Wątek: Z mroku...
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2007, 14:13   #9
Markus
 
Markus's Avatar
 
Reputacja: 1 Markus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znany
Sathi szybkim ruchem podniosła się ze stołka, równocześnie łapiąc swój plecak i odrzucając, ocierający się ojej kolano ogon. Zmierzyła zimny spojrzeniem Aru. Sama nie wiedziała, czy bard chciał zabawić się jej kosztem, czy może chodziło mu o coś innego. W zasadzie gdyby nie aktualna sytuacja jego piosenka rozbawiłaby ją, ale nie teraz kiedy miała ważniejsze sprawy na głowie. W czasie tej krótkiej znajomości nawet polubiła tego dziwnego, wesołego mężczyznę. Wydawał się dodawać odrobiny humoru wszystkim i wszystkiemu, co znajdowało się w jego otoczeniu. Kiedy podróżowało się u jego boku szary świat nabierał kolorów.

Wstając odwróciła się w kierunku kominka i rzuciła jeszcze jedno spojrzenie na siostrę. Odnalazła ją już dawno temu, a mimo to wciąż nie potrafiła jej zrozumieć. Wydawała się jej tak obca, nawet pomimo tego, że w ich żyłach płynęła wspólna krew. Zadziwiające zrządzenie losu, połączyło dwa zupełne przeciwieństwa. Ogień i wódę. Za każdym razem, gdy Sathi patrzyła na Iskrę widziała w niej swoje odbicie. Zniekształcone, ale wciąż rozpoznawalne. Już otwierała usta by się odezwać i spróbować przekonać siostrę, żeby poszła z nimi, ale w ostatnim momencie zrezygnowała. Odwróciła się tylko i ruszyła w kierunku drzwi. Idąc szybkim krokiem dogoniła drowa, który stał już przy wyjściu.

Nie trudno było zauważyć, że Ilaveyron odróżnia się od swoich pobratymców. Sathi zastanawiało, co wpłynęło na drowa, tak bardzo go zmieniając, ale brakowało jej odwagi, żeby oto zapytać. A może to nie odwagi jej brakowało? Może obawiała się, ze Ilaveyron zada jej to samo pytanie? Sathi doskonale wiedziała, że każdy ma swoje tajemnicę, a odkrywanie ich na siłę nie jest najlepszym pomysłem. Jeżeli Ilaveyron będzie chciał żeby wiedzieli, to sam im powie. Podeszła do niego i cicho wyszeptała jedno słowo:

-Dziękuje.- mówiąc to słowo spodziewała się, że Ilaveyron nie zrozumie. W końcu nie mógł wiedzieć jaka walka trwa w duszy kapłanki, a może... może jednak domyślał się. W końcu był bardem, osobą szkoloną właśnie po to, żeby rozumieć innych i opowiadać im historie, które chcą usłyszeć. Może przejrzał maskę obojętności, którą nosiła Sathi i wiedział jak wiele znaczy dla młodej kapłanki pomoc innym.

Genasi zatrzymała się z ręką opartą o drzwi. Spojrzała przez ramię i jej lazurowe oczy zatrzymały się na postaci Dira. Początki ich znajomości nie były najlepsze. Sathi dobrze pamiętała sytuację, gdy półork omal nie poczęstował ją swoim toporem tylko za to, że chciała mu pomóc. Wtedy tego nie rozumiała i teraz też nie, ale pomimo, to akceptowała jego nienawiść do magii tak samo jak on przyzwyczaił się do jej zdolności. Od tego czasu żyli ze sobą w zgodzie, a być może nawet w przyjaźni... Przyzwyczaiła się do tego prostego półorka, choć jego maniery pozostawiały wiele do życzenia, ale przecież nie istniały istoty idealne.

Ostatnio osobą na której spoczął wzrok kapłanki była Swetlana. To właśnie ta osoba pozostawała dla Sathi największą zagadką. Młoda kapłanka nie wiedziała, co ma myśleć o tej kobiecie. Za mało ją znała żeby ocenić, czy wyrobić sobie jakiś konkretny punkt widzenia na jej temat. Właściwie nie wiedziała o niej zupełnie nic.

Sathi pchnęła drzwi i przekroczyła próg gospody. Teraz już miała pewność kto się ruszy, a kto zostanie. Mimo, że nie pokazała tego po sobie, to była szczęśliwa, że mogła podróżować właśnie w takim towarzystwie.

Zmrużyła lekko oczy i wytężyła słuch starając się zlokalizować miejsce skąd dochodził krzyk. Wiedziała, że mają mało czasu i że dość już go zmarnowali. Teraz pora na działanie.
 
Markus jest offline