Larch odwrócił się w stronę Nathaniela.
- Masz na myśli koncert pod oknem wybranki? - spytał z kpiącym uśmiechem. - W takim przypadku na mnie nie licz. To nadzwyczaj niebezpieczne zajęcie...
Uśmiechnął się szerzej, wspominając jedną niedawnych przygód. - Za to jeśli masz na myśli hazard... Karty... Kości... Wyścigi ślimaków... Walki pająków... Stosy brzęczących monet... Fortuny przechodzące z rąk do rąk... Majątki zdobywane i tracone jednym ruchem ręki... - westchnął z rozmarzeniem. - To całkiem inna sprawa... Możesz na mnie liczyć.
- Zawsze lubiłem oglądać, jak inni robią z siebie głupców... - dodał. |