzeczy to ona będzie musiała się zmienić, by zaakceptować Zwiastuna.

- Tak, zwiastuję wolność, również wolność od kłamstw. Od pozorów, którymi każdy się otacza i ułudy którą próbujemy maskować nasze czyny. Choć jeszcze jestem zbyt słaby by obdarować prawdą wszystkich to dzięki wam, tym przeciw którym staję do walki stanie się to możliwe
- Nic nie zdobędziesz. Twój trud skończony. - odparł i włożył prawą rękę do kieszeni. Rozległo się ciche kliknięcie, wyraz twarzy młodzieńca spoważniał znacząco. Następnie tą samą dłoń skierował w kierunku swojego przeciwnika. Na koniuszkach jego palców pojawiły się elektryczne iskierki… i na tym się skończyło. Chłopak przeklął cicho. Zwiastun natomiast nawet nie drgnął, z zaciekawieniem wpatrując się w swojego przeciwnika
- Jeszcze nie rozumiesz, prawda? Nie możesz wygrać, dopóki nie jesteś wolny. Sam uwięziłeś się w swoich złudzeniach i teraz one stały się moją tarczą. Właśnie dlatego staram się zrozumieć innych uczestników turnieju… By zrozumieć, od czego muszę ich wyzwolić. Nawet jeśli oznaczać to będzie osłabienie mnie samego to muszę to zrobić, dla ich własnego dobra

Światło zaczęło delikatnie migotać, kompletnie przypadkowo pod rytm słów wypowiadanych przez Zwiastuna. Ciężko stwierdzić, czy przeciwnik miał na tyle rozumu by zauważyć tą zależność, jednak na jego dłoni pojawiły się kolejne iskierki. To zaleta, żeby się nie poddawać, czyż nie? W następnej chwili, dosłownie z prędkością bliską światłu, przeciwnik pojawił się tuż przed Zwiastunem a jego dłoń znajdowała się tuż przy jego twarzy. Następne co się wydarzyło, to wyzwolenie skupionej energii magicznej w postaci błyskawicy. Ściany dookoła popękały od mocy zaklęcia, kiedy sam A’Dox nietknięty wyzwoloną przez młodzieńca energią poszybował do tyłu, końcowy odcinek dosłownie dryfując w powietrzu dopóki nie przypomniał sobie że powinien wylądować. Gdy już opadł na ziemię odwrócony był do swojego przeciwnika plecami, jednak wtedy stało się coś dziwnego - z nieprzyjemnym chrzęstem jego głowa odwróciła się o 180 stopni, tak że teraz mógł ponownie spojrzeć na chłopaka
- Zbyt powolny… Wygląda na to, że wciąż się wahasz, nie wyzwalasz pełni swego potencjału. Powiedz mi Kalyan, co cię więzi? - zapytał Zwiastun odwracając resztę swojego ciała w stronę przeciwnika - Co powstrzymuje cię przed doskonałością?

Odpowiedzi nie otrzymał. Natomiast oczy młodzieńcza widacznie pokazywały, że ten rozpaczliwie analizuje sytuacje, szukając odpowiedzi. W końcu trafił! Ręka zadrżała mu lekko, czemu towarzyszyło iście dramatyczne osłabienie mocy żarówek. Powietrze także wydawało się jakoś bardziej gęste.
-Jesteśmy tym o co walczymy i tym czym żyjemy,
nie zawsze tym kim chcemy być i tym za co zginiemy,
każdą przelaną kroplą krwi w imię naszej idei,
jeśli nie wywalczymy, nie mamy nic, nie istniejemy.
- kolejne słowa Kalyan zaczął wypowiadać w rytm pewnego rapowego utworu. Chwilę później zamknął oczy a całe jego ciało na chwilę zmieniło się w czystą światłość, którą rozrzucił dookoła. Nagły impuls światła mógłby pozbawić wzroku naprawdę wielu ludzi, jednak… najzwyczajniej w świecie zatrzymał się przed Zwiastunem, niczym świecąca ściana.
- Znowu zbyt wolno - skomentował smutno Zwiastun jednocześnie lekkim, niemalże tanecznym krokiem oddalając się od świetlistej ściany by skręcić za załom korytarza by tam zaczekać na chłopaka. Nie trwało to zbyt długo, gdyż w mgnieniu oka przeciwnik pojawił się tuż za nim. Cienka, smukła błyskawica opuściła jego ciało i błyskawicznie dotarła do Zwiastuna, by w chwili zetknięcia się z nim… zmienić się w żmiję, która sycząc niezadowolona upadła na ziemię. Powietrze natomiast zaczęło falować, co dało specyficzny, gęsty efekt w połączeniu z zmnieniającym się światłem żarówek: raz żółte, raz białe, raz niebieskie.
- Jesteś zaślepiony… Czy naprawdę nie rozumiesz, że nie możesz mi nic zrobić dopóki się nie uwolnisz od swoich głupiutkich przekonań? - głos Zwiastuna był naprawdę zimny, widać było że traci cierpliwość. Podniósł też pełzającą po ziemi żmiję by przyjrzeć się jej z bliska - Tak jak ona wijesz się po ziemi, bojąc się oderwać wzrok i spojrzeć wyżej - dodał ze zniechęceniem rzucając nią w przeciwnika. Jej lot był równie niechętny co gest, ponieważ zwierze poruszało się w powietrzu z iście żółwią prędkością. Kalyan nawet nie musiał wykorzystywać swojej niewiarygodnej prędkości by uniknąć tego ataku - po prostu poruszył głową. Chwilę później jednak wydarzyło się coś, co wydawało się wytrącić go z równowagi. Światła zgasły w jednym momencie, jednak wciąż wszędzie było jasno. Po chwili rozległ się dźwięk zapalanych żarówek, te jednak zaczęły wydzielać… ciemność. Im bliżej pręcików które były epicentrum całej reakcji, tym głębsza i bardziej groźna ona była. Powietrze wydawało się gęstnieć jeszcze bardziej, wytwarzając istną mgłę tuż pod sufitem. Młodzieniec wahał się chwile co zrobić, jednak ponownie pojawił się tuż przy swoim przeciwniku. Jego ręka spoczęła na barku Zwiastuna. Chwilę później błyskawica, niczym igła, przeszyła się przez kość, tworząc dotkliwą ranę.
- A więc zaczęło się na dobre, co? - zapytał nieco zadumany Zwiastun, pozwalając by jego koncentracja na chwilę zachwiała się, stwarzając przeciwnikowi furtkę do ataku. Gdy został otrzeźwiony przez ból spojrzał na Kalyana z nowym zainteresowaniem
- Jednak potrafisz bronić tego, w co wierzysz? Zatem zacznijmy prawdziwą zabawę - zagadnął, jednak tym razem w jego głosie dało się usłyszeć coś podobnego ojcowskiej dumie gdy dziecku udaje się coś osiągnąć po raz pierwszy. Oznaczało to jednak że nie powinien dłużej okazywać chłopakowi lekceważenie, dając mu teraz pole do popisu w prawdziwym starciu. Pole walki odpowiadało preferencjom A’Doxa, a teraz zamierzał to wykorzystać. Ruszył biegiem w głąb labiryntu by sprawdzić, czy młodzieniec będzie w stanie dotrzymać mu kroku.

Wymiar zaczął wydawać się być zwykłą zabawką w rękach potężnej istoty. Korytarze zaczęły się delikatnie poruszać, trząsąc przy tym ścianami. Ruch ten był wyraźnie odczuwalny, jednak nie wpływał znacząco na przebieg walki. Cóż, z całą pewnością Kalyan wciąż był w stanie dogonić przeciwnika. Ba, pojawił się tuż przed nim, z dłonią przy twarzy Zwiastuna. Pojawiła się błyskawica, jednak jej jasność szybko zamieniła się w ciemność, a samo zaklęcie nie zrobiło żadnej krzywdy Zwiastunowi.
- Teraz rozumiesz, prawda? Zaczynasz rozumieć, dlaczego jestem Zwiastunem. Ciesz się zatem, bo niedługo odnajdziesz szczęście i wolność o której tak marzyłeś. Dzięki mnie zbliżysz się do doskonałości - rozmarzony głos A’Doxa mógł wywołać ciarki gdy ten radośnie ignorując prawa fizyki wbiegł na sufit, by po nim kontynuować swą ucieczkę. W momencie w którym jego stopa dotknęła sufitu, korytarze zaczęły radosny taniec. Wszystkie poruszały się w losowych kierunkach, jakby miał to być jakiś tajemniczy rytuał. Młodzieniec natomiast cały drżał z irytacji, a może także i bezsilności. Przełączył coś w kieszeni. Najwyraźniej miał zamiar porzucić kulture i puścić głośno muzykę - tym razem ostry punk. Ten dotarł do uszu Zwiastuna. Samo to nie było szczególnie znaczące, jednak dźwięki te wywarły konkretny efekt! A’Dox zaczął czuć się w swoim ciele jak w jakimś więzieniu, nawet mimo wolności, ciężko było mu się poruszać, jakby sterował jakąś oporną marionetką a nie poruszał się. Zwiastuna szczerze zainteresowała moc chłopaka, ciekawiło go w jaki sposób wpływa na jego ciało. Sądząc po tym jakimi do tej pory mocami się posługiwał można było stwierdzić że zapewne dzięki impulsom elektrycznym… jednak czy dźwięk również był z tym w jakiś sposób związany? A’Dox nie musiał się poruszać by móc walczyć, zamiast tego zaczął wpatrywać się w Kalyana, koncentrując na nim swoją moc. Chłopak nie dawał łatwo za wygraną. W mgnieniu oka poruszył się tuż przed stojącym na suficie, a więc i w ciemności - Zwiastunem, wyciągnął rękę w jego kierunku i… zamarł. Jego oczy na chwile zrobiły się szkliste. Co więcej, świat dookoła wciąż się zmieniał, tym razem porzucając grawitacje, dzięki czemu Kalyan lewitował tuż przed A’Doxem, chwilowo niezdolny do ruchu. Zwiastun, pokonując opór krępującej go magii wyciągnął przed siebie rękę i pogłaskał chłopaka po policzku, cały czas wpatrując się w niego.

- Ćśśśś… już dobrze. Wytrzymaj jeszcze chwilę a będziesz wreszcie wolny
Przez chwilę wyglądało na to, że umysł Kalyana złamie się niczym zapałka. Jednak na jego szczęście, piosenka przełączyła się a nowa najwyraźniej dała mu sporo woli walki. Odepchnął rękę Zwiastuna i przyłożył obie swoje do jego piersi. Wykrzyknął niezrozumiałe słowa a z jego rąk wystrzeliła struga czystej energii, tworząc całkiem sporą dziurę w klatce piersiowej A’Doxa. Ta jednak nie przeszkadzała mu dalej działać - ot, atut dziwaków. Zwiastun z niejakim zdziwieniem spojrzał na kulki krwi które powoli dryfowały z jego rany nie chcąc jeszcze opadać na ziemię. Ten atak kojarzył mu się z ostatnim gwałtownym płomieniem nim zgaśnie świeczka… Czy i tak było w przypadku Kalyana? Już tak niewiele brakowało by chłopak uwolnił się od nadmiaru zbędnych myśli i ujrzał świat klarowniej niż kiedykolwiek wcześniej, spoglądając na niego podobnie jak A’Dox oczami szaleńca. Jednak cierpliwość poznaczonego bliznami również była ograniczona i właśnie teraz się wyczerpała. Dał swojemu przeciwnikowi wystarczająco wiele szans by ten zrozumiał swoje błędy i poddał się nim będzie za późno. Nie był pewien czy magia Elizjum cofnie szkody które może dokonać jego moc gdy zostanie uwolniona, jednak w tej chwili to nie było istotne. Łagodnym, wręcz leniwym ruchem zgarnął nieco swojej krwi, która wyraźnie odzyskała swój ciężar na powrót poddając się grawitacji i chlapnął nią w stronę przeciwnika

Korytarze kontynuowały łamanie wszelkich praw fizyki, kompletnie się rozdzielając. Poszczególne ściany odłączyły się od podłóg i sufitów. Każdy segment stał się oddzielną materią, latającą bez woli w tym bezkresnym świecie. Szczęście dalej sprzyjało Kalyanowi, który śmignął za swojego przeciwnika, zanim ten jeszcze zdołał wykonać swój atak. Cóż, jednak płaci się za swoją głupotę. Nie miał miejsca w którym mógł się zatrzymać przy tak ogromnej prędkości, przez co poleciał razem z kawałkiem ściany na którym wylądował. Ten zatrzymał się dopiero pięćset metrów dalej, pozwalając młodzieńcowi złapać oddech.Chwila wytchnienia wystarczyła Zwiastunowi by uspokoić złość jaka ogarnęła go przez głupotę jego przeciwnika. Nieco się zawstydził na myśl że chciał go skrzywdzić; w końcu to było jeszcze dziecko, nieświadome tego co oferował mu A’Dox. Musiał więc dać mu więcej czasu, by spokojnie pojął, że nie są wrogami i nigdy nimi nie byli. W tym rozpadającym się powoli świecie Zwiastun był dla chłopaka jedynym ratunkiem i właśnie tak powinien się względem niego zachować: jak przyjaciel, a nie jak wróg. Dlatego zrezygnował z próby ataku, dając czas przeciwnikowi by ten wreszcie uwolnił się od więzów zdrowego rozsądku. Świat korodował dalej, poddając się mocy której nie był w stanie sprostać. Tym razem efekt dotknął dźwięków. Muzyka zamilkła nagle. A’Dox słyszał ciche bicie swojego serca oraz gigantyczny hałas wytwarzany przez jego ciało - każdy oddech brzmiał niczym wybuch, płynąca krew była bardziej hałaśliwa niż największa autostrada, najmniejszy ruch mięśnia przynosił na myśl najbardziej hardcorowe koncerty. Tak oto to, co było ciche, stało się głośne - i vice versa. Pozbawiony swojej muzyki młodzieniec nie był już w stanie oprzeć się sile A’Doxa. Oto nadszedł zwiastun jego wolności. Jego oczy stały się kompletnie szklane, on sam otworzył lekko usta a jego świadomość odpłynęła na rejs bez biletu powrotnego.
Jego trud był skończony.

Sam Zwiastun natomiast nie wydawał się triumfować, tylko z czułością wpatrywał się w puste oczy Kaylana. Zastanawiało go czy magia tej areny cofnie zmiany jakie się w nim dokonały; w końcu nie zrobił mu żadnej krzywdy zamiast tego wyzwalając go od nadmiaru zbędnych myśli i sprawiając że stał się istotą o wiele bliższą doskonałości niż był na początku tego starcia. Ciekawiło go również przeciw komu przyjdzie mu stanąć w następnej walce.

Jemu również zaoferuje wolność...
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline