MG
Lawia posłusznie podążała za ludzką łowczynią. Oczywiście w ślad za nimi szli również pół ork i bard. Elfka wydawała się być nieobecna. Pogrążona była we wspomnieniach, a dokładnie jednym.
Gra
Dwa dni wcześniej...
...Puszcza Lovferhet...
- ...da się to jakoś skrócić? - zapytał dojrzały elf wychodząc zza leśnych krzewów.
<img src="http://megstewart.files.wordpress.com/2011/04/male-elf-lorisal.jpg" alt="zellis" height=400 width=275 />
- Skrócić? Z jakiej przyczyny? - Wyłoniło się młode elfie dziewczę.
- On tego nie zapamięta. Choć nawet jeśli. Raczej zbyt często nie będzie cię tak nazywać. Co powiesz na Lawia?
- Może być. - powiedziała obojętnie, wzruszając ramionami - Panie Zellis. Może mi pan opowiedzieć coś na temat tej osoby do której zmierzamy?
- Samotnik, odludek. Ma dużą wiedzę o świecie, głównie opowieści. Pamiętaj by nie pytać go o jego przeszłość. Z pozostałej wiedzy: To Leśny łowca. Na pewno o nim słyszałaś.
- Łowca? To jest takowa funkcja w naszej społeczności? Myślałam że jedyne bojowe to łucznicy oraz tancerze ostrzy. - Lawia poprawiła łuk na swoich plecach.
- To funkcja która została nadana tylko jemu. Choć od pół roku trwają już szkolenia na łowców. Nikt mu nie jest w stanie dorównać. Jego renoma stała się aż tak wielka. - uśmiech.
- Och. To ciekawe. Skoro jest taki niezwykły to czemu jeszcze go nie spotkałam?
- Nie lubi społeczności. No i nasi mieszkańcy też lekko się go boją. Pamiętasz zabójstwo poprzedniego króla? - uprzedził pytanie.
- Coś słyszałam. Chodzi o tego tyrana sprzed parudziesięciu lat?
- Tak właśnie o niego. To robota Gareta.
Dziewczę zamilkło na chwilę i podążała przez las, w ślad za swoim przewodnikiem.
- Ale to jeszcze nic. - Powiedział po chwili. - Wśród mieszkańców z poza puszczy zyskał miano "Leśnej duszy".
- Dlaczego? - zapytała nim stwierdziła że nie chce znać odpowiedzi.
- Pozbył się kilku osób w bardzo nieprzyjemny sposób. Komuś udało się zbiec i o tym rozpowiedział. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Nikt już się nie zapuszcza do naszej puszczy. Nieproszony... - Podniósł rękę nakazując postój.
Elf uklęknął i wskazał na delikatną nić przeciągniętą u spodu ścieżki.
- Jesteśmy już na miejscu. Chodź za mną i uważaj.
Po przemierzeniu kilkunastu metrów doszli do małej polany ze strumykiem. Przy nim wylegiwał się czarnowłosy elf.
- Garet! - Krzyknął elf przebudzając czarnowłosego - Kopę lat!
- Wujek Zellis! - Młodzieniec podniósł się z niemi w pokazowym stanięciu na jednej ręce.
Obaj towarzysze uścisnęli się na powitanie.
- Garet. A może powinienem ci mówić "Leśny duchu?"
- Bez przesady wujku. Tak nazywają mnie już prawie wszyscy. Słyszałem że tym mianem straszy się teraz dzieci, by nie wchodziły w głąb lasu.
- Dziwisz się? Zbliżają się niebezpieczne czasy. Każdy myśli o bezpieczeństwie. A poza tym pamiętasz w jaki sposób zyskałeś to miano.
- To byli zwykli bandyci. I chcieli mnie zaatakować. Musiałem się bronić.
- Mogłeś ich chociaż dobić zanim pozostawiłeś ich w lesie.
- Nie zabijam tego czego nie mam zamiaru zjeść, ani tego co mi nie zaszkodziło. Co trafia na łono natury do niej należy. Zresztą zwierzęta nie zbyt lubią padlinę. A tak przynajmniej ich życie nie poszło na marne. Ha ha
- Ty i twój czarny humor. - zaśmiał się starszy - Pozwól że przedstawię ci. Oto Lawia. Pamiętasz. Opowiadałem ci o tym tydzień temu.
- Wujku. Moja zdanie nie uległo zmianie. Nie zamierzam niańczyć dzieci.
- Garecie. Taki jest rozkaz. Wiem, że nikt nic ci zrobić nie może, ale proszę. Tłumaczyłem ci już jak to wygląda i co ma na celu. - Czarnowłosy wzruszył ramionami i uległ namowie.
- Wszystko i tak sprowadza się do polityki i siły. Czyli wszystkiego co mam głęboko w dunhan' - ostatnie słowo ściszył tak by słyszał je jedynie starszy elf. Nie wypadało tak mówić czy kobietach.
- Masz rację, niedługo jednak będzie więcej łowców, a tym samym nikt nie będzie miał już do ciebie interesów.
- Wierzysz w to? Zaraz więcej łowców?
- Masz rację. Jesteś nieoceniony. - uśmiech. - Tak od pół roku trwają szkolenia na tą kastę. Kiedy ostatnio byłeś w mieście?
- Jak król zlecał mi zbadanie pradawnego miasta. To będzie już z prawie dwa lata. - Dziewczę zdziwiło się.
- Tak więc. Kolejne wytyczne to podróż do świętych lasów kistune. Jak wrócisz opijemy to u mnie. Miód już zyskał na sile. - uśmiech. - Teraz was zostawię samych. To wasza podróż. Dbaj o nią. - uniósł rękę do góry odchodząc - Avien seiian. [Szczęśliwej przygody]
Gdy starszy odszedł elfka postanowiła wylać z siebie wszystkie złości.
- Posłuchaj mnie! Po pierwsze nie jestem dzieckiem. - emocje w niej wzbierały - Po drugie będziesz słuchał i robił to co mówię. Dotarło!
Garet przetarł zaspane oczy i spojrzał na elfkę. Jego źrenice miały kolor szmaragdów. Wyraz twarzy mówił jednak, że nie jest zadowolony.
- Posłuchaj mnie dziewczynko. Tu jest las. Nie masz tu żadnej władzy. A beze mnie szybko staniesz się nawozem dla gleby.
- Takiś pewny? Spokojnie dam sobie radę sama. Potrafię ustrzelić zwierza z 200 a nawet jeśli będzie możliwość 300 metrów.
- Mi do polowania wystarczy nóż. - Wyciągnął z pochwy usytuowanej na pacie w lini lędźwi.
Napięcie między obojgiem jeszcze chwilę się utrzymywało. Później Garet głęboko westchnął i schował swój sztylet.
- To będzie męcząca podróż. Jeśli jesteś gotowa chwilę odpocznij. Ja się przygotuję i wyruszymy.
- Pod drodze zawitamy do Vivek. Przyda nam się prowiant na drogę. Przydało by się więc upolować coś na wymianę walutową.
Garet stał chwilę rozważając jej słowa. Następnie podszedł do strumienia i zaczął się rozbierać. Co prawda zdjął tylko górę stroju ukazując kształtne ciało i czerwone znamiona na ramionach. Taka sytuacja zaskoczyła elfkę, która natychmiast pokryła się pąsem i odwróciła. Nie mogła jednak powstrzymać odruchów zerkania za siebie.
MG
Wspomnienie w tym momencie zostało przerwane. Elfka wpadła na Nemet która na chwilę się zatrzymała.
- Wybacz - powiedziała odnajdując się w sutuacji. Stali własnie przed gildią kupiecką.