Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2013, 19:09   #10
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Runda 1

Gdy siła spotyka technikę.

Retsu pojawił się na arenie w momencie gdy unosił butelke alkoholu do ust. Mimo że była to już któraś z kolei, mężczyzna zapewne mógłby bez problemu prowadzić samochód, a policja musiała by z wściekłością zgrzytać zębami, obserwując wyniki alkomatu. Facet w garniturze już tak miał - ciężko mu było się upić, gdzie przez to słowo można ująć- niemożliwym było. Mężczyzna poprawił okulary, jednym ruchem wyrzucając butelkę za siebie, tak ze ta potoczyła się po piasku areny.
- Też słyszałem o tym miejscu. -odparł, strzykając kostkami swych pokrytych bliznami pięści. - Tak więc w miejscu gdzie kochano walkę przyjdzie nam się zmierzyć… wspaniale. -stwierdził z uśmiechem pochylając się lekko. Kolana wysokiego osobnika ugięły się z lekkim chrupotem, napinanych mięśni. Usta nabrały haust powietrza, by wprowadzić do płuc potężną dawkę tlenu. Ziemia zadrżała, a włosy okularnika rozwiały się gdy niczym błyskawica ruszył w stronę dziewczyny, zostawiając za sobą jedynie spękaną ziemię. Retsu chciał dobiec i chwycić piękną przeciwniczkę za twarz, by następnie korzystając z prostych prawideł fizyki, sprawić by twarz boleśnie spotkała się z ziemią.
Delikatny uśmiech pojawił się na ustach kobiety, kiedy przeciwnik zaczął zbliżać się w szybkim tempie do niej. Oczekiwała w swojej pozie, jaką zapewne nie raz widać było w filmach o karatekach naprawdę długo. Ruszyła się dopiero, kiedy Retsu był już naprawdę blisko. Skuliła się i przemknęła pod jego dłonią, by chwycić go jedną ręką za nadgarstek a drugą tuż przy pasze . Chwilę później Retsu leżał na ziemi a jego przeciwniczka odskoczyła zgrabnie do tyłu, przyjmując tą samą postawę.
- Taki duży a taki głupi. - skomentowała jeszcze sytuacje.
Wojownik o wielu bliznach leżał chwile na ziemi, wpatrując się w niebo. Sztucznie stworzone chmury przelatywały nad areną, powoli znikając w krańcu wymiaru. W końcu podniósł się jak gdyby nigdy nic do pionu, chwytając w palce okulary i chowając je do wewnętrznej kieszeni marynarki.
- Karate...Judo...Aikido… -zaczął wyliczać mężczyzna na palcach, powoli zginając je do formy pięści. - Wszystkie sztuki walki wymagają jednego. Równowagi. -stwierdził zerkając na przeciwniczkę. - Ziemia kocha tych którzy walczą, dając im swoją siłę, lecz gdy ona sie od nich odwraca, ich sztuczki stają się o wiele słabsze. -dodał dość enigmatycznie unosząc rękę wysoko nad głowę. - Pokaże Ci, czym jest prawdziwa walka. -dodał opuszczając piąchę w stronę podłoża areny. W czasie gdy ta pędziła w dół, mięśnie napięły się do granic możliwości. Piącha uderzyła w ziemię, sprawiając, że cała arena zadrżała w posadach. Jak gdyby góra spadła z nieba, gdzieś w okolicy wprawiając cały świat w trwogę. Popękała skorupa dookoła piąchy wojownika, a zachowanie równowagi po tym ciosie, stawało sie nie łatwa sprawą.
Retsu natomiast wyskoczył w górę. Jego marynarka falowała na wietrze, gdy w powietrzu biorąc szeroki zamach, pędził na spotkanie z Hanae. Nie ważne czy trafi bezpośrednia w nią czy niedaleko… siły Retsu nie można było mierzyć ludzką miarą. Wystarczyło by atak padł blisko, a kobieta na pewno go poczuje.
Potęga tego ciosu najbardziej okazała się na murach koloseum, które zaczęły pękać, przybierając bardziej współczesny kształt. Ot, po kolejnym zabytku. Jednak także i Hanae nie miała tyle szczęścia - bądź wykorzystanego talentu! - co ostatnim razem. Wydawać się mogło, że przez chwilę dookoła niej trzęsienie było znacznie słabsze, ostatecznie jednak straciła równowagę i wylądowała na glebie, wzbijając do góry piach. Zdołała się jednak podnieść zanim Retsu zakończył swój drugi cios. Odskoczyła chwilę przed tym jak mężczyzna dosięgnął ziemi. Ba, w trakcie skoku zdołała wytworzyć ziemną ścianę pomiędzy nimi, która popękała od siły fali uderzeniowej.
Retsu powoli wyprostował się, wychodząc z krateru który stworzył jego atak. Piach i pył osiadły na materiale garnituru, ale nie było to problemem - wszak po powrocie do miasta herosów, ich ciała będą nietknięte tak jak i stroje.
- Czy teraz już rozumiesz na czym polega prawdziwa walka? -zadając to pytanie odrzucił w bok kamienną ścianę, niczym piórko. Powoli kroczył w stronę dziewczyny, niczym na zwykłym spacerku. Skoro ostatnim razem przerzuciła go korzystając z pędu jego własnego ciała… jak będzie walczyć przeciw wrogowi, który po prostu do niej idzie.
- Nie byłoby mnie tutaj, gdybym nie rozumiała. Cóż, dostaje się tutaj tylko dzięki sile. Gdyby przyjmowali tu z powodu brzydoty, to pewnie spotkałbyś kogoś innego na tej arenie. - stwierdziła zadziornie i poprawiła sukienkę, dając zbliżyć się przeciwnikowi. Pewnie gdyby miała nieco więcej czasu to by i makijaż poprawiła. Jednak gdy Retsu znalazł się jakieś trzy metry od niego, ruszyła do naprawdę krótkiego sprintu. Z jej pozycji ciężko było jednak wywnioskować w jaki sposób zaatakuje. Zatrzymałą się tuż przed nim, wykorzystując cały impet by uderzyć w kolano… nie! Jej noga uniosła się, zmieniając kopnięcie w midkicka… który po zgrabnym obrocie i tak wylądował na twarzy Retsu… zaburzając jego równowagę i niemalże łamiąc mu nos! Noga Hanae szybko wróciła na swoje miejsce, jednak ona nie zamierzała się wycofywać.
Retsu przekrzywił głowę na bok patrząc na swoją przeciwniczkę. - To tyle? -zdziwił się, unosząc rękę w górę. - Teraz ja, tak? -mówiąc to zaczął opuszczać piąchę w stronę głowy dziewczyny. Wiedział, że ta będzie chciała być szybsza i zatrzymać go od ataku,swymi ciosami. Jednak jego blizny nie wzięły się znikąd. Retsu miał zamiar uderzyć w dziewczynę, chociażby zalała go gradem ciosów, nie zatrzymać pięści za nic w świecie. Musiał jej udowodnić czym jest silny cios.
Żeby cios, nawet najwolniejszy, mógł odnieść jakikolwiek skutek, wpierw musi być wykonany. Hanae zdołała powstrzymać nadchodzące uderzenie, zanim jeszcze jej przeciwnik zdołał się porządnie zamachnąć. Chwilę później potraktowała go uderzeniem w szczękę za pomocą łokcia drugiej ręki, co jednak wywołało dosyć znikomy, coby nie powiedzieć, że żaden, efekt. Retsu natomiast wyprowadził kolejne uderzenie, tu jednak kobieta postanowiła się wykazać. Zanim mężczyzna zdołał zauważyć co dokładnie się dzieje, leżał na ziemi. Hanae siedziała na nim, będąc w pełnym dosiadzie.
Twarz Retsu wykrzywiła się w dziwnym uśmiechu. Walka… kochał uczucie które jej towarzyszyło, im dłużej trwała tym lepiej. Im bardziej emocjonująca była tym lepiej… im większe miał szanse na porażkę, tym ciekawsza walka była. Jego ręce uniosły się, chciał pochwycić ręce przeciwniczki… a potem zacząć ściskać. Jeżeli ją złapie, nie będzie miała szans by więcej uciekać… i pozna czym jest siła. Łapał razy kilka, złapali i Retsu. Ręce Hanae odsunęły się, ba, to mężczyzna poczuł jak jej dłonie oplatają się wokół jego nadgarstka. Chwila później i tadam - dźwignia! Techniczne zwycięstwo! Jaka szkoda, że takowego tutaj nie ma. Kobieta przylgnęła do piasku, unieruchamiając całą rękę, jednak nie będąc w stanie zadać ran. Retsu poczuł jednak, jak jej skóra nagle zmienia swoją strukturę, na jakby sypką - a chwilę później poczuł dotkliwy ból w ramieniu i chrupnięcie w barku. Hanae natomiast ewakuowała się równie szybko jak założyła dźwignię.
Ten którego ciało pokrywały blizny, powstał z ziemi, a jego popękane usta wykrzywił uśmiech. - Dobrze… coraz lepiej. -zaśmiał się wesoło, rozstawiając szeroko nogi. Jego płuca ponownie zostały napompowane przez powietrze… a on mimo bólu machnął prawą ręką. Piącha uderzyła w powietrze… które zafalowało. Strumień pchniętego nieludzką siłą, wiatru ruszył niczym młot w stronę kobiety, wraz z nim zaś pędził Retsu, który znowu przyspieszył swe ruchy. Chciał by jego uderzenie nadeszło, zaraz po tym które posłał w powietrzu.
Odpowiedzią na zbliżającą się fale uderzeniową było uderzenie stopą w ziemię. Tuż przed Hanae pojawiła się kolejna ściana z ziemi, która już po chwili rozpadła się na kawałki, spełniając przy tym swoje zadanie - pierwszy atak nie wyrządził jej żadnej krzywdy. Przeciwko drugiemu natomiast postanowiła wyjść frontalnie. Dwie pięści, jedna wielka a druga malutka, zetknęły się a impet uderzenia wytworzył małą fale uderzeniową. Kobieta miała jednak mniej siły w tym wypadku - poleciała do tyłu, zaszurowała po ziemi i zatrzymała się na popękanych murach koloseum. Jednak Retsu także odczuł efekty tej manifestacji siły. Prawa pięść bolała go w dziwny sposób, jakby ktoś powkładał szpilki w wszystkie kości, nerwy i ścięgna.
Retsu spojrzał na swoją prawa dłoń, prostując i zaciskając palce kilka razy. Kolejna blizna do kolekcji… taka której nie było widać. Tak, to zaczynała być dobra walka. Mężczyzna schylił się i chwycił dwa duże odłamki, pozostałości po kamiennej ścianie. Niczym dwie twarde piłki, kamienie zaczęły frunąć w stronę wstające dziewczyny, a za nimi kolejne i kolejne. Retsu pochylał się, ciskając raz za razem twardymi odłamkami, które w połączeniu z jego siłą stanowiły śmiertelną broń.
Hanae zdołała w tym czasie podnieść się, nieudolnie próbując ukrywać ból, doskonale widoczny na jej twarzy. Ruszyła jednak sprintem w kierunku swojego przeciwnika. Jej nogi przybrały ciemniejszy odcień, jakby błyskawicznie złapała opaleniznę. Unikała, mniej bądź bardziej fuksiarsko, kolejnych lecących odłamków. W końcu znalazła się na tyle blisko Retsu, że nie była w stanie ominąć lecącego kamienia. Ten po prostu rozbiła jednym kopnięciem, wybiła się w powietrze i skierowała kolejne, prosto w głowę przeciwnika. To jednak nic nie zmieniło. Ba, prawie pogorszyło sytuacje - gdy jej noga niemalże została złapana, ona drugą odbiła się od dłoni przeciwnika, wykorzystując przeciwko niemu jego cechy. Wylądowała metr dalej, by zgrabnie odskoczyć kolejny raz, zachowując tym samym bezpieczną odległość.
- Mógłbyś być ciekawym facetem, gdybyś miał coś innego równie twarde co głowę. - stwierdziła, chociaż w jej głosie słychać było więcej złości niż jakiegoś podziwu.
- Nie ocenisz, póki nie spróbujesz. -zaśmiał się Retsu, gdy nagle opuścił obie ręce w dół. Jego palce wbiły się w ziemię, a on poderwał z niej potężną kamienna płytę. Obszar na którym stała jego przeciwniczka, chciał zrobić to na tyle energicznie, by podrzucić ja w górę niczym na patelni. Zaś gdy tam będzie spadać, wymierzyć jej potężny hak, z całą siłą jego lewicy.
Biednemu zawsze wiatr w oczy i… och, pomińmy te intymne szczegóły. Hanae zaparła się na tyle, że płyta pękła w połowie drogi pomiędzy nią a jej przeciwnikiem. Być może była słabsza, jednak wciąż miała swoją krzepę. Chwilę później ruszyła sprintem na przeciwnika. Mimo odniesionych ran, była jeszcze szybsza niż na początku walki. Retsu próbował ją zmieść z powierzchni areny resztką płyty którą trzymał, ta jednak rozpadła się w momencie zetknięcia się z uderzeniem, w którym Hanae wykorzystała łokieć - i pewnie coś jeszcze, ponieważ okolice tej części ciała także stały się nagle bardziej opalone, jednak trwało to zaledwie chwilę. Równie szybko pojawiła się przy przeciwniku, wyskakując w powietrze, obracając się w trakcie i wykonując zaraz po tym piękne kopnięcie. Nauczona błędami przeszłości, skierowała je jednak w prawy bark przeciwnika. Trzeba przyznać, że było to nadzwyczajnie skuteczne - rozległ się dźwięk pękającej kości a Retsu upadł na kolana, tuż przed stojącą dumnie Haną.
Ból… zjawisko jakże normalne i jednocześnie nietypowe, dla wojownika pokrytego licznymi bliznami. Retsu zacisnął lekko zęby, a jego oczy błysnęły pełne werwy. Dla niego walka zaczęła się dopiero teraz. Ten którego ciało chronił garnitur, ponownie powstał na równe nogi, jeden z palców lewej dłoni, zatkał dziurkę od nosa, by drugą wyrzucić z niego nadmiar krwi. Juha uderzyła o ziemię, gdy mężczyzna pokręcił barkiem zdrowej ręki, rozgrzewając go przed walką.
- Właśnie na taką walkę liczyłem. -westchnął ruszając w stronę kobiety. Lewa piącha ruszyła w stronę jej twarzy, świadcząc iż zbliża się kolejny prosty i brutalny atak… cóż nic bardziej mylnego.
Kiedy człowiek czuje ból, zazwyczaj automatycznie przestaje używać danej części ciała, dba o nią i pielęgnuje. Tylko, że Retsu nie dbał o swoje ciało, w przeciwieństwie do marzeń pędzących jego głową. Tkanki to tylko powłoka, szkielet to nic innego jak wieszak na mięśnie. Uszkodzenie go dla ambicji było największa nagrodą jaką ten mógł otrzymać od swego Pana.
Dla tego też w świecie wojownika, nazywali go “Niezatrzymanym”.
Nie cofał się przed niczym, nigdy nie cofał się od walki. Nawet gdyby obie jego nogi zostały połamane, on dalej wstawałby by walczyć, choćby miał chodzić tylko na jednym palcu. Dla tego atak lewą ręką był tylko zmyłką.
Retsu chciał w momencie gdy kobieta przygotuje się do uniku lub bloku, wykręcić całe swoje ciało w przeciwną stronę. Co prawda nie mógł ruszać barkiem według własnej woli, ale nie tylko jego ręce były silne, wszystkie mięśnie miały w sobie moc porównywalną do potęgi tytanów. Moment obrotowy, jaki zyska bezwładne prawe ramie, sprawi że zupełnie niespodziewana pięść nadleci z najmniej spodziewanej strony. Co prawda zaboli to mężczyznę… ale Hanae raczej odczuje skutki tego ataku bardziej. Jeżeli zaś udałoby mu się trafić, miał zamiar zasypać kobietę tyloma ciosami na ile mu to pozwoli czas. Walka Zwiastuna trwała mniej więcej tyle… nie chciałby by niosący radość, stracił chęć do walki z Retsu.
Pierwsze uderzenie wyprowadzone przez mężczyznę przeszło przez gardę Hanae. Głównie dlatego, że ta po prostu nie zdołała jej przygotować. Jednak zbliżająca się pięść przeciwnika nie pozbawiła ją zdrowego rozsądku. Całe jej ciało w mgnieniu oka pokryło się warstwą ziemi, która przyjęła na siebie większość siły uderzenia. To jednak nie wystarczyło - Hanae przeleciała przez całą arenę, odbijając się kilka razy od ziemi i gubiąc większość bariery jaką wytworzyła. Powoli zaczęła wstawać, podnosząc się jedynie za pomocą lewej ręki, jednak widać było, że jej limit powoli się zbliża.
Gdy tylko dziewczyna zaczęła kolejną powietrzną podróż, Retsu już pędził za nią. Olbrzym nabierał prędkości, gdy jego potężne kroki rozbijały i tak już popękaną ziemię. Gdy tylko zbliżył się na odpowiedni dystans, wyskoczył nagle ustawiając się poziomo do ziemi. Wyglądało to jakby chciał zdrzemnąć się nad ziemią, układając sie do snu na lewitującym łóżku. Jego nogi podkurczyły się, gdy cielsko pędziło w stronę, pięknej dziewczyny, zaś on uśmiechnął się zadziornie. Gdy był już blisko, dziewoi, nagle z impetem rozłożył swe dolne kończyny, tak by eleganckie buty, zapoznały się z śliczną buźką wojowniczki.
Nieszczęścia chodzą parami, czyż nie? Ledwo kobieta zdołała się podnieść z ziemi, Retsu już był przy niej. Nawet nie zdołała w pełni odbudować swojej tarczy, kiedy otrzymała potężny cios w twarz. Wystrzelona niczym z armaty uderzyła w mur koloseum, wbijając się w niego na jakiś metr i wzbijając gigantyczne kłęby kurzu. Z jej uroczej twarzy została ledwie krwawa maska, większość kości była połamana - wstrząs mózgu również pewien. Jej organy wewnętrzne zapewne także nie zniosły za dobrze tego uderzenia. Walka już była rozstrzygnięta, brakowało jedynie Cezara, który kciukiem zadecydowałby o losem kobiety, wszakże jej przegrana była pewna.
Retsu opadł na ziemię, na równe nogi. Kolejny raz strzepnął kurz z garnituru. Spokojnym krokiem podszedł do dziury w murze, w która zagłębił swoją ogromna łapę. Po chwili kobieta wisiała nad ziemią, trzymana za zmasakrowaną głowę. Retsu bez krztyny obrzydzenia, spojrzał na zakrawioną masę, która niegdyś była twarzą.
- W prawdziwej walce, sztuczki na nic się nie przydają. Jeżeli nie wierzysz w wygraną, jesteś skazana na porażkę. -udzielił ostatniej ze swych mądrości, po czym zacisnął lewą dłoń. Kości zaczęły pękać pod pokrytymi bliznami palcami, które zagłębiały się powoli w czaszkę. Potem była już tylko eksplozja krwi i kawałków mózgu, gdy czaszka ustąpiła potężnej sile wojownika. Zdekapitowane zwłoki opadły u stóp Retsu, który już powoli znikał z rozpadającego się wymiaru.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline